Jarmark ekskluzywny
Dzień był dżdżysty, pozbawiony kolorów. Deszcz stukał o poszycia parasoli, pod którymi kryli się ludziska na Jarmarku Ekskluzywnym. Stał tam również pewien mężczyzna – o naturze tajemniczej i spojrzeniu nieprzeniknionym. Minuty mijały, a on, jak sroka w gnat oczy swe zawiesił na sylwetce młodej dziewczyny, której życie wystawiono na sprzedaż za liche pieniądze. Zainteresowanie było duże, ale po zapoznaniu się z opisem „przedmiotu zakupu” potencjalni klienci jeden po drugim odchodzili. Bowiem dziewczyna miała umrzeć w przeciągu roku, z powodu choroby rzadkiej i nieuleczalnej. Mężczyzna zlitował się nad losem nieszczęśnicy, opłacił należność, a upewniwszy się, że ludziska patrzą – jednym cięciem rozorał aortę.
Krew trysnęła, obijając się o kanonadę deszczowych kropel, które chwilę wcześniej zaczęły torpedować ziemię mocniej. Wątłe ciało dziewczyny legło w objęciach mężczyzny, który ściągnął się z zadaszonego podestu, a potem zawlókł niedaleko, pod dach alejki straganowej. Podeszła do niego młoda kobieta z dzieckiem, na oko siedmioletnim.
– Proszę jej nie zakrywać – powiedziała, kiedy mężczyzna zaczął okrywać ciało własnym płaszczem.
– Z jakiej racji?
– Syn bardzo by chciał ją zobaczyć.
Mężczyzna spojrzał na dzieciaka, przeżartego szaleństwem bachora.
– Odejdź, zapłaciłem za tę dziewczynę.
– W takim razie ją od pana odkupię. Synek naprawdę chcę ją zobaczyć.
Odsłonił twarz dziewczyny, a potem, przymierzając zakrwawiony nóż, przystawił go do gardła kobiety.
Dzieciak zaczął wrzeszczeć.
– Zamknij jadaczkę, bo mama skończy jak tamta dziewczyna.
– Proszę, odkupię…
– Co widzisz w jej twarzy?
– Proszę?
– Kim dla ciebie jest ta dziewczyna?
Kobieta chciała się zaśmiać, ale zimne ostrze noża naciskało na krtań.
– Trup, ot co. Tyle jej życie warte, co na kartonie napisali.
– Zła odpowiedź.
Synalek sterczał nad ciałem matki jeszcze chwilę, a potem uciekł w tłum. Mężczyzna go nie gonił. Zabrał dziewczyną, a ciało kobiety pozostawił na Jarmarku. Po kwadransie kilku lokalnych rzeźników zawlekło ją do budynku niedaleko, gdzie ciało poćwiartowali i wystawili na sprzedaż. A kupujący wręcz zabijali się o kolejne kęsy w promocyjnej cenie.
Komentarze (8)
"...w objęciach mężczyzny, który ściągnął się z zadaszonego podestu, a potem zawlókł niedaleko, pod dach alejki straganowej." - akrobata z tego mężczyzny, czy autor coś przekombinował? ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania