Inspirowane postacią pewnej królewny
Raz byłaś w snach, nie miałaś konkretnej twarzy.
Znam cię tylko z twojego pisania i obrazów malowanych twoją ręką.
Nie autoportretów, ale ta dziewczyna, ta dziewczyna, która się przewija - mam chyba zarys co do...
A snom, snom wystarczy, by czuć obecność bez oblicza.
Następne części: Inspirowane postacią pewnej buntowniczki
Komentarze (59)
Jakby obraz malowany wyobraźnią. Najważniejsze, to nie konfrontować snu z rzeczywistością. Jest piękno, niech nim pozostanie. 5
Dzięki za przeczyt.
Za każdym razem, jak czytam wiersz czy opowiadanie, które w sposób nie opisany wprost - zostawi w głowie ślad, zachwyci = wyobrażam sobie piszącego... po czasie śmieję się sama z siebie, ale widzę, że innym też nie są obce takie 'zachowania' i to bardzo cieszy.
Odpisałeś na komentarz Marka, że wiersz Twój zwyczajnym jest... no właśnie zWyCZaJnYm i dlatego pięknym.
Pozdrawiam
Aż by się chciało taką/choćby senną /królewną zoztać hahaha
Serdeczności
Chrystus nie wróci, podrzucają Bogumiłów (vel Patriota), ci w trójcy bogowie. On po entym, niepoliczonym banie, wciąż napierdala, więc chyba mu płacą albo, aż tak walnięty... i ma jeszcze około pięćdziesiąt kont w zapasie.
Pasaż na gitarze dałbym radę taki.
Gdzie miałby to robić - tak hipotetycznie? yanko uznaje, ze art i sztuka powinny być w XXI w jakoś tam nie narzucające pewnych poglądów konserwatywnych i ram schematów, oraz nie krzewiące mitów religijnych, przeżytych starych, wiadomo że nieprawdziwych.
.
a w takiej sytuacji to ja faktycznie jestem szefem a Ty Zorbą, wszystko się zgadza
Matka zarżnęła się kredytem na moje leczenie, postawiła udać się do wyżej wymienionych.
Centrum Pomocy Rodzinie i Caritas (nie wiedziałem o tym kroku matki, bo byłem odradził zdecydowanie), od razu przynajmniej powiedziały, że na żadną pomoc nie ma co liczyć, ale Opieka Społeczna (matka podpisała jakiś jeden świstek na wstępie - kazali to podpisała), zaczęła od wysyłania matki do psychiatry - konkretnego poleconego i uzależniła pomoc, od zapisania się na tzw. terapię. Dali jej 400 zeta - ot gest, przecież nie od się.
Na terapii zrobili matce przesłuchanie w stylu Gestapo i NKWD, z tym, że nie pobili.
Następnie sugerowali ubezwłasnowolnienie mnie i zarządzanie finansami przez nich. Prąd, za który płaciła na raty i przekładała kolejne, po podpisaniu jakiegoś świstka z marszu panowie przybyli odciąć (powiązania na płaszczyźnie przysług - zakładam), a mnie dwukrotnie przybyła "rehabilitować" Policja - sugestia próby wyłudzenia itp. Wywiad środowiskowy, czy inny syf, pracownicy - nachodzili sąsiadów, znajomych, lekarzy, ci mieli o to wkurw.
Trafiłem na cholernie dobrego lekarza, który postawił sobie za cel, mnie wykaraskać, przy współudziale innych polecanych przez niego udało się. Teraz podniszczam jego dzieło - niestety.
Po kilkunastu miesiącach, byłem w stanie pojechać i zrobić im awanturę na miejscu (z dyktafonem w kieszeniu) - wszyscy mieli mentalność Bogumiłów. Mniejsza o szczegóły, ktoś tam w temacie, odradził mi szarpanie się (skargi itd.), jeśli dadzą spokój. Mniejsza o rozpisywanie się o dwóch latach przebiegu wszystkich czarów - marów i kosztach tej "pomocy".
W każdym razie, dowiedziałem się o kilku bardzo dobrze sytuowanych osobach, rodzinach, które dostawały regularnie pomoc, niektórzy nawet z (Centrum Pomocy Rodzinie). Także - qrdę - może i źle zarabiają, ale u mnie, w lokalnej placówce działy się przewały, grzebałem w tym, bo ujebali sobie uczynić mi "wielką dobroć na siłę", a łgarze... - więc...
Zarobki może są niskie, ale szefy potrafią dobrze "opodatkować" potrzebującego albo pójść na układ z niepotrzebującym.
Pewnie są też mniej oficjalne, premie? Bo za taka kasę człowiek się aż tak nie szarpie.
Tako jak ktoś z Was, będzie naprawdę wielkiej potrzebie i postanowi tam pójść, a oni będą wiedzieć już jesteście przyparci do muru - ostrożność zalecam i raczej nic nie podpisywać bez konsultacji, choć ja nie złożyłem u nich żadnego podpisu a i tak mi dojebali skurwysyństwem.
Końcówka dopełnia jak przypuszczam, wybudzenie.
Znaczy już teraz wiem, ale zdaje się, że detektyw skreślił hipotezę, bo sam za leszczem poszedł.
Trudno mi orzec, czy końcówka coś dopełnia, gdyż uchlastałem tu dwa wersy, więc to nie była końcówka, za szybko było to napisane, bym myślał, czy coś było dopełnieniem czegoś.
Dzięki za wizytę.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania