Jak dwie krople wody - Rozdział 2 - Plan

(Od razu mówię, że to mój kolejny koszmarek, próbowałam ratować sytuację jak tylko mogę)

 

Rok szkolny 1996/1997 będzie wyjątkowy w moim życiu. Pod wpływem mojego ojca, zdecydowałem się zostać Śmierciożercą. To wielki zaszczyt wśród rodzin czystej krwi, służyć Czarnemu Panu. Odkładając zauroczenie na bok, musiałem pamiętać o swojej misji. Moim celem było wprowadzić śmierciożerców do Hogwartu i zwabić tego starego głupca Dumbledore'a w pułapkę. Tylko jak to zrobić, skoro szkoła jest dobrze chroniona? Zastanawiałem się nad tym przez jakiś czas, w końcu wpadłem na zajebiście dobry plan. Pewnego dnia znalazłem na korytarzu na czwartym piętrze szafkę zniknięć. Identyczna stoi w sklepie Borgina i Burkes'a na ulicy Śmiertelnego Nokturnu. Mój ojciec swego czasu opowiadał mi o tych urządzeniach. Potrafią przenosić obiekty z jednego miejsca w drugie. A żeby tak przenieść grupkę śmierciożerców do Hogwartu przy ich pomocy? Musiałem tylko znaleźć dogodne miejsce do pracy nad nią. W końcu znalazłem - Pokój Życzeń. Mój plan musi wypalić.

Powróciłem do wspólnego pokoju w moim domu. Wszyscy oprócz mnie i Pansy spali. Ona zaczęła rozmowę:

 

— A nie mówiłam, że ona jest szlamą? Ja się nigdy nie mylę… — powiedziała patrząc przed siebie.

 

— Pansy, to nic złego kogoś nowego poznać, jednak nie zmienia faktu, że jej przestałem ufać i zapłaci za te kłamstwa — mówiłem to tak jakby bez uczuć. Musiałem, w końcu nie jestem czuły.

 

— Hm, jeżeli jej nie zabijesz to co innego postanawiasz zrobić? Może gnębić jak Pottera? — popatrzyła się bardziej znacząco.

 

— Może być. W każdym razie ja sam nad tym pomyślę — mówiłem spokojnie. Do czasu.

 

— Dobrze, ale widzę, że coś pomiędzy tobą a tą szlamą może coś być. Nie podoba mi się to — jeszcze bardziej wbiła we mnie wzrok.

 

— Jeżeli będziesz się wtrącać w nie swoje sprawy, ty też zapłacisz dużą cenę — zagroziłem. Co jej tak zależy? Teraz nie obchodzi mnie, czy Sara jest mieszańcem, czy szlamą, obchodzi mnie, dlaczego ostatnio krąży wokół mnie i Pottera. Co ona kombinuje?

 

Obudziłem się z nową energią.

W ciągu dnia, gdy była dłuższa przerwa od szkoły, poszedłem sam na błonie. Chciałem poczuć powietrze. Pomimo że byłem Śmierciożercą od czasu do czasu myślałem, o co może chodzić Sarze. W końcu to niecodzienne myśleć o kimś, kogo się ledwie poznało. Ja ciągle chciałem z nią porozmawiać, ale nie tak szybko i nie teraz. Nie mogę dopuścić, aby Pansy wypuściła plotkę, że jestem zdrajcą krwi. Nie teraz. Jeżeli to zrobi, czeka ją surowa kara pod postacią zaklęcia "Cruciatus". Zastanawiałem się, dlaczego tiara mówiła o Sarze, a wybrała puchonów pomiędzy moim domem a jej. I dlaczego wybrała Hufflepuff zamiast mojego... tyle pytań, a tak mało odpowiedzi. Usiadłem, myśląc o tym wszystkim i marząc o rozmowie z Sarą. Może teraz była z Potterem. Jeżeli tak to też zapłaci za to, że się z nim zadaje. Przecież to mnie irytuje... Położyłem się na trawie i przez chwilę myślałem. Doszedłem do wniosku, że dobrze by było pójść do biblioteki i czegoś nowego się nauczyć.

 

***

 

Mój plan działa, pomimo tego, że Harry się wkurza, że czasem obserwuje Draco, to i tak jest dobrze. Poznałam go bliżej, bliżej niż Ślizgona, jednak to nie zmienia tego, że będę o niego walczyć. W czasie dłuższej przerwy poszłam szukać mojego obiektu westchnień. Hmmm, dziwne, że zostawił swoją paczkę. Pomyślałam, żeby go poszukać. Harry i tak był zajęty czymś innym. Chodziłam po różnych piętrach, ale nic z tego. Pomyślałam sobie, że dobrym pomysłem byłoby pójście do biblioteki, aby tam odpocząć i poczekać na lepsze czasy. Byłam tak strasznie zmęczona, że moje oczy zaczynały się pomału zamykać. Chętnie zasnęłam na Dziale Smoków zapominając o brutalnym świecie. Nagle poczułam kogoś energię. Słyszałam oddech i lekko zaczęłam się budzić. Zobaczyłam niewyraźną postać przede mną. Czy to Draco?

 

— Draco? — powiedziałam zaskoczona.

 

— Tak? — mówił ze świętym spokojem.

 

— Przepraszam, to było przypadkiem. — powiedziałam zdezorientowana czerwieniąc się ze wstydu.

 

— Musimy porozmawiać, a teraz spadam, póki nikt nas nie zauważył — gdy to mówił poczułam taką lekką obojętność w głosie.

 

— Jasne... — powiedziałam zdziwiona. Odszedł zostawiając mnie samą siebie. Bardzo dziwna sytuacja. Już od kilku dni na siebie patrzymy, a teraz zostawia mnie z milionem pytań. W międzyczasie próbowałam skupić się na sobie, a nie na myślach mojego obiektu westchnień. Gdy zaczęły się lekcję, ja zaprzestałam słuchać Snape'a na czarnej magii. Pansy mi dodatkowo przeszkadzała. Czułam się zmęczona tym wszystkim, a to dopiero moje kilka dni w tej szkole. Lekcje zostały ukończone, więc poszłam do Wielkiej Sali. W tym miejscu było mało czarodziejów, a Cho Chang wiesza plakaty. Z ciekawości podeszłam patrząc co szkoła przygotowała:

 

BAL KLUBU ŚLIMAKA

W tym trudnym czasie potrzebna nam jest chwila spokoju i rozrywki.

Dlatego Horacy Slughorn zaprasza na zabawę dla osób z roku 3 i wyższych:

Przebierzcie się i wybierzcie kogoś Z INNEGO DOMU NIŻ WASZ jako partnera/ partnerkę.

Kto chce, może przyjść.

Odbędzie się na początku października.

 

Wow, to już tylko za niecałe dziesięć dni. Może by tak... zaprosić Draco na bal? Przecież nie powinien mnie zbyć. Gdy odeszłam, zaczęło przychodzić więcej czarodziejów. Szłam zamyślona w stronę jednego ze stołów. Miałam w głowie myśll: jak zaprosić Draco? Harry też się uparł na zaproszenie mnie, ale znacząco odmówiłam. Dla mnie nie jest bohaterem i nigdy nim nie będzie. Nie obchodzi mnie on tak naprawdę, robię to, aby być na bieżąco z wydarzeniami w szkole.

Niedługo później były inne lekcje i w końcu czas wolny. Nie pozostawało mi nic innego niż czekać na jakiś cud, aby być niedaleko Ślizgona. Chociaż to było tak marne, że mogłam się załamać. Mijałam uczniów patrząc ślepo w stronę swojej drogi do pokoju. W końcu postanowiłam, że napiszę do siebie list, do Sary z przyszłości, a brzmiał on tak:

 

"Droga Saro,

Wiem, że chcesz znaczyć coś dla tego chłopaka, jednak wrażenia mogą mylić. On gardzi puchonami i na pewno wyśmieje Cię w swoim gronie.

Pomimo wszystko pokaż mu, że można inaczej.

Sara"

 

Zostawiłam na tym jedyną moją łzę i intencję, że pomimo wszystko uda mi się z nim być. Została mi tylko godzina, cholera. Na korytarzu zaczęłam krzątać się bez celu. Patrzyłam się podłoże. Po wędrówce w jedną i drugą stronę wpadłam na kogoś stykając się głową. Poczułam tors i obudziłam się z tego amoku. Spotkałam samego Draco Malfoya. On zaczął:

 

— W końcu cię widzę, chodź ze mną do Pokoju Życzeń — mówił będąc szczęśliwym w głosie, ale nie na twarzy.

 

— J-jasne... Czy ty mnie szukałeś?— zapytałam zdziwiona.

 

— Dowiesz się wszystkiego zaraz, okej? — powiedział tak jakby z nadzieją.

 

— No dobrze...— i weszliśmy. Nastała dziwna atmosfera, taka jakby romantyczna a po prostu dziwna. Nie mogłam się powstrzymać i go przytuliłam. On był w szoku, ale nie oddał tego gestu. W sumie czego mogłam się spodziewać, jeżeli nie znamy się najlepiej — No dobrze Draco, o czym chciałbyś mi powiedzieć?

 

— O tym, czy chciałabyś ze mną pójść na bal? Przecież to nic złego, prawda? — mówił tak jakby zdenerwowany.

 

— W końcu tobie ufam... To ty mnie przyjąłeś nawet mnie nie znając. Dziękuję ci za to.

 

— Jesteś półkrwi czy nie?

 

— Półkrwi. Czy to teraz cokolwiek dla ciebie znaczy, Draco? Proszę, powiedz mi... W każdym razie z chęcią przyjmę twoje zaproszenie. Poza tym nie traktuj mnie aż tak stereotypowo, przed poznaniem mojego domu zachowywałeś się... Inaczej.

 

— Prawda, ale dom wybrałaś inny oraz jesteś nieczystej krwi.

 

— Nie ja, a tiara. Myślałam, że zaakceptujesz mnie taką, jaka jestem i myślałam, że domy ze sobą nie rywalizują...

 

— Sara, przestań gadać, wysłuchaj mnie. Bardzo bym chciał z tobą pójść na bal, ale proszę, nie mówmy o tym nikomu, jasne? Opowiem ci wszystko jeszcze przed imprezą.— powiedział, szukając jakiegoś miejsca do siedzenia. Znalazł jakąś starą sofę i usiadł na niej, jednocześnie mnie na nią zapraszając.— Chodź do mnie.

 

— Idę — usiadłam przy nim.

 

— Przestań się zadawać z Potterem. — nawijał Dracon.

 

— Draco, spokojnie, przecież ja z nim nie kręcę... Czekaj, czy ja ci się podobam?

 

— Nie jesteśmy nawet przyjaciółmi, po prostu chcę cię wziąć na bal, który i tak nic nie znaczy.

 

— Dobrze wiedzieć — zmieniłam ton na bardziej suchy. Odeszłam najszybciej jak mogłam z miejsca spotkania. Nie zatrzymywał mnie nawet przez chwilę. Gdy przeszłam do Hogwartu z Pokoju Życzeń nie słyszałam już tych krzyków ani wołań. Czułam się jak głupia i naiwna dziewczyna, która leci na Draco tylko z powodu jego wyglądu. Prawdziwym powodem jest jego wyjątkowość.

 

Kilka minut później byłam już na obiedzie. Czułam się inaczej, tak bez mocy. Doświadczyłam wzroku mojej... Adoracji? Ciężko mi to określić. Pomimo wszystko sam wywołał wojnę i sam z niej kiedyś zginie. Nie wie, że jestem silna i mogę wszystko. Przynajmniej teraz. Ja rozumiem separację z powodu panujących w szkole niewypowiedzianych reguł, ale między domowa chociażby przyjaźń to nic złego. Postanowiłam posłać znaczące spojrzenie Draconowi, żeby uważał na słowa. Pomimo wszystko nawet skoczę dla niego w ogień. Nieważne co się stanie, ja i tak będę na ciebie czekała. Zawsze, bo ja ciebie kocham Miłością prawdziwą. Kocham Cię i nie zapomnij o mnie…

 

Następnego dnia zignorowałam ten list, który zostawiłam dla siebie z przyszłości. Wolałam skupić się na teraz, a rzeczywistość była ciężka. Dracon próbował skupić na mnie uwagę i dawać mi sygnały, które miały coś mi sugerować. Pomimo że coś do niego czułam, to i tak wolałam sobie nie robić sobie zbędnych kłopotów. Uciekałam od niego. Uciekałam od wszystkich. Od siebie też. Oddałam się zmęczeniu, które pokazywało się na lekcjach. W końcu pomyliłam ławki i Pansy zrobiła burzę na numerologii. Za to Draco udawał twardego i trzymał mnie przy sobie. Gdy ja już prawie zasypiałam, on do mnie się przysuwał, aż w końcu dotknął mnie przypominając po cichu: "Jest lekcja Saro."

Przywrócił mi siły witalne, jednak szybko odsunął się ode mnie, aby nikt tego nie zauważył. I udało mu się. Z tego wszystkiego kosmyk włosów wzięłam za ucho i byłam zdziwiona. Czy to oznacza, że on też mnie kocha? Na ten moment ciężko powiedzieć, jednak tej nocy udało mi się w spokoju zasnąć.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania