Irracjonalna Kokardeczki podróż - Odcinek 1. - Bez tytułu, czyli początek szalonych wydarzeń
Był śliczny słoneczny dzień w bezimiennej krainie. Kokardeczka przechadzała się samotnie po okolicy tak jałowej, że wszystko, poza nią samą, było tylko białym tłem, z którym jej różowa królicza sylwetka ostro kontrastowała.
- Gdzie jest Gerbie? – zapytała nagle sama siebie, stając w miejscu.
Gerbie był jej najlepszym kumplem, mimo że czasem on sam nie przyznawał się do tej przyjaźni.
Kokardeczka podrapała się po głowie, wydając z siebie filozoficzne „hmm”, zmarszczyła brwi i doszła do wniosku, że poszuka Gerbiego.
Przechodziła przez soczyście zieloną, płaską łąkę i podśpiewywała, gdy wtem zderzyła się z kaczką Kaczusią. Od tego uderzenia aż zobaczyła gwiazdy. Pod łapką poczuła jakąś ruchomą wypustkę na kaczki lewym skrzydle. Coś jakby... guzik?
- Kfa, kfa, kfa kfa kfa! – Kaczusia nagle zaśpiewała wesołą kaczą piosenkę trwającą przynajmniej pół minuty.
Kokardeczka zamarła. W takiej nienormalnej sytuacji pozostało jej tylko złapać się za głowę i wykrzyknąć:
- Co to było?!
Nie wiedziała jeszcze, jakie przekraczające logiczne pojęcie incydenty jeszcze jej się przytrafią.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania