Jak przeżyć i nie zwariować – poradnik ironiczny 7

Jak przeżyć i nie zwariować – poradnik ironiczny 7

 

# Moc jest w Tobie, czyli Dorota na siłowni

 

Drzwi otworzyły się gwałtownie, a Dorota – z rękami pełnymi torby, telefonu i kluczy – wpadła prosto na Bartka, nowego lokatora z mieszkania po pani Helence.

 

– O rany, przepraszam! – wyrzuciła z siebie, próbując złapać równowagę i jednocześnie pozbierać rozsypane klucze. – Nie spodziewałam się, że... to znaczy...

 

Bartek uśmiechnął się, podając jej telefon, który w cudowny sposób złapał w locie.

 

– Nic się nie stało. Widzę, że się śpieszysz?

 

– Muszę zdążyć do sklepu sportowego przed zamknięciem. – Dorota starała się brzmieć normalnie, co przy jej poziomie zażenowania graniczyło z cudem.

 

– Wyglądasz na zdeterminowaną. – Bartek oparł się o ścianę, najwyraźniej nie zamierzając szybko kończyć rozmowy. – Jakieś szczególne zakupy?

 

– Łuk. – Dorota wypaliła, zanim zdążyła się zastanowić.

 

– Łuk? Jak... Robin Hood?

 

– Powiedzmy, że mam pewne... plany. – Uśmiechnęła się tajemniczo. – A potem muszę zdążyć na siłownię.

 

Bartek uniósł brwi w geście autentycznego zdziwienia.

 

– Na siłownię?

 

– Dostałam darmowy karnet. Podobno to nowy rodzaj medytacji, tylko zamiast "ommmm" mówisz "aaaauuuć".

 

Bartek roześmiał się, a Dorota zdała sobie sprawę, że to pierwszy raz, gdy słyszy jego śmiech. Był... przyjemny.

 

– W takim razie nie zatrzymuję. – Zrobił krok w bok, przepuszczając ją. – Powodzenia z łukiem i... siłowaniem się z siłownią.

 

– Dzięki. Przyda się. – Dorota zaczęła schodzić po schodach, gdy usłyszała za sobą:

– A może kiedyś opowiesz, jak poszło?

Odwróciła się i zobaczyła jego uśmiech.

– Jeśli przeżyję – odpowiedziała, wzruszając ramionami.

 

***

 

Klub fitness "Moc jest w Tobie" wyglądał jak skrzyżowanie statku kosmicznego z salonem spa. Wszędzie błyszczące powierzchnie, lustra od podłogi do sufitu i motywacyjne hasła głoszące, że "Twoje ciało to świątynia", "Ból to słabość opuszczająca ciało" i "Nie ma wymówek, są tylko rezultaty".

 

Przy recepcji stała kobieta z uśmiechem tak promiennym, że Dorota poczuła potrzebę założenia okularów przeciwsłonecznych.

 

– Witamy w "Moc jest w Tobie"! – zaćwierkała recepcjonistka. – Czy to twoja pierwsza wizyta w naszej przestrzeni transformacji?

 

– W waszej czym? – Dorota zmarszczyła brwi.

 

– W naszej przestrzeni transformacji! Tu zmieniamy nie tylko ciała, ale i umysły! – Kobieta wręczyła jej formularz. – Potrzebujemy tylko kilku informacji: cele fitness, doświadczenie treningowe, alergie pokarmowe, grupa krwi, znak zodiaku...

 

– Znak zodiaku? – Dorota spojrzała na nią podejrzliwie. – Do ćwiczeń?

 

– Nasze koktajle proteinowe są komponowane indywidualnie! – Recepcjonistka wskazała na tablicę za sobą. – "Świadoma Mięśniowość" dla Byków, "Antyoksydacyjny Detoks" dla Panien...

 

Dorota westchnęła i zaczęła wypełniać formularz, myśląc intensywnie o łuku, który właśnie kupiła. I o tym, jak cudownie byłoby teraz strzelać z niego do czegokolwiek.

 

Recepcjonistka wręczyła jej mapę klubu, która wyglądała jak plan inwazji na obcą planetę, i skierowała do szatni.

 

Przymierzalnia z lustrami zaprojektowanymi "by widzieć swoje ciało z każdej perspektywy" okazała się kolejnym testem cierpliwości Doroty.

 

– To jak Netflix, tylko z większą liczbą horrorów – mruknęła do siebie, widząc swoje odbicie z tyłu, z boku i pod trzema różnymi kątami jednocześnie.

 

***

 

Trener Klaudiusz pojawił się znikąd, jakby materializując się z cząsteczek potu unoszących się w powietrzu siłowni. Miał idealnie wyrzeźbione ciało, uśmiech jak z reklamy pasty do zębów i t-shirt z napisem "No pain, no gain, no excuses".

 

– Witaj w świecie świadomego treningu! – Jego głos był równie napięty jak mięśnie jego brzucha. – Jestem Klaudiusz, twój przewodnik po drodze do lepszego ja!

 

– Cześć. – Dorota próbowała ukryć zażenowanie. – Ja jestem Dorota, twoja... no cóż, po prostu Dorota.

 

– Więc, Doroto, jak wygląda twoja definicja? – Klaudiusz wyciągnął tablet z kieszeni sportowych spodni. – Chcesz robić bulking czy cutting? Jaki masz procent tkanki tłuszczowej?

 

– Moim procentem tkanki tłuszczowej jest "nie pytaj" – odpowiedziała szczerze. – A jedyną definicją, jakiej potrzebuję, to definicja słowa "wyjście".

 

Klaudiusz zaśmiał się, jakby usłyszał świetny żart.

 

– Uwielbiam osoby z poczuciem humoru! To oznaka wysokiego poziomu endorfin! – Zaczął coś notować. – A jak wygląda twoje świadome odżywianie? Liczysz makro? Stosujesz periodyzację węglowodanową?

 

– Stosuję periodyzację pizzową. W poniedziałki hawajska, w środy pepperoni, w piątki wegetariańska dla równowagi duchowej.

 

– To... kreatywne podejście. – Klaudiusz wyglądał, jakby próbował przetłumaczyć to na swój język fitness. – Ale widzę u ciebie potencjał na beast mode! Tylko musisz wyjść ze strefy komfortu!

 

– Wyszłam ze strefy komfortu w momencie, gdy przekroczyłam próg tego miejsca – mruknęła Dorota.

 

– Właśnie! To właśnie mentalność zwycięzcy! – Klaudiusz był wyraźnie podekscytowany. – Zacznijmy od podstaw. Pokażę ci, jak używać tych maszyn.

 

***

 

Kiedy Dorota próbowała zrozumieć, jak używać maszyny, która wyglądała jak krzyżówka krzesła elektrycznego z rowerem stacjonarnym, podeszła do niej starsza kobieta. Miała około 65 lat, siwe włosy zebrane w praktyczny kucyk i oczy błyszczące rozbawieniem.

 

– Też uważasz, że to wygląda jak instrument tortur? – zapytała kobieta wesołym tonem. – Jestem Jadwiga. Jadwiga Nowak, emerytowana nauczycielka biologii, a obecnie badaczka absurdów fitness.

 

– Dorota. – Podały sobie ręce. – I tak, zdecydowanie przypomina mi coś z muzeum inkwizycji.

 

Pani Jadwiga roześmiała się serdecznie.

 

– Ja tu jestem od dwóch miesięcy z zalecenia lekarza. Osteoporoza. – Pokazała Dorocie swój mały notes. – Ale wiesz co? Nauczyłam się tutaj więcej o anatomii marketingu niż anatomii człowieka.

 

– Jak to?

 

– Patrz – szepnęła Pani Jadwiga, wskazując na Klaudiusza, który właśnie próbował wcisnąć młodej kobiecie jakiś suplement. – On zaraz zacznie mówić o "boosterach metabolizmu" i "spalaczach tłuszczu". Zawsze zaczyna od straszenia cellulitem.

 

Rzeczywiście, Klaudiusz właśnie gestykulował energicznie, a młoda kobieta wyglądała na coraz bardziej przerażoną.

 

– Ja mu ostatnio powiedziałam, że jedyny suplement, jakiego potrzebuję, to dobra książka i kawa – kontynuowała Pani Jadwiga. – Myślał, że żartuję! Próbował mi wytłumaczyć, że kawa to "naturalny spalacz tłuszczu".

 

– I co pani odpowiedziała?

 

– Że jeśli kawa spala tłuszcz, to po czterdziestu latach picia powinnam być już niewidzialna. – Pani Jadwiga mrugneła. – Nie spodobało mu się to.

 

***

 

Klaudiusz podszedł do nich z tabletetem i promieniującym uśmiechem.

 

– Widzę, że nasze doświadczone członkinie zaprzyjaźniły się! – oznajmił. – Pani Jadwiga, może wreszcie skusi się pani na mój program "Metabolizm po 60+"?

 

– Klaudiuszu, kochanie – odpowiedziała Pani Jadwiga tonem, jakim pewnie tłumaczyła nastolatkom dlaczego nie można żuć gumy na lekcji – mój metabolizm działał już wtedy, gdy ty myślałeś, że białko to tylko jajka na śniadanie.

 

– Ale nauka idzie do przodu! – Klaudiusz nie poddawał się. – Mamy teraz superfoods, adaptogeny, nootropiki...

 

– Mam też internet i umiem sprawdzać źródła – odparła Pani Jadwiga słodko. – Ostatnio czytałam fascynujące badanie o tym, jak firmy suplementowe finansują "niezależne" badania nad swoimi produktami.

 

Klaudiusz wyglądał, jakby ktoś właśnie powiedział mu, że protein shake to zwykłe mleko z dodatkiem chytra marketingowego.

 

– A co z panią, Doroto? – zwrócił się desperacko do Doroty. – Widzę u pani naturalną predyspozycję do funkcjonalnego treningu!

 

– Skąd to wiesz? – zapytała podejrzliwie.

 

– Sposób, w jaki pani podniosła torbę z podłogi! Perfekcyjny deadlift!

 

– To nie był deadlift, to była próba uratowania telefonu przed zniszczeniem.

 

– Właśnie! Życie jako siłownia! – Klaudiusz był wyraźnie podekscytowany swoim odkryciem. – Mam na to specjalny program: "Functional Life Training"! Tylko 399 złotych za pakiet!

 

– Za 399 złotych mogę kupić kilka miesięcy life trainingu w postaci rachunków za prąd – odpowiedziała Dorota.

 

Pani Jadwiga poklepała ją po ramieniu.

 

– Ja mu kiedyś powiedziałam, że najlepszy functional training to przeprowadzka. Za darmo, a efekt gwarantowany. – Spojrzała na Klaudiusza. – Prawda, kochanie?

 

***

 

Gdy Klaudiusz odszedł podbijać kolejne ofiary, Pani Jadwiga pokazała Dorocie, jak używać maszyn.

 

– Traktuję to jak krzyżówkę – wyjaśniła. – Każda maszyna to zagadka do rozwiązania. A jak się człowiek przez czterdzieści lat męczył z nastolatkami, to jeden napakowany trener to pestka!

 

– Ale pani świetnie wygląda na tych wszystkich urządzeniach – zauważyła Dorota, obserwując, jak Pani Jadwiga wykonuje ćwiczenia z precyzją zegarmistrza.

 

– Bo ja nie słucham tego, co oni mówią – szepnęła Pani Jadwiga. – Mam swój plan, oparty na rzeczywistej nauce, nie na chęci sprzedania mi kolejnego proszku. A poza tym... – uśmiechnęła się szelmowsko – to lepsze niż telewizja. Tyle rozrywki za darmo!

 

W tym momencie podeszła do nich młoda, perfekcyjnie umalowana kobieta z telefonem w ręku.

 

– Hej! – zaćwierkała. – Jestem Malina! @malinafitlife! Mogłybyśmy zrobić razem zdjęcie? Przygotowuję serię "Fitness nie zna wieku"!

 

– Fitness nie zna wieku, ale Instagram zna fotoshopa – mruknęła Pani Jadwiga, ale uśmiechnęła się do Maliny. – Oczywiście, kochanie. Tylko mi powiedz, po co ci to zdjęcie?

 

– Chcę pokazać różnorodność fitness journey! – Malina zaczęła ustawiać telefon. – Macie idealną sylwetkę... before!

 

– Before czego? – zapytała Dorota.

 

– Before transformacji! – Malina przyjęła pozę, która miała niewiele wspólnego z jakimkolwiek rzeczywistym ćwiczeniem. – Teraz udajemy, że ćwiczymy!

 

Pani Jadwiga spojrzała na Dorotę ze śmiechem w oczach.

 

– Ja nie będę udawać, kochanie. Ja będę rzeczywiście ćwiczyć. – I rzeczywiście zaczęła wykonywać ćwiczenie, podczas gdy Malina robiła dziesiątki selfie.

 

***

 

Klaudiusz wrócił z nową ofensywą.

 

– Dziewczyny, widzę, że świetnie się bawicie! – Jego entuzjazm był tak intensywny, że można by nim zasilać małe miasto. – Co powiedziałybyście na moje 30-dniowe wyzwanie transformacji? Całkowita zmiana ciała, umysłu i ducha! Tylko dla was, specjalna cena: 599 złotych!

 

– Klaudiuszu – powiedziała Pani Jadwiga cierpliwie – jedyną transformacją, jakiej potrzebuję, to przekształcenie mojego konta bankowego. Żeby było większe, nie mniejsze.

 

– Ale pomyślcie o rezultatach! – Klaudiusz nie dawał za wygraną. – Nowe ciało, nowa pewność siebie, nowe życie!

 

– Mam 65 lat – odpowiedziała Pani Jadwiga. – Moje ciało już przeszło wszystkie możliwe transformacje. A co do nowego życia... czy mogę je wymienić na wydłużenie tego obecnego?

 

Dorota parsknęła śmiechem.

 

– A ja wolę stare życie z nowymi przygodami niż nowe życie z pustym portfelem – dodała.

 

– Ale przecież jesteś tylko jedną sesją treningową od lepszego humoru! – krzyczał Klaudiusz przez salę.

 

– Jestem jedną sesją od wyjścia stąd – mruknęła Dorota.

 

– Widzę u was wyraźne blokady wzrostu osobistego! – Klaudiusz kliknął coś na tablecie. – Ale spokojnie, mam na to specjalny program!

 

Pani Jadwiga westchnęła.

 

– Klaudiuszu, kochanie, jedyną blokadą wzrostu osobistego, jaką mam, to twoja uporczywość w próbach sprzedania mi rzeczy, których nie potrzebuję.

 

***

 

Po godzinie Dorota czuła każdy mięsień, o którego istnieniu nawet nie wiedziała. Gdy szły do szatni, Pani Jadwiga zatrzymała ją.

 

– Wiesz co, całkiem nieźle ci poszło jak na pierwszy raz – powiedziała z uśmiechem. – Jeśli chcesz, możemy się kiedyś spotkać w parku. Bez tych wszystkich gadżetów, trenera-sprzedawcy i influencerek. Po prostu porządny spacer i kilka podstawowych ćwiczeń.

 

– Chętnie – odpowiedziała Dorota, zaskoczona, jak bardzo jej się ta perspektywa podobała. – Będzie pani uczyć mnie tych wszystkich naukowych faktów o ćwiczeniach?

 

– Och, kochanie – roześmiała się Pani Jadwiga – nauczę cię czegoś znacznie cenniejszego: jak odróżnić prawdziwą naukę od marketingowego bełkotu. I jak się dobrze bawić, nie przejmując się tym, co myślą inni.

 

Wymieniły się numerami, a Dorota wyszła z klubu, czując dziwną mieszankę bólu, absurdu i... satysfakcji?

 

***

 

Na ulicy, tuż przed wejściem, wpadła na Bartka. Dosłownie. Po raz drugi tego dnia.

 

– Znowu się spotykamy – zaśmiał się, łapiąc ją za ramiona, by nie straciła równowagi. – Jak poszło z łukiem i siłownią?

 

– Łuk kupiony, mięśnie obolałe, a moja godność gdzieś między bieżnią a strefą "funkcjonalnego life trainingu" – odpowiedziała, krzywiąc się lekko.

 

– Brzmi jak pełen sukces. – Bartek uśmiechnął się szeroko. – Może... chciałabyś zregenerować siły przy kawie? Jest tu niedaleko całkiem niezła kawiarnia.

 

Dorota spojrzała na niego, zastanawiając się, czy to przypadek, czy coś więcej. Ale była zbyt zmęczona, by analizować.

 

– Wiesz co? Chętnie. Ale uprzedzam, że mogę zasnąć w połowie zdania.

 

– Ryzykuję – odpowiedział Bartek, wskazując drogę. – A przy okazji opowiesz mi o tym funkcjonalnym life trainingu. Brzmi... intrygująco.

 

– Och, to dopiero początek tej historii – westchnęła Dorota. – Czeka cię niezła rozrywka.

 

***

 

Rada Doroty nr 7:

Jeśli trener fitness mówi ci, że "moc jest w tobie", pamiętaj, że sarkazm też. Najlepsze ćwiczenie to takie, po którym wciąż potrafisz się śmiać - nawet jeśli boli cię każdy mięsień. I czasem największą siłę znajdziesz nie w proteinowym koktajlu, ale w towarzystwie kogoś, kto tak jak ty, widzi absurd w tym całym cyrku.

 

## Notatki Klaudiusza:

"Dwie nietypowe klientki. Jedna (29+) stosuje niekonwencjonalne techniki motywacyjne oparte na... ironii? Druga (65+) ma opór wobec suplementacji i cytuje badania naukowe. Czy to nowy trend fitness? Do rozważenia: warsztat 'Sarkazm jako technika spalania kalorii'. Nota: sprawdzić badania, o których mówi pani Jadwiga. I może przeczytać coś więcej niż tylko etykiety produktów, które sprzedaję."

 

### Notatki Pani Jadwigi:

"Młoda Dorota - inteligentna, ironiczna, potrzebuje głównie więcej pewności siebie. Klaudiusz - typowy przypadek: dobre intencje, zero wiedzy merytorycznej, za dużo marketingu. Ciekawe, czy da się go przekonać do prawdziwej edukacji fitness? Projekt na emeryturę: 'Jak nie dać się nabierać w siłowni - poradnik dla początkujących'. Może nawet napiszę książkę?"

 

Tymczasem nad dzielnicą zapadał zmrok. Na małym skwerku, na małym trawniku leżał mężczyzna i wrzeszczał wniebogłosy. I był to najprawdziwszy z serii „Podcast o świadomości męskiej energii w czasach kryzysu". W jego udzie tkwiła strzała. Na szczęście dla niego, pan Marian wybrał się na spacer...

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • droga_we_mgle 5 miesięcy temu
    Widzę, że zaliczyłeś pierwszą anonimową jedynkę - bądź dumny, opowijczyk bez anonimowej jednej gwiazdki to jak żołnierz bez karabinu :)

    Chyba bym stamtąd zwiała jeszcze na etapie recepcji, ta siłownia wygląda jak front dla jakiejś sekty...

    Fajnie widzieć, że występują tutaj też inne :sensowne" osoby oprócz głównej bohaterki.

    "Za 399 złotych mogę kupić kilka miesięcy life trainingu w postaci rachunków za prąd" - najlepsza riposta w tym rozdziale

    Ta końcówka - XDDDDDD

    Pozdrawiam :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania