Horror krwawy, obleśny i paskudny (nie dla dzieci)

Obicie trumny pachniało bardzo brzydko. Zaciągnąwszy się, poczuł nieprzyjemny fetor przepoconych skarpetek. W jednej chwili zastanawiał się, czy jest sens wymiany pościeli. Wszakże była to trumna, a zawartości trumny nie wymienia się. Co do środka włożysz to już na wieki zostanie, a tym bardziej, jeżeli mowa o pościeli. Teraz jednak wąchając brzydki zapach skarpetek zastanawiał się nad zmianą. Obiecał sobie, że wróci do rozmyślań nieco później. Odepchnął ciężkie wieko trumny i wstał, rozciągając się. Był trochę zaspany, ale szczęśliwy. Wierzył, że co noc należy wstawać z pozytywnym nastawieniem. Zaczesał do tyłu ciemne włoski, wyszczotkował kły, a na końcu posmarował malinowe usta pomadką ochronną. Był gotowy do wyjścia.

- Vampirozo, jesteś cudowny – powiedział do siebie hasło motywacyjne.

Zamienił piżamkę na czarny garnitur i był gotowy do wyjścia. Jego krypta znajdowała się na starym, opuszczonym (żeby nie powiedzieć zdziadziałym) cmentarzu.

- Cześć, Zombiasia – pomachał ręką, do dziewczyny, która usilnie próbowała opuścić własny grób.

- Eghhhh... - zagrzmiała zajadle jak na żywego trupa przystało.

Vampirozo podszedł i pomógł jej wyjść. Lubił Zombiasie, a ona prawdopodobnie jego. Nie umiał tego stwierdzić jednoznacznie, bo ciężko było zrozumieć cokolwiek z jej trupich pomruków i warknięć. Często rzucała mu się do szyi, próbowała ni to gryźć, ni to całować, ale wtedy odpychał ją i tłumaczył, że traktuje ją jak przyjaciółkę, a ewentualny związek mógłby zniszczyć ich przyjaźń. Zombiasia jak zwykle złapała go za szyję i przyciągnęła. Vampirozo odepchnął ją, a następnie zakręcił truposzkę. Ta wywinęła piruet i ruszyła w stronę, na której udało jej się akurat zatrzymać. Wampir odprowadził ją wzrokiem, po czym ruszył przez cmentarz. Przez chwilę zastanawiał się, jakby to było, gdyby posiadał wąsy. Oczywiście, myśl ta nie wzięła się znikąd, ale natarczywość sprawiła, że zapytał o to wąsatego gnoma z baru pod krucyfiksem.

- Jak pedofil... - odpowiedział gnom. - Jak pedofil z lat dwudziestych ubiegłego stulecia.

Vampirozo strapił się. Gnom wydawał się zwyczajnie nieżyczliwy, a jego odpowiedź nacechowana negatywnym subiektywizmem, którego Vampirozo nie znosił tak samo jak zupy czosnkowej i natarczywych świadków Jehowa.

- A tobie to chociaż włosy rosną? - usłyszał pytanie.

Kilka miejsc dalej ujrzał ją - cycatą brunetkę.

- Taaaak... - odpowiedział ostrożnie.

- Myślałam, że upiorom nie rosną. 

Vampirozo poczuł się dotknięty uwagą, gdyż wszystko rosło mu jak należy.

- Nie jestem upiorem, ale wampirem.

- Mi to na jedno wychodzi. Mieszkasz w krypcie?

- Tak. 

- Czyli jednak upiór - westchnęła i już nie drążyła tematu. 

To był dla Krwawej Marii trudny dzień. Chciała jedynie dopić swój drink i wrócić do domu. Czasami czuła się jak prostytutka na telefon. Gdy odzywał się jej pager (pejdżer) ruszała do pracy, dając klienteli odczuć gniew słynnej Krwawej Mary. 

Zwykle przebiegało to tak: noc, impreza bez rodziców, kilka posikanych ze strachu gimnazjalistów postanawia wezwać Krwawą Maryśkę. Upijają się, przygotowują seans i przed lustrem bełkocą jej imię. Wtedy ona przybywa, zabija i fajrant. Na początku nawet ją to bawiło, ale potem przyszło znużenie. Czuła, że wypaliła się zawodowo i nawet nie starała się być straszna.

Vampirozo poczuł się jak dureń. Nie miał doświadczenia w rozmowach z kobietami, czy jak dzisiaj modnie się mawia "wyrywania lasek". Wyrywanie było bardzo agresywnym słowem i kojarzyło mu się wyłącznie z dentystą, a tego to nie lubił. W każdym razie spróbował zagadać do cycatej brunetki używając jakiejś bajery, która powinna na nią poskutkować.

- Hej! - zawołał.

Maria spojrzała na niego, nie bardzo rozumiejąc nagłe zawołanie.

Idiota. Idiota albo pijany - pomyślała sobie.

- Noc taka piękna jak twe lica – wymamrotał. - Czy jesteś dziewicą?

Maria zakrztusiła się drinkiem. Musiała mu jedno przyznać. Nie pierdolił się. Zapytał prosto z mostu o jej dziewictwo. Przez moment zastanawiała się, jak wybrnąć z tej rozmowy, a w końcu stwierdziła, że bawienie się w wszelaką kurtuazję jest zbędne.

- Muszę już iść – powiedziała, płacąc barmanowi za drinka.

- Co ja zrobiłem źle? - spytał podłamany wampir.

- Chcesz listę? - spytał uprzejmie gnom.

Vampirozo zaczynał mieć dość niesympatycznego barmana. Również zapłacił za drinka i odszedł od baru.Czuł, że gdzieś tam jest jego wielka, romantyczna miłość...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Nuncjusz 11.04.2016
    fajne ale takie jakieś urwane, będzie dalszy ciąg?
  • Ciekawe to, też bym przeczytała dalej.
  • alfonsyna 11.04.2016
    Zdecydowanie przydałby się dalszy ciąg, bo historia bardzo się o niego prosi. Świetny, naprawdę wciągający początek, wszystko zgrabnie i z poczuciem humoru, charakterystyczni bohaterowie... Szkoda by było zmarnować taki potencjał! :D 5.
  • Szczur 11.04.2016
    Dzięks. Nie planuję kontynuacji, napisałem wyłącznie dla beki.
  • Angela 11.04.2016
    Ja też chcę ciąg dalszy,ale raczej słodkie i urocze to było niż straszne : ) 5
  • Lotta 11.04.2016
    Tak, tak, TAK też jestem za kontynuacją, to było strasznie śmieszne ;) "lubił Zombiasie" - Zombiasię. Wielkie 5 ;D
  • Gibon 16.04.2016
    Fajne, ciekawe, wciągające i zabawne. Dobrze piszesz. Ma potencjał na coś większego i dłuższego, ale rozumiem to, że od początku chciałeś właśnie takiej formy i takiej długości. Nic dodać, nic ująć. "4"

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania