Ja Cię kocham, a ty nic! cz.1

Siedziałam na parapecie i podziwiałam krajobraz ukazujący wschodzące słońce. Spojrzałam na zegarek, wskazywał 06:00. "No ładnie, nie śpię już od dwóch godzin" pomyślałam. Mimo ze wczoraj do późna uczyłam się z Marysią, nie wierzyłam w to że test z matematyki pójdzie mi dobrze. Zdjęłam wzrok z zegarka i skierowałam go z powrotem w przestrzeń. Właśnie w takich chwilach myślałam o wszystkim i o niczym. "A może by tak zapalić ? " do mojej podświadomości wkradła się pokusa. Ukradkiem spoglądałam na półkę z książkami. Wisiała ona niemal pod samym sufitem. Właśnie tam ukryta leżała paczka fajek. Nie byłam nałogowym palaczem i nie robiłam tego często, ale w sytuacjach kryzysowych to było moją odskocznią. Kiedy coś lub ktoś doprowadziło mnie do szału nie potrafiłam obejść się bez chociażby jednego bucha. Sama nie wiem kiedy zaczęłam sobie radzić ze stresem w taki sposób. Nie martwię się tym że mama mogłaby je znaleźć. Półka z książkami to jedyne miejsce w tym domu do którego ona nigdy nie zagląda i wcale nie przez fakt że owa "biblioteczka" znajduje się właśnie w moim pokoju. Wszystkie zebrane w niej książki należały do mojego ojca. Był strasznie oczytany. Lubił podróże a książki pomagały mu poznawać rożne zakątki świata. Mamie podobało się to ze tata podróżował i przywoził jej prezenty z rożnych stron. Często wyjeżdżali we dwoje. Do czasu. Któregoś razu ojciec postanowił wyjechać sam. Mama nie była przeciwna. Ojciec wrócił do nas tak jak powinien. Przywiózł nam mnóstwo niespodzianek, ale największą zostawił na koniec. Rok później w naszych drzwiach stanęła 23-letnia Vivien. Meksykanka z kilkumiesięcznym chłopczykiem na rękach. -Witaj. Chciałabym ci przedstawić Patryka. Nosi imię po tatusiu. ładnie prawda ?-powiedziała bez skrępowania kiedy tata wyszedł jej na przeciw. Mama słysząc to prawie zemdlała. Okazało się że ojciec będąc w Meksyku zrobił dziecko jakiejś lasce. Mama słysząc to nie potrzebowała żadnych wyjaśnień. Wystarczyło jej to ze mój ojciec ma na imię Patryk. Wyrzuciła go z domu tego samego dnia. Od tamtej pory minęło 8 lat. Ojciec mieszka w Meksyku, od czasu do czasu dzwoni i wpada raz do roku na Boże narodzenie. Kiedy byłam dzieckiem mama nie pozwalała mi odwiedzać taty. Tłumaczyła się tym że jestem zwyczajnie za mała. Teraz mam 18 lat i mogłabym wyjechać do niego bez jej zgody, ale nawet nie mam na to ochoty. Odetchnęłam. Myślenie o ojcu zawsze wprawiało mnie w podły nastrój. (dźwięk budzika) Jak ten czas szybko leci. Zegar wskazywał 07:00. Zwlekłam się leniwie z parapetu i zamknęłam okno. Jak dobrze że za tydzień koniec roku. Nie mam ochoty patrzeć na ta zgryźliwą jędze. Pieprzona matematyczka. Na szczęście pogoda poprawia mi humor. Lato przyszło do nas pełną parą. Wzięłam z szafy [ciuchy] i pobiegłam pod prysznic. Zrobiłam lekki make-up, włosy które sięgały mi sporo za ramiona zostawiłam rozpuszczone. Po poranej toalecie zeszłam na śniadanie. -Dzień dobry mamo. -Witaj skarbie. Zrobiłam ci tosty, sok jest w lodówce, a ja niestety muszę już lecieć- Ucałowała mnie w policzek na pożegnanie i w biegu wyszła. Cała mama. Żyje tylko kancelarią. Jest prawnikiem. Ona nigdy nie odpoczywa. Ale nie mogę narzekać. Jest ze mną kiedy jej potrzebuję i sprawdza się w roli rodzica. Tosty były naprawdę pyszne. Kiedy już opróżniłam talerz a szklanka po soku stała pusta do drzwi zapukała Marysia. To na nią mogę liczyć w każdej sytuacji. Przyjaźnimy się od zawsze -Hej Julka. Gotowa ?-zapytała po wejściu. -Hej. Tak tylko skoczę na górę po plecak i wychodzimy. Kiedy w drodze do szkoły przechodziłyśmy przez park mogłam odetchnąć świeżym powietrzem. Do czasu. Na ławce w cieniu drzew dostrzegłam chłopaków. Tomka, Roberta, (który był obiektem westchnień mojej przyjaciółki) i Sebastiana. Wszystko by grało gdyby nie jeden defekt, a mianowicie Mateusz. Ostatni z paczki. Lubiłam tych pozostałych. Trzymałyśmy się z nimi od wieków. Jakieś dwa lata temu do naszego miasta przeprowadził się Mateusz i tak właśnie moja harmonia została zachwiana. Chłopaki i Marysia od razu go polubili ale mnie nigdy jakoś do siebie nie przekonał. Zupełnie nie rozumiem tych wszystkich dziewczyn, które były na każde jego skinienie. On zmieniał je jak rękawiczki a ona i tak pchały mu się same do łóżka. Fakt był przystojny. Potrafił oczarować i musiał mieć to coś skoro wszystkie leciały do niego jak pszczoły do miodu. Marysia nie bacząc na moją minę ruszyła w kierunku chłopaków. -Hej dziewczyny- krzykną Robert spoglądając na Marysię. Moja przyjaciółka pomachała do wszystkich ręka, a ja rzuciłam krótkie cześć i usiadłam na przeciwnej ławce. -No, no panna wiecznie nadąsana.- powiedział Mateusz i obdarzył mnie szelmowskim uśmieszkiem. Postanowiłam puścić mu to płazem i nie odezwać się ani słowem. Oczywiście on nie mógł tego przeżyć i musiał dolać oliwy do ogania. -Jesteś taka piękna gdy się złościsz. Uwielbiam gdy udajesz obojętną ! O nie ! Czego jak czego ale komplementów dotyczących mojej osoby wypływających z jego ust nie zniosę ! -Ja wcale nie udaje ! I nie pochlebiaj sobie ! Gdyby nie ta twoja kasa nie wiem czy którakolwiek by na ciebie spojrzała. Sądząc po minie tego buraka trafiłam w jego czuły punkt. Był całkowicie zależny od swojego tatusia i jego pieniędzy. Wstałam, zabrałam plecak, a na koniec poraziłam go jeszcze krzywym spojrzeniem i ruszyłam w kierunku szkoły.

Następne częściJa Cię kocham, a ty nic! cz.2

Średnia ocena: 3.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Szara Pastela 06.01.2015
    być może się mylę ale tytuł kojarzy mi się z tytułem "ja cie kocham a ty śpisz" ;D ogólnie ok ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania