haiku fusion
w domowym cieple
przy zapachu kolacji
lęgną się muchy
‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡
‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡
‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡
‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡
‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡
‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡
‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡
‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡
* Utwór w żadnym razie do formy haiku nie pretenduje.
A piszę to wyjaśnienie tutaj, by tekst mógł wejść na główną (a nie wchodzi, bo jest za krótki ?).
Komentarze (36)
Dziękuję, Szpilko! :))
Aha, muchy dyskwalifikują, wrrrr, już widzę te larwy ?
No, larwy musze to jeden z obrzydliwszych widoków natury (swoją drogą, ciekawe czy jest jakoś genetycznie wstręt do obłych, wijących się kształtów uwarunkowany...).
A nie wiem, czy genetycznie, to chyba z wrażliwością związne, odkąd się zaprzyjaźniłam z pająkiem, łaskawszym okiem spoglądam na te stworzenia, natomiast na widok obłych dreszczy dostaje z obrzydzenia ?
Też tak może być, bo np. Azjaci robale wcinają i nie otrząsają się z obrzydzenia ?
Dalej wcinają owady pieczone - szarańczę albo balut, zarodek kaczy, okropnie to wygląda ?
Myślę, że prędzej bym zjadła szarańczę (kolega twierdzi, że dobra hihi), natomiast balut przekracza moją odporność. Niejednokrotnie są już w nim pióra i dziób. Niewyobrażalna obrzydliwość.
Łyknęłam ślimaka na siłę, gardło mi SIĘ zaciskało, no bez kitu, nie powinno SIĘ jeść niczego wbrew sobie, a mam znajomą, która się zajada ślimakami, brrrrrrrrrrr ☹
Dziękuję za pogwarki, muszę w real, ciao i do następnego miłego ?
I ja dziękuję za słowowymiankę! :))
To jest to... czego od haiku oczekuję.
5.
Dziękuję bardzo za wizytę!
Pozdrawiam
Dziękuję, Pasjo! :)
A tekst - coś ma. Może muchy w nosie? ;) hihihi
Pozdrox.
Dowcipu nie znam, może wygugluję :).
Dzięki za koment!
Pod przykrywką ciepła domowego ogniska kryją się demony.
Tu turpistycznie ujęte jako lęgnące się muchy.
Dzięki za wizytę, Panie Sowo!
na kuchennym stole
zapach pomarańczy
motyle w brzuchu
Super, Piecuszku! Dzięki za odwiedziny. :))
Dziękuję za wizytę!
Dzięki za wizytu, Akwa!
Dzięki za koment!
że przesadny dobrobyt, może sprawić, że komuś palma odbiję na hawajach np.
Widziałem wczoraj haikolandię na głównej, ale nie byłem... tego, do kometów.
Zdanie me:
Czytałem na ów temat. Nie jest łatwo↔zdaniem mym. Szczególnie klasycznie. Jeno 17 sylab(ewentualnie mniej)–to jeszcze nie haiku. To bardziej coś z filozofii natury, niż poezji. Rozumiem w ten sposób, że dwa obrazki(nie więcej) ale nie na zasadzie jednego ciągu↔przyczyna→skutek, jeno ostatni powinien być raczej od „czapy’’ a jednocześnie współgrać z poprzednimi. A w jaki sposób? Ano właśnie. Wartość haiku, to także odbiór czytelnika. Co sobie wyobrazi i dopowie. Ciekawe by były haikoraki (nawet brzmi japońsko)↔Czytane od tyłu, dawały by dodatkową inną treść. Albo rymowane. Nie stoi, że nie można. Też trochę wrzucę:))↔Pozdrawiam:)
Co do sylab... Dużo sprzecznych tu informacji. Przyjęło się to nieszczęsne 5/7/5, co ma naśladować metrum stosowane przez Japończyków. Tyle że w ichnich haiku jednostką nie jest sylaba, a mora. A ta w japońskim ma różnie - jedną albo dwie sylaby. Więc 5/7/5 wcale nie musi oznaczać tyle właśnie sylab...
Dlatego trzymanie się tego za wszelką cenę nie ma większego sensu.
Haiku powstało z zachwytu, kontemplacji nad naturą. To ostatnie (od czapy) to jakby olśnienie, zrozumienie sensu (satori) dostrzeżonej migawki. Tak w skrócie.
Z rymami "stoi" że powinno się unikać, nawet tych przypadkowych. Ale możesz stworzyć dedohaiku (albo haikudd) gdzie ustalisz własne zasady :))
Dziękuję za wizytę!
Tylko nie wiem, czy zostawić z rymami, czy przerobić na bez. Może będą pachnieć?:))
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania