Gwiazda Północy część 1
Poprzez namiotowe płótno, na zewnątrz sączyło się delikatne światło, dając znać skradającemu się człowiekowi, że w środku znajduje się jego przyszła ofiara. Kain uśmiechnął się do siebie, odnotowując brak wartowników przy wejściu. Ludzie Gwiazdy Północy musieli być albo bardzo pewni siebie, albo niewiarygodnie wręcz głupi. Sami ułatwiali mu zadanie, więc prawda, jaka by ona nie była, zbytnio go nie interesowała. Zamierzał skorzystać z zesłanej przez bogów szansy.
Idioci, nawet nie ustawili namiotu swojej przywódczyni pośrodku obozu, lecz z boku, tuż pod lasem, by zapewnić jej minimum prywatności. Jak gdyby taki potwór w ogóle jej potrzebował.
Kain zrzucił z siebie gałązki stroju maskującego i ostrożnie wyłonił się z cienia. Ręka trzymająca miecz lekko drżała z podniecenia, kiedy przesunął zasłaniający wejście skrawek materiału i wszedł do namiotu. Był gotowy jak najszybciej obezwładnić kobietę, nie narobić przy tym niepotrzebnego hałasu. Gdyby musiał stawać do walki, ofiara mogłaby zbiec.
Nie dostrzegł jednak czerwonowłosej, a jedynie drobne, zaledwie kilkunastoletnie dziewczę, krzątające się pomiędzy przenośnymi sprzętami.
Więc Gwiazda Północy, niby wielka pani podróżowała s służącą, pomyślał, krzywiąc się lekko. Był rozczarowany.
Panienka z początku nie zauważyła intruza, nucąc pod nosem jakąś ludową piosenkę. Kain miał więc trochę czasu, by dokładnie jej się przyjrzeć. Choć włosy ciemne i dosyć krótko przycięte jak na kobietę, wydały mu się mało atrakcyjne, pełne kształty wypełniające suknie, robiły całkiem miłe wrażenie. Przez krótką chwilę rozważał, czy jej również ze sobą nie zabrać. Nie pamiętał już, jak długo obywał się bez kobiety, a czerwonowłosej, czerwonookjej wiedźmy nie tknąłby nawet widłami. Odrzucił jednak szybko ten pomysł, nie potrzebował zbędnego balastu w czasie ucieczki przed wściekłymi żołnierzami, choć jeśli goniliby tak samo, jak pilnowali swej pani, raczej nie powinien się martwić.
Cicho jak śmierć podszedł do dziewczyny i nim zdołała dostrzec rzucany przez niego cień, wyciągnął zza pasa sztylet. Spodziewał się pisku przerażenia, próby ucieczki lub błagania o litość, na pewno nie tego, że białogłowa odtrąci jego rękę, używając w tym celu wiadra na wodę.
W oczach dziewczęcia błysnął szkarłat.
Komentarze (20)
Zostawiam 5 i mam nadzieję, że się zarejestrujesz i wrzucisz kolejne części : )
Pozdrawiam.
Ja z kolei uważam, że dość dobry przedstawiłeś tutaj fragment. Błędów się w zasadzie cięzko doszukać;
"podróżowała s służącą" - ze służącą, tak myślę
"czerwonookjej" - czerwonookiej
Myślę jednak, że ciężko jest należycie ocenić ten tekst, a przynajmniej ja tak mam, ponieważ jest dość krótki, to może jego jedyna poważna 'wada', szczególnie jeśli czytelnik pragnie wczuć się bardziej w opowiadanie, choćby poczuć jakąś więź z bohaterami. Cóż jeszcze. Czyta się dość szybko, więc faktycznie, tym bardziej można by chcieć czytać dalej, podczas gdy tu już koniec... No i to tyle. Pozdrawiam.
"Poprzez namiotowe płótno, na zewnątrz sączyło się" - zbędny przecinek
"Choć włosy(,) ciemne i dosyć krótko przycięte(,) jak na kobietę" - oddzieliłam przecinkami, bo to wtrącenie
Widzę też gdzieniegdzie literówki i parę zdań może bym jakoś dopracowała:
"Był gotowy jak najszybciej obezwładnić kobietę, nie narobić przy tym niepotrzebnego hałasu" - brakuje mi tu spójnika "by" przed "nie narobić",
Ale generalnie to są takie drobiazgi, które można po prostu dopracować - ogółem, wg mnie jest dobrze, na pewno zasługuje przynajmniej na 4, nie ma się czym przejmować. Na anonimowe jedynki nie zwracaj uwagi, albowiem ostatnimi czasy w tym miejscu stały się one normą. Radzę w ogóle nie przejmować się zbyt mocno ocenami, są zupełnie niemiarodajne, pozdrawiam :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania