Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Jej bohater

– No dobra. – Zaśmiała się, znowu się do niego przysuwając. – Ta dziennikarska ciekawość... Wiem, straszna jestem. Przepraszam – powiedziała, wdrapując mu się na kolana.

Teraz ich twarze znajdowały się naprzeciwko siebie. Pochyliła lekko głowę, tak że dotykali się nosami. Patrzyli sobie prosto w oczy.

– Wybaczysz mi? – szepnęła, uśmiechając się zalotnie.

– Mhm. – Pokiwał lekko głową, zbliżając do niej swoje usta.

Musnął delikatnie jej warg. Potem mocniej. Szybciej. Czuł coraz większą bliskość. Czuł na swojej skórze jej przyśpieszony oddech. Objęła go splatając palce swoich dłoni na jego karku. Przyciągnęła go jeszcze bardziej do siebie. Miała go teraz tak blisko. Mniej niż na wyciągnięcie ręki. Kiedy zabrakło im tchu, oderwali od siebie swoje usta. Dyszała, patrząc mu prosto w oczy. Mimo że miała w mieszkaniu klimatyzację, czuła że jest spocona na całym ciele. Okolice jej krocza stawały się z każdą chwilą coraz bardziej wilgotne. Pochyliła głowę. Zobaczyła nieco uniesiony materiał spodni w okolicach jego rozporka. Znów spojrzała na niego. Na swojego bohatera. Układała ten plan w głowie tysiące razy. Chciała z nim to zrobić. Robiła to już wcześniej, ale ten raz miał być wyjątkowym. Niepowtarzalnym. Zupełnie takim, jaki był on. Widziała niepewność w jego oczach. I w tym momencie się zawahała. Gośka, rób to – próbowała przekonać samą siebie. – Masz go! Jest twój! Robiłaś to bez namysłu z takimi palantami, a z nim nie zrobisz? Przecież i tak długo już czekałaś.

Czemuś jednak, nie mogła zdecydować się na ten krok. Czemuś nie mogła się przemóc, aby rozpiąć guzik jego koszuli. Sama nie potrafiła wytłumaczyć dlaczego. Może dlatego, że się bała. Bała się, że go straci. Bała się, że nie będzie chciał, że wstanie, wyjdzie i już nigdy więcej nie wróci. Matka, wszystkie ciotki, wszystkie koleżanki zawsze powtarzały jej, że to mężczyzna powinien zrobić ten pierwszy krok. Ona jednak nigdy jakoś się tym nie przejmowała. Zazwyczaj to ona pierwsza zrywała z nich koszulę, zdejmowała im majtki. Potem jednak zawsze coś nie wychodziło. Seks zawsze wychodził, ale potem... Potem jakoś ten cały czar z dnia na dzień pryskał. Facet, który jeszcze kilka dni temu wydawał się jej ideałem, okazywał się nagle skończonym idiotą. Wiedziała, że Artur taki nie jest, że nie okaże się palantem. Ale mimo wszystko się bała. Może rzeczywiście trzeba zaczekać. Dać mu czas. Aż on będzie gotowy. Teraz nie był. Widziała to. Nerwowo spoglądał na swoje spodnie. Błądził wzrokiem, nie wiedząc, co powinien teraz zrobić. Zawsze kiedy próbowała rozmawiać z nim na "te" tematy, ucinał rozmowę albo kierował ją na zupełnie inne tory. Mogłaby zaryzykować, powiedzieć czule: "Chodź, wszystkiego cię nauczę", jednocześnie rozpinając mu rozporek. Każdy facet by na to poleciał. Każdy oprócz niego.

On nie był jak inni. Nie kierował się tylko chęcią zaspokojenia swoich potrzeb. Wiedziała to. Jednocześnie chyba po raz pierwszy zapragnęła, żeby to właśnie od mężczyzny, jako pierwszego wyszła ta inicjatywa, żeby to on się nią zaopiekował, żeby ją poprowadził. Ona chciała mu się tylko oddać. Oddać w ręce swojego jedynego, prawdziwego, niepowtarzalnego, wyjątkowego bohatera. Da mu zatem czas. Jeszcze jedna, dwie, trzy takie sytuacje i go do tego przekona. Sprawi, że to on zacznie, że będzie tego naprawdę chciał.

 

– Kocham cię – wyszeptała, wtulając się w niego, kiedy skończyli oglądać film.

Nie żałowała, że tego nie zrobiła. Coś jej podpowiadało, że warto jeszcze poczekać. Sprawić, aby ta chwila była jedyna w swoim rodzaju, czarująca, magiczna.

On był w duchu jej za to wdzięczny. W zasadzie już przygotowywał się na to, co miało się stać. Ona jednak go, w jakiś niewytłumaczalny sposób, zrozumiała. Zrozumiała albo uznała, że nie warto – myślał przygnębiony.

– Co ci? – zapytała, przyciągając jego głowę do siebie i delikatnie głaszcząc go po włosach.

Przymknął oczy. Było mu tak przyjemnie. On tak ją kochał. Ona była dla niego taka dobra. Było mu głupio. Strasznie głupio. On jej nie dawał nic. Ona dawała mu wszystko. Nie czuł się z tym dobrze. Zawsze chciał być w porządku względem każdego. Jeżeli coś otrzymywał, zawsze musiał się jakoś odwdzięczyć. Takie miał zasady. Zasady, których teraz nie potrafił przestrzegać. Przecież ona chciała. Może czekała na krok z jego strony... Może trzeba było go wykonać... Nie może, a na pewno – wytykał sobie.

– Widzę, że jesteś jakiś smutny – mówiła czule. – Co trapi mojego bohatera?

– Gosiu – Wyprostował się, biorąc jej dłonie w swoje ręce. – Ja... ja nawet nie wiem, jak to powiedzieć... Ty... – Z trudem dobierał słowa. – Ty jesteś dla mnie wszystkim... Wszystkim. Ja... Ja nigdy nikogo tak nie kochałem... ale...

– Ale? – Popatrzyła na niego z niepokojem.

Jaka ona jest śliczna... Czuł jej ciepłe, drobne, delikatne dłonie. Nie wiedział czemu, ale miał w tym momencie ochotę, po raz pierwszy od wielu, wielu lat, po prostu się rozpłakać. Wtulić się w jej ramiona i płakać.

– Jejku...– westchnął zawstydzony. – Ty jesteś taka piękna, mądra... A ja...

Spojrzała na niego łagodnym wzrokiem.

– Ciii – powiedziała, przykładając mu palec do ust. – Chodź. – Wzięła go w swoje ramiona.

Znowu poczuł jej słodki zapach. Czuł jej delikatny dotyk, jej miękkie piersi, w które był teraz wtulony.

– Nigdy – szeptała mu do ucha – nie spotkałam takiego kogoś jak ty. Jesteś przystojny, męski, czuły, opiekuńczy – wyliczyła. – Jesteś po prostu najlepszy. I nikt, i nic już tego nie zmieni, rozumiesz?

Nieco się wyprostował. Był niezwykle wzruszony. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz usłyszał coś takiego od kobiety takiej jak ona. Ostatni rok był dla niego koszmarem, pasmem porażek i upokorzeń. Śmierć matki, wizyta w bloku na Składowej. Utracił wtedy wszystko. Całą radość, całą chęć życia. Stracił zupełnie jego sens. Ona wszystko to teraz zmieniała. Pojawiła się nagle i wszystko odmieniła. W jego życiu pojawił się na nowo jakiś cel. Przestał się już bezwiednie błąkać pośród własnych smutków i lęków. W końcu znalazł to, czego podświadomie szukał od dłuższego czasu. Wiedział to i był o tym przekonany.

– Rozumiem – odpowiedział cicho, znowu zbliżając do niej swoje usta.

 

Powyższa całość jest fragmentem jednego z rozdziałów "Fundamentów". Całość dostępna pod adresem: http://fundamenty-kulakowski.blogspot.com/

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • BezimiennaOna 14.04.2017
    Podoba mi się, lekko, płynnie się czyta , wręcz w pewnym momencie pędziłam czytając tekst :) na pewno zajrzę zobaczyć, co tam się dzieje :)
  • Dziękuję za miłe słowa :) Aby poznać wcześniejsze losy Małgosi i Artura, zapraszam na bloga i zachęcam do pobierania darmowych e-booków (linki w zakładce "Pobierz e-booki").\
  • Olemar 14.04.2017
    Super ;) zostawiam 5 i na pewno zajrzę na bloga :D
  • Dzięki i trzymam za słowo ;)
  • KarolaKorman 19.04.2017
    Ładnie opisana scenka niepewności i za razem wielkiej ochoty :) Zostawię 5 i pozdrawiam :)
  • Starałem się :D Dzięki i również pozdrawiam!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania