Ja jestem Jowiszem choć myślisz że Wenus
Znowu płaczesz trzymasz głowę na moich kolanach
Znowu gwiazdy widzę w twym smutnym spojrzeniu
Znów zamaczam palce w twych głębokich ranach
Znów brakuje w płucach mi świeżego tlenu
Ja jak mnie zabijasz sny ci opowiadam
Jak chcesz mnie bezwładną zrzucić do wulkanu
Odzyskuję siły schodzę ci z rąk siadam
Jak doprowadziłeś mnie do tego stanu?
To manipulacja, perswazja? Ślepota
Jaką być mi każesz i jak postępować
Jak mam wieszać ludzi by zgnili na płotach
Tak by w mojej duszy ślad się ich zachował
Jak żyć by żyć przestać ciągle mi tłumaczysz
Mnie się to podoba czasem nie zaprzeczę
Wtedy pięknie gniewnie może na mnie patrzysz
Nie jesteś człowiekiem oczy masz człowiecze
Ja jestem Jowiszem choć myślisz że Wenus
Bliżej więc Saturna niż ci się wydaje
Jego księżyc chyba potrzebuje tlenu
I przychodzi do mnie lecz go nie dostaje
Dlatego przyszedłeś ty do mnie mój strachu
Moje lęki karmisz oddajesz mi siebie
Lecz wiesz... dopiero pójdę do piachu
Kiedy się odważę znów posłuchać ciebie
A ja ci nie ufam nie pamiętam czemu
Za bardzo się bałam żeby zakodować
Teraz będę mówić mózgowi głupiemu
By jeszcze głupszemu nie dał się dołować
Komentarze (13)
5
Puenta jest świetna, powiedziałabym nawet, że nieco mnie rozbawiła wśród tak podniosłego całokształtu tekstu. Spodobał mi się też motyw z planetami, który tutaj wplotłaś i ciekawie przeinaczyłaś. Zostawiam 5 :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania