Jak przeżyć i nie zwariować – poradnik ironiczny 9

# Tofu, detoks i celebracja duszy, czyli Dorota na kolacji u świadomych

 

Dorota wpatrywała się w zaproszenie leżące na stole, jakby było to wezwanie do sądu. Różowa kartka pachnąca czymś, co przypominało mieszankę lawendy i desperacji, głosiła kaligrafowanym pismem:

 

"Zapraszamy Cię na Celebrację Miesięcznej Podróży Dusz!

Aneta & Fabian

Łącząc nasze energie w harmonii kosmosu, chcielibyśmy, abyś towarzyszyła nam w tym wyjątkowym momencie.

PS. Menu w pełni wegańskie, bezglutenowe, bez cukru, bez nabiału, bez radości."

 

Ostatniego dopisku nie było, ale Dorota była pewna, że jest on ukryty między wierszami.

 

– Miesięczna podróż dusz? – Bartek zajrzał jej przez ramię, popijając kawę. – To jakiś nowy rodzaj wycieczki?

 

– To miesięcznica związku – wyjaśniła Dorota, przewracając oczami. – Aneta poznała tego swojego guru zdrowego odżywiania, Fabiana, i najwyraźniej postanowili świętować fakt, że wytrzymali ze sobą trzydzieści dni bez popadnięcia w śpiączkę wywołaną niedoborem białka.

 

– Fabian? – Bartek zmarszczył brwi. – Fabian Zielony? Ten od "Zielonej Rewolucji"?

 

– Znasz go? – Dorota spojrzała na niego podejrzliwie.

 

– Moja mama ogląda jego filmiki na YouTube – przyznał Bartek. – Twierdzi, że jego sok z jarmużu wyleczył ciotkę Halinę z "chronicznego pesymizmu".

 

– Cóż, mnie raczej wyleczyłby z chęci do życia – mruknęła Dorota. – Zastanawiam się, jaką wymówkę wymyślić... Nagła śmierć? Atak szarańczy?

 

Bartek usiadł obok niej na kanapie z tym swoim irytująco rozsądnym wyrazem twarzy.

 

– A może powinniśmy pójść? – zaproponował. – Traktuj to jak... antropologiczne badanie terenowe.

 

– Antropologiczne badanie terenowe? – powtórzyła Dorota. – Brzmi jak wymówka naukowca, który chce oglądać dziwne rytuały plemienne.

 

– Dokładnie – zgodził się Bartek z uśmiechem. – Ja będę antropologiem, a ty moim sarkastycznym przewodnikiem po świecie ludzi, którzy uważają, że soczewica może mieć uczucia.

 

Dorota westchnęła ciężko, ale w kącikach jej ust czaił się uśmiech.

 

– Dobra. Ale zabieram kanapki z szynką. I butelkę wina. I masz dostać telefon z "nagłą sprawą policyjną" najpóźniej po dwóch godzinach.

 

***

 

Mieszkanie Fabiana wyglądało dokładnie tak, jak Dorota sobie wyobrażała – jak skrzyżowanie sklepu z organiczną żywnością i świątyni buddyjskiej po silnym trzęsieniu ziemi. Białe ściany, minimalistyczne meble (głównie poduszki do medytacji zamiast normalnych krzeseł), niezliczone rośliny doniczkowe, kryształy w każdym możliwym miejscu i zapach kadzidełek tak intensywny, że Dorota zastanawiała się, czy nie powinni wszyscy nosić masek przeciwgazowych.

 

– Witajcie w naszej świadomej przestrzeni! – Fabian Zielony, ubrany w lnianą tunikę z napisem "Twoje ciało to świątynia, nie wysypisko", rozłożył ręce w powitalnym geście.

 

Dorota musiała przyznać, że Fabian wyglądał dokładnie tak, jak na swoich filmikach – wysoki, szczupły do granic możliwości, z włosami związanymi w kucyk i brodą, która sugerowała, że jej właściciel albo jest hipsterem, albo właśnie wrócił z pustelni w Tybecie. Jego skóra miała lekko pomarańczowy odcień, co Dorota przypisała nadmiarowi marchewki w diecie.

 

– Dorota! – Aneta podeszła do nich z promiennym uśmiechem. Zamiast przytulić swoją dawną znajomą, zatrzymała się krok przed nią i wykonała dziwny gest, jakby obejmowała powietrze wokół Doroty. – Przytulam cię energetycznie!

 

– Ja ciebie... też – odpowiedziała Dorota, rzucając Bartkowi spojrzenie, które mówiło "dwie godziny to maksimum, ani minuty dłużej".

 

– A ty musisz być Bartek! – Aneta zwróciła się do niego z entuzjazmem człowieka, który właśnie odkrył nowy gatunek jadalnego mchu. – Dorota tyle o tobie opowiadała!

 

– Naprawdę? – Bartek spojrzał na Dorotę z zaskoczeniem.

 

– Absolutnie nic – szepnęła Dorota, kręcąc głową. – Aneta ma bujną wyobraźnię podsycaną chlorofilem.

 

– Musicie spróbować naszego napoju powitalnego! – Fabian podał im szklanki wypełnione płynem o kolorze tak intensywnie zielonym, że wyglądał jak radioaktywny odpad z elektrowni jądrowej. – To moja specjalna mieszanka: jarmuż, spirulina, trawa pszeniczna, wyciąg z alg morskich, pyłek pszczeli i odrobina miłości.

 

– Miłość ma kolor? – zapytała Dorota, wpatrując się podejrzliwie w napój.

 

– Miłość ma wszystkie kolory! – odpowiedział Fabian z entuzjazmem guru, który właśnie znalazł nowego wyznawcę.

 

Bartek, zawsze uprzejmy i profesjonalny, odważnie wziął łyk. Jego twarz przeszła fascynującą podróż przez różne stadia ekspresji: od zaskoczenia, przez szok, po desperacką próbę ukrycia, że właśnie skosztował czegoś, co smakowało jak mokra trawa zmieszana z błotem.

 

– Mmm, bardzo... intensywne – wykrztusił.

 

– To oczyszcza czakry i otwiera trzecie oko! – wyjaśnił Fabian z dumą. – Piję to codziennie i spójrzcie na mnie – jestem żywym dowodem jego skuteczności!

 

Dorota spojrzała na jego chudą sylwetkę, pomarańczową skórę i lekko nieobecne spojrzenie.

 

– Tak, widzę – mruknęła, dyskretnie odstawiając swoją szklankę na najbliższy stolik.

 

***

 

W salonie, który przypominał skrzyżowanie studia jogi z laboratorium alchemicznym, czekali już inni goście. Aneta z entuzjazmem dokonała prezentacji:

 

– Poznajcie Klaudię, naszą guru detoksu! – wskazała na kobietę o twarzy tak chudej, że wydawała się być złożona wyłącznie z kości policzkowych. – Klaudia nie jadła stałych pokarmów od trzech lat! Żyje światłem i miłością!

 

– I smoothie z brokuła – dodała Klaudia głosem słabym jak szept jesiennego wiatru. – Dużo, dużo smoothie z brokuła.

 

– A to Mariusz, wizjoner kryptowalutowy! – Aneta wskazała na mężczyznę w garniturze, który wyglądał zaskakująco normalnie, dopóki nie otworzył ust.

 

– Inwestuję tylko podczas pełni księżyca – wyjaśnił Mariusz, ściskając dłoń Bartka. – Wtedy energia kosmiczna wzmacnia blockchain. Mam też token oparty na wibracji czakr. Zainteresowani?

 

– Może później – odpowiedział dyplomatycznie Bartek.

 

– Maja i Kaja, nasze bliźniaczki, które komunikują się...

 

– Telepatycznie – dokończyły jednocześnie dwie identycznie wyglądające kobiety o długich, siwych włosach, mimo że wyglądały na około trzydzieści lat.

 

– Zawsze tak robią – szepnęła Aneta z podziwem. – To niesamowite!

 

– To raczej... – zaczęła Dorota.

 

– Oczywiste – dokończyły bliźniaczki, patrząc na nią intensywnie.

 

– A to Stefan, były księgowy, obecnie tłumacz języka roślin! – Aneta wskazała na starszego mężczyznę, który siedział w kącie, szeptem rozmawiając z paprotką.

 

– Mówi, że czuje się ignorowana – wyjaśnił Stefan, wskazując na roślinę. – I że potrzebuje więcej wody.

 

– I wreszcie Olga, nasza influencerka fitness i ekspertka od jedzenia świadomego! – Aneta przedstawiła młodą kobietę, która od momentu wejścia Doroty i Bartka nie oderwała wzroku od swojego telefonu.

 

– Chwileczkę – powiedziała Olga, robiąc zdjęcie swojej szklance z zielonym napojem. – Muszę to wrzucić na Insta. #ZielonaMoc #DetoksŻycia #NapojeKtórychNienawidzęAleUdaję.

 

Ostatniego hashtagu prawdopodobnie nie dodała, ale Dorota była pewna, że właśnie to miała na myśli.

 

***

 

Wszyscy zasiedli wokół niskiego stolika na poduszkach medytacyjnych, co Dorota skwitowała cichym "moje plecy będą tego żałować", a Bartek dzielnie udawał, że siedzi wygodnie, mimo że jego długie nogi wyglądały jak przeszczepione z innego ciała.

 

– Zanim zaczniemy naszą świadomą kolację – oznajmił Fabian, wstając – chciałbym powiedzieć kilka słów o tym, jak spotkaliśmy się z Anetą.

 

Dorota spojrzała błagalnie na Bartka, który dyskretnie pokazał jej swój zegarek. Minęło dopiero piętnaście minut. Zostało sto pięć. Westchnęła ciężko.

 

– Było to podczas warsztatów "Detoks Karmy" w Kazimierzu Dolnym – Fabian rozłożył ręce w dramatycznym geście. – Aneta przyszła jako uczestniczka, a ja prowadziłem sesję oczyszczania aury poprzez sok z buraka.

 

– Byłam tak zestresowana – wtrąciła Aneta z rozmarzonym uśmiechem. – Pracowałam wtedy w korporacji, jadłam mięso, piłam kawę... byłam wrakiem człowieka!

 

Dorota przypomniała sobie Anetę sprzed "transformacji" – wesołą, pełną energii dziewczynę, która co prawda czasem narzekała na pracę (jak każdy normalny człowiek), ale na pewno nie wyglądała na wrak. Teraz, mimo promiennego uśmiechu, miała podkrążone oczy i ziemistą cerę, które Dorota przypisywała diecie składającej się głównie z kolorowej wody.

 

– I wtedy, gdy Aneta piła swój pierwszy w życiu sok z buraków, selera i pokrzywy, nasze spojrzenia się spotkały – Fabian chwycił dłoń Anety. – I poczułem... wibrację. Wiedziałem, że to jest ta jedyna dusza, z którą chcę dzielić moją energię.

 

– Awww – westchnęły chórem bliźniaczki.

 

– Buraki zawsze mają romantyczną aurę – dodał Stefan, kiwając głową. – Rozmawiałem o tym z moją rzodkiewką.

 

– A po miesiącu spędzonym razem – kontynuował Fabian – postanowiliśmy świętować naszą duchową i fizyczną unię, dzieląc się z wami, naszymi najbliższymi przyjaciółmi, tym wyjątkowym momentem.

 

Dorota spojrzała na Bartka, który z trudem powstrzymywał uśmiech. Znała go już na tyle dobrze, by wiedzieć, że w jego głowie właśnie formułuje się raport policyjny z tego spotkania, napisany wyjątkowo suchym, rzeczowym językiem.

 

– A teraz – Fabian klasnął w dłonie – czas na naszą świadomą kolację! Każde danie ma swoją intencję i wibrację, które przygotowaliśmy specjalnie dla was.

 

***

 

Pierwszym daniem był "Pasztet z soczewicy o wibracji współczucia", który wyglądał niepokojąco podobnie do karmy dla kotów, którą Dorota kupowała czasem dla bezpańskiego kota z podwórka.

 

– Soczewica została namoczona w wodzie strukturyzowanej przy dźwiękach mis tybetańskich – wyjaśniła Aneta, gdy wszyscy dostali swoje porcje. – A następnie Fabian medytował nad nią przez godzinę, przekazując jej intencję współczucia.

 

– Naprawdę można przekazać jedzeniu... intencję? – zapytał Bartek, wyraźnie zainteresowany tym konceptem z czysto teoretycznego punktu widzenia.

 

– Oczywiście! – odpowiedział Fabian z entuzjazmem. – Woda, która stanowi większość składu każdego pokarmu, zapamiętuje emocje! To dlatego tak ważne jest, by gotować w dobrym nastroju.

 

– A co się stanie, jeśli będę gotować będąc wściekłym? – zapytała Dorota, dźgając widelcem soczewicę, która wydawała się odwzajemniać jej niechęć.

 

– Wtedy twoje jedzenie będzie pełne negatywnej energii! – wyjaśnił Fabian z przerażeniem. – Możesz zaszkodzić sobie i innym!

 

– Więc teoretycznie mogłabym zatruć kogoś... złością? – dopytywała Dorota, a Bartek kopnął ją lekko pod stołem.

 

– To byłoby niezgodne z prawem – szepnął, a ona odpowiedziała mu niewinnym uśmiechem.

 

Głównym daniem było "Tofu w objęciach alg morskich na łożu z trawy pszenicznej", które wyglądało jak coś, co można by znaleźć na dnie oceanu po katastrofie ekologicznej. Bartek dzielnie udawał, że jedzenie jest smaczne, choć jego oczy błagały o ratunek, a Dorota dyskretnie karmiła najbliższą roślinę doniczkową, która – była tego pewna – również nie była zachwycona.

 

– Czy mogłabym prosić o sól? – zapytała Dorota po kilku kęsach, wywołując falę szoku przechodzącą przez stół.

 

– Sól? – powtórzyła Klaudia, jakby Dorota właśnie poprosiła o arsenik. – Czy wiesz, co sól robi z twoimi czakrami?

 

– Hmm, przyprawia je? – zaryzykowała Dorota.

 

– Blokuje przepływ energii! – Klaudia przyłożyła dłoń do gardła. – Szczególnie tutaj, w czakrze gardła, odpowiedzialnej za szczerość i komunikację!

 

– Och, to dlatego jesteście wszyscy tacy... komunikatywni – mruknęła Dorota, a Bartek zakaszlał, by zamaskować śmiech.

 

– Zamiast soli używamy płatków drożdżowych – wyjaśniła Aneta, podając Dorocie małą miseczkę wypełnioną czymś, co wyglądało jak żółte łupież. – Są pełne witaminy B12!

 

– I miłości – dodał Fabian. – Dużo, dużo miłości.

 

***

 

Po kolacji, która wydawała się ciągnąć jak brazylijska telenowela, Fabian znów powstał, trzymając w dłoni szklankę wypełnioną czymś, co wyglądało jak woda, ale Dorota podejrzewała, że przeszła ona jakąś skomplikowaną "strukturyzację" przy dźwiękach wielorybów albo odgłosach lasu deszczowego.

 

– Chciałbym wznieść toast za naszą duchową synchronizację – powiedział, patrząc na Anetę z czułością. – I przy okazji ogłosić wspaniałą nowinę!

 

Dorota spojrzała na Anetę, która promieniała jak świetlik na sterydach. "O nie", pomyślała, "chyba nie są...".

 

– Otwieramy razem Centrum Transformacji Świadomości Pokarmowej! – oznajmił Fabian z dumą.

 

"Dzięki Ci, Wszechświecie", westchnęła w duchu Dorota.

 

– Aneta zrezygnowała z pracy w korporacji, by razem ze mną szerzyć wiedzę o świadomym odżywianiu! – kontynuował Fabian. – Będziemy oferować programy oczyszczające, warsztaty gotowania, konsultacje żywieniowe i sesje uzdrawiania czakr poprzez dobór odpowiednich pokarmów!

 

– To wspaniałe! – klasnęła w dłonie Olga, natychmiast robiąc zdjęcie swojej reakcji.

 

– Całkowicie odmieni wasze życie – dodały jednocześnie bliźniaczki.

 

– Ale potrzebujemy wsparcia na początek – przyznał Fabian, nagle przechodząc do konkretów. – Dlatego przygotowaliśmy specjalną ofertę dla naszych przyjaciół: możecie zainwestować w nasze przedsięwzięcie i otrzymać dożywotni dostęp do naszych warsztatów!

 

– Za jedyne 3000 złotych – dodała Aneta z uśmiechem.

 

– To mniej niż cztery miesięczne rachunki za wodę – zauważył Mariusz, kiwając głową. – Opłacalne jak inwestycja w kryptowaluty podczas pełni.

 

Dorota poczuła, że to odpowiedni moment na skorzystanie z jej "pakietu awaryjnego". Sięgnęła do torebki i, udając że szuka portfela, wyciągnęła zawiniętą w serwetkę kanapkę z szynką.

 

W pomieszczeniu zapadła cisza tak głęboka, że można by usłyszeć, jak rośnie trawa pszeniczna w doniczce na parapecie.

 

– Czy to... mięso? – wyszeptała Klaudia, a jej i tak blada twarz stała się zupełnie biała.

 

– O mój Boże, ona ma szynkę – powiedziała jedna z bliźniaczek, a druga dokończyła: – W naszej świętej przestrzeni.

 

– Rośliny krzyczą z przerażenia! – zawołał Stefan, przykładając dłonie do uszu. – Słyszę ich lament!

 

Klaudia, jak na komendę, osunęła się na podłogę w dramatycznym omdleniu, choć Dorota zauważyła, że zadbała o to, by upaść na najbliższą poduszkę medytacyjną.

 

***

 

– To był test! – oznajmił nagle Bartek, wstając i przejmując kontrolę nad sytuacją jak policjant podczas interwencji (co, biorąc pod uwagę jego zawód, nie było zaskakujące). – Test świadomości kulinarnej!

 

– Test? – powtórzył Fabian, marszcząc brwi.

 

– Tak – kontynuował Bartek z przekonaniem. – Dorota i ja chcieliśmy sprawdzić, jak silne są wasze przekonania i czy potraficie zachować spokój w obliczu... pokarmowego wyzwania.

 

– I jak wypadliśmy? – zapytała Aneta z nadzieją w głosie.

 

– Fantastycznie! – zapewnił ją Bartek. – Wasza reakcja była... bardzo autentyczna. To pokazuje prawdziwą... integralność waszych przekonań.

 

Dorota z trudem powstrzymała się od przewrócenia oczami, ale musiała przyznać, że Bartek miał talent do uspokajania ludzi – nawet tych, którzy właśnie przeżywali kryzys na widok kanapki z szynką.

 

– Właściwie to musimy już iść – dodała szybko, widząc, że sytuacja została chwilowo opanowana. – Mamy jeszcze... inne testy do przeprowadzenia dzisiaj.

 

– Tak, musimy zharmonizować nasze energie w przestrzeni osobistej – potwierdził Bartek, z trudem zachowując poważną minę.

 

– Rozumiemy – pokiwał głową Fabian. – Harmonizacja energii jest bardzo ważna. Ale rozważcie naszą ofertę inwestycyjną!

 

– Na pewno to przemyślimy – obiecał Bartek, gdy Dorota już ciągnęła go w stronę drzwi.

 

***

 

W samochodzie, kilka przecznic dalej, oboje wybuchnęli śmiechem tak intensywnym, że Bartek musiał zatrzymać pojazd.

 

– "Zharmonizować nasze energie w przestrzeni osobistej"? – powtórzyła Dorota, ocierając łzy. – Chyba masz talent do tego duchowego bełkotu!

 

– Lata praktyki przesłuchiwania podejrzanych – przyznał Bartek. – Czasem trzeba mówić ich językiem.

 

– A widziałeś minę Klaudii, gdy zobaczyła kanapkę? – Dorota złapała się za brzuch. – Myślałam, że dostanie ataku serca! Albo że jej czakra pęknie!

 

– To było... spektakularne – zgodził się Bartek. – Choć muszę przyznać, że byłem pod wrażeniem jej upadku. Bardzo kontrolowany. Jak w balecie.

 

Dorota spoważniała na moment, patrząc przez okno na rozświetlone miasto.

 

– Wiesz co jest najdziwniejsze? – zapytała. – Aneta wydaje się naprawdę szczęśliwa. Mimo tych wszystkich dziwactw, tego jedzenia, które smakuje jak mokry karton, i tych ludzi, którzy komunikują się telepatycznie...

 

– A tobie co przynosi szczęście? – zapytał Bartek, patrząc na nią z uwagą.

 

Dorota zastanowiła się przez moment.

 

– Pizza. Dobre książki. Seriale kryminalne. I... – zawahała się – ostatnio, rozmowy z pewnym policjantem, który udaje, że rozumie język roślin, by ratować mnie z niezręcznych sytuacji.

 

Bartek uśmiechnął się szeroko.

 

– To zabawne, bo mnie też uszczęśliwiają rozmowy z pewną sarkastyczną kobietą, która przemyca kanapki z szynką na wegańskie przyjęcia.

 

Przez chwilę patrzyli na siebie w ciszy, aż Dorota przerwała moment.

 

– Powiedz mi, że masz pomysł na normalną kolację, bo umieram z głodu.

 

– McDonald's jest dwie ulice stąd – zaproponował Bartek. – Chyba że wolisz dalej posilać się pokarmem naładowanym intencjami?

 

– Jedyną intencją, jakiej teraz potrzebuję, jest podwójny cheeseburger – odpowiedziała Dorota. – I tak dla twojej informacji, ukradłam przepis na ten "detoksujący napój" Fabiana.

 

– Naprawdę? – zdziwił się Bartek. – Po co?

 

– Myślę, że będzie idealny do czyszczenia rur w łazience – odpowiedziała z poważną miną. – Albo jako broń chemiczna w przypadku inwazji kosmitów.

 

## Rada Doroty nr 9:

Jeśli zostaniesz zaproszona na "świadomą kolację", zawsze miej w torebce zapasowe kanapki i wymówkę o nagłym wezwaniu do egzorcyzmu twojej lodówki. Ale czasem warto wyjść ze strefy komfortu - choćby po to, by docenić normalność swojego życia. A jeśli ktoś spyta, czemu zamawiasz Big Maca, powiedz, że to test świadomości kulinarnej. Działa za każdym razem.

 

### Fabian Zielony reaguje na sabotaż energetyczny

 

(Transkrypcja filmu z kanału "Zielona Rewolucja")

 

*[Fabian siedzi w swoim charakterystycznym białym studio, otoczony roślinami doniczkowymi. Na stoliku stoi szklanka z zielonym smoothie i miska z czymś, co wygląda jak kolorowe kamyczki, ale prawdopodobnie to superfood. W tle gra muzyka relaksacyjna - dźwięki lasu z odgłosami wielorybów.]*

 

**FABIAN:** Witajcie, moje piękne dusze! Jestem Fabian Zielony i witam was w nowym odcinku "Zielonej Rewolucji". Dzisiaj... *[długa pauza, głębokie wdychanie]* ...dzisiaj muszę podzielić się z wami bardzo trudnym doświadczeniem.

 

*[Bierze łyk smoothie, krzywi się ledwie zauważalnie]*

 

**FABIAN:** Wczoraj, podczas naszej Celebracji Miesięcznej Podróży Dusz z moją umiłowaną Anetą, doświadczyliśmy czegoś, co można nazwać tylko... sabotażem energetycznym.

 

*[Zbliżenie na jego twarz, w tle nagle pojawiają się napisy: "SZOKUJĄCE WYZNANIE" i "NIE UWIERZYSZ CO SIĘ STAŁO"]*

 

**FABIAN:** Zaprosiliśmy do naszej świadomej przestrzeni ludzi, których uważaliśmy za przyjaciół. Przygotowaliśmy dla nich posiłek pełen intencji, miłości i najczystszych wibracji... A oni... *[dramtyczna pauza]* ...oni przemycili do naszego domu... PRZETWORZONE MIĘSO.

 

*[Muzyka w tle staje się dramatyczna - jakby soundtrack z thrillera]*

 

**FABIAN:** Tak, drodzy widzowie. Szynkę. W naszej świętej przestrzeni. To było jak... jak przynieść broń na modlitwę. Jak zakłócić medytację odgłosami budowy. Jak...

 

*[Przerywa, pije smoothie, próbuje się uspokoić]*

 

**FABIAN:** Aneta natychmiast poczuła zaburzenie w aurze pomieszczenia. Nasze rośliny zaczęły więdnąć - tak, WIĘDNĄĆ - na oczach. Moja ukochana paproć Svetlana do tej pory odmawia ze mną rozmowy.

 

*[Kamera pokazuje paprotkę, która wygląda całkiem normalnie, ale Fabian patrzy na nią ze smutkiem]*

 

**FABIAN:** Ale wiecie co? To był test. Wszechświat postanowił sprawdzić naszą odporność duchową. I chociaż było ciężko - bardzo ciężko - przetrwaliśmy to doświadczenie.

 

*[Wstaje, podchodzi do okna, patrzy w dal jak bohater romantyczny]*

 

**FABIAN:** Stefan, nasz tłumacz roślin, powiedział mi później, że wszystkie kwiaty w mieszkaniu płakały. PŁAKAŁY, drodzy widzowie. Moja monstera deliciosa miała traumę przez całą noc.

 

*[Pokazuje roślinę, która również wygląda normalnie]*

 

**FABIAN:** Ale najgorsze było to, że ci... sabotażyści... mieli czelność nazywać to "testem świadomości kulinarnej". Jakby próbowali zracjonalizować swój akt energetycznego terroryzmu!

 

*[Nagle się ożywia, jakby dostał olśnienie]*

 

**FABIAN:** Ale wiecie co, moje dusze? To doświadczenie nas wzmocniło! Teraz wiemy, że nasza misja jest jeszcze ważniejsza. Świat potrzebuje nas - potrzebuje Centrum Transformacji Świadomości Pokarmowej!

 

*[W tle pojawiają się kolorowe napisy: "DOŁĄCZ DO REWOLUCJI!" i "LINK W OPISIE"]*

 

**FABIAN:** Dlatego dziś ogłaszam specjalną akcję: "Oczyszczenie po Sabotażu Energetycznym". Za jedyne 2999 złotych - tak, obniżyłem cenę o całego złotego! - możecie otrzymać:

 

*[Zaczyna liczyć na palcach]*

 

**FABIAN:** Trzydniowy detoks po kontakcie z negatywną energią mięsną, sesję uzdrawiania czakr poprzez soki z jarmużu, warsztaty "Jak rozpoznać sabotażystę energetycznego" oraz BONUS - mojego autorskiego przewodnika "Rośliny też mają uczucia"!

 

*[Bierze łyk smoothie, uśmiecha się promiennie]*

 

**FABIAN:** Pamiętajcie, drogie dusze - w świecie pełnym sabotażystów energetycznych, musimy trzymać się razem! Zostańcie ze mną w tej podróży ku światłu!

 

*[Muzyka znów staje się spokojna i mistyczna]*

 

**FABIAN:** I pamiętajcie - jeśli ktoś próbuje wprowadzić do waszej świadomej przestrzeni przetworzone mięso, to nie jest wasz prawdziwy przyjaciel. To jest agent chaosu wysłany przez przemysł mięsny!

 

*[Film kończy się zbliżeniem na jego uśmiechnięta twarz, a w tle pojawiają się napisy: "ŚWIADOMOŚĆ TO MOJA PASJA" i "SZYNKA TO TRUCIZNA DUSZY"]*

 

**KOMENTARZE:**

 

**ZielonaGuru88:** Fabianie, twoja siła duchowa to inspiracja! 💚🌱

 

**DetoxMama:** Kupiłam już pakiet! Moja monstera też była smutna wczoraj, teraz wiem dlaczego!

 

**SkeptycznyStaś:** A może ta paprotka po prostu potrzebuje wody? 🤔

 

**FabianZielony:** @SkeptycznyStaś - Svetlana dostaje tylko strukturyzowaną wodę z intencjami. To nie o wodę chodzi, ale o traumę duchową!

 

**RoślinnyDetektyw:** Stefan ma rację, moje kwiaty też płakały wczoraj około 20:00!

 

**NormalnaAnka:** Czy nikt nie zauważył, że obniżył cenę o 1 złoty i nazywa to "specjalną akcją"? 😂

 

**FabianZielony:** @NormalnaAnka - każdy złoty ma swoją energię! Ten jeden złoty może zmienić czyjąś karmę!

 

---

 

*[Pod filmem znajduje się opis z 47 hashtagami, w tym #szynkasabotaż #paprotkatakżemauczucia #detokspoduszą oraz link do sklepu z suplementami Fabiana.]*

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • droga_we_mgle 4 miesiące temu
    Dorota i Bartek jednak nie tak przebiegli jak myślą, przejrzano ich 😆

    Ta, Aneta wydaje się szczęśliwa... dopóki nie doświadczy palety problemów zdrowotnych spowodowanych długotrwałym niedoborem różnych składników odżywczych :'')

    Pozdrawiam, nieodmiennie czytam z radością ~
  • Marek Napisał 4 miesiące temu
    Dziękuję. Pozdrawiam serdecznie 🤗

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania