Pokaż listęUkryj listę

Inwazja Kosmiczno-Podziemnych Potworów Na Pozaziemskiego Artystę

"Inwazja Kosmiczno-Podziemnych Potworów Na Pozaziemskiego Artystę"

 

gatunek: sny/fantastyka/groza/surrealizm/podróże/przygoda

 

Środkowo-późne lata dwa tysiące dziesiąte. Alternatywna rzeczywistość.

 

Popołudnie było lekko słoneczne. Po niebie wolno przesuwały się chmury o tajemniczych, osobliwych, wręcz dziwnych kształtach. Zdarzały się koła, okręgi, trójkąty, a nawet kwadraty. Pewien dwudziestokilkuletni Pozaziemianin-Człekokształciak, jeden z tak zwanych Uderzonych Przez Planetoidę-Turbinowca, oraz jednocześnie jeden z niejakich Kronikarzy Wszechświata był dosyć popularnym powieściopisarzem, kronikarzem, podróżnikiem, aktorem, scenarzystą, pilotem i astronautą. Właśnie dwudzieste szóste z monumentalnych opowiadań które miał już w swym dorobku. Tworząc, siedział w swoim gabinecie, znajdującym się we frontowej części domu.

 

Nagle wokół budynku, na otoczonym żywopłotem oraz kilkoma drzewami podwórku z trawnikiem i podjazdem, pojawiły się cztery dziwaczne, tajemnicze zjawy. Były to kosmiczno-podziemne potwory, mające zamiar złapać, uprowadzić, zniewolić oraz pożreć od jednego do kilku ludzi. One często oraz chętnie, chociaż na szczęście nie zawsze skutecznie, nękały ludzkość już od zarania dziejów. Istoty wtargnęły do gabinetu i podeszły do mężczyzny. Otoczyły oraz pochwyciły, po czym zaczęły nieść go w kierunku wyjścia, za którym czekał już zaparkowany spodkojazd, ale pisarz w połowie drogi wyrwał się im. Cudem odparł ich atak, a nawet na chwilę obezwładnił je. Po kilkudziesięciu sekundach, złowieszcze, odrażające, dwunożne stwory zaczęły odzyskiwać przytomność.

 

Zdezorientowany Pozaziemianin-Człekokształciak uciekł do tajnego schronu, niedawno urządzonego na wszelki wypadek w piwnicy. Groźnie wrzeszczące i powarkujące ludojady zaczęły już dobijać się do drzwi, ale mężczyzna w ostatniej chwili zdążył katapultować się z tajemniczego świata prosto w daleki kosmos. Wylądował na jakiejś odległej, dziwacznej planecie. Ta jednak wkrótce okazała się być niestety ale totalnie opanowana przez takie same potwory, jakich grupka omal nie dopadła podróżnika.

 

— Dlaczego ja?! Zdecydowanie coś bardzo złego dzieje się w czasach obecnych z bardzo wieloma spośród tak zwanych świadomych istot, aktualnie żyjących w tej części wszechświata! — krzyczał zrozpaczony podróżnik.

 

Przeżył. Nie wiadomo jakim cudem, ale przeżył. Nagle zjawił się na relaksującej, słonecznej, tropikalnej plaży. Nikt nie wiedział, gdzie się ona znajdowała. Odtąd już żadne potwory nigdy więcej nie atakowały artysty.

 

Tymczasem na Ziemi, w okolicy domu...

 

Srebrno-fioletowo-różowo-pomarańczowo-błękitny wilkołak i biało-czarno-czerwono-piaskowo-brązowy niedźwiedziołak przyszły z pobliskiego parku, wtargnęły na trawnik oraz rozpaliły ognisko, a wtedy zaczęły tańczyć wokół domu i śpiewać sobie tak:

 

— Łłłooooo! Ło ram ciam ciam ciam ciam! Łłłaaaaa! Ło ram ciam ciam ciam ciam!

 

Koniec.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Na podstawie trzymającego w napięciu snu o tematyce fantastyczno-przygodowej.
  • Ło panie, co tu się odbronisławkomorowszczyło?
  • Takie czasami miewam dziwne i szalone sny. Ten nurt to surrealizm. ?

    Dziękuję i pozdrawiam ?
  • Najważniejsze, że jest happy end ?
    Kosmiczno-podziemne, zatem nie mogłem nie przeczytać ?
    Wystawiłbym to w teatrze, znakomity materiał.
    Pozdrawiam ?
  • Inspirujący i motywujący komentarz.

    Dziękuję i pozdrawiam ?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania