Poprzednie częściJej bohater
Pokaż listęUkryj listę

Jej bohater - część II: Kręci. Nawet nie wiesz jak bardzo

W zamyśleniu spoglądał na urokliwe suwalskie pejzaże. Przejeżdżali akurat obok jakiegoś jeziora, za którym rozciągały się charakterystyczne dla tych terenów pokryte zielenią wzgórza. Prawie jak w górach – pomyślał z nutą rozbawienia. Nawet chyba się delikatnie uśmiechnął. Patrząc przez szybę samochodu, cały czas myślał o Małgosi. Nie irytowały już go te kręte, wąskie drogi. W ogóle go to teraz nie obchodziło. Zauważył, że stał się jakiś taki... spokojniejszy, bardziej obojętny na otaczający go świat. Zaczął go postrzegać w zupełnie inny sposób. Ona była jego całym światem. Nigdy nawet nie pomyślał, że dojdzie do czegoś takiego, że to się kiedykolwiek wydarzy. Czuł się teraz przyjemnie. Wspaniale. Wyjątkowo. Odczuwał większą pewność siebie. W końcu to osiągnął. Nawiązał głęboką relację. I to na dodatek z kobietą. Cudowną kobietą. Zrobił coś, co było dla niego jeszcze tak niedawno zupełnie niewyobrażalne. W głębi duszy pojawiło się przekonanie, że teraz może wszystko. Dosłownie wszystko. Z jednej strony uważał, że to po prostu głupie, naiwne... Z drugiej, że wszystkie jego obawy są zbędne. I o dziwo, tego drugiego się o wiele mocniej trzymał.

– A jak tam z Małgorzatką, stary? – odezwał się w pewnym momencie Przemek, jak gdyby czytał mu w myślach.

Odwrócił wzrok w jego stronę. W głosie kolegi nie odnalazł żadnej ironii, żadnego rozbawienia. Chyba pytał poważnie. Co miał mu jednak odpowiedzieć? Owszem, zaczął mówić o swoich uczuciach dziennikarce, ale jakoś nie wyobrażał sobie, że będzie o nich opowiadał Wojciechowskiemu.

– No bo wiesz, Małgorzatka mówiła, że ty fajny gościu jesteś – dodał już z mniejszą powagą.

Mówiła? – zaniepokoił się Czachor. Co mu powiedziała? Nie chciał, żeby wszyscy wiedzieli. Domyślał się, że jego nowi koledzy wiedzą. Ale do tej pory był przekonany, że ich wiedza ogranicza się raczej w tej kwestii do ogólników. Czułby się jakoś głupio, gdyby okazało się, że jest inaczej. Ale... Nie, ona taka raczej nie była. Nie była typem kobiety, która musi chwalić się na prawo i lewo z kim się spotyka. Nie. Zdecydowanie taka nie była.

– Spokojnie. – Zaśmiał się podkomisarz, widząc jego minę. – Nic więcej mi nie powiedziała.

Komisarz poczuł ulgę. Nie mylił się. Nie była taka.

– Ale ty stary nie możesz być taki... hmmm... – Zastanawiał się. – Taki sztywny, no. Nie możesz być taki skryty, cichy. Laski takich nie lubią. One, słuchaj, lubią jak popierdolisz im czasem o tym, co czujesz i tak dalej – mówił niedbale. – Ja też tego nie lubię, stary, ale czasem po prostu trzeba. Kapujesz?

W tym co mówił Przemek, nie było raczej niczego złośliwego. Wyglądało na to, że chciał mu trochę pomóc. Zdążył już pewnie zauważyć, że kontakty z kobietami nie są mocną stroną Czachora.

– Aha. – Pokiwał głową.

Pomimo dobrych chęci Wojciechowskiego, nie miał jakoś ochoty słuchać jego rad. Był po prostu typem człowieka, który nie lubił być pouczany. Czuł się wtedy jak jakiś głupek, któremu trzeba coś tłumaczyć.

– No! – Uśmiechnął się. – Musisz być trochę odważniejszy w tych sprawach, rozumiesz nie? Małgorzatka to serio super laska, stary – kontynuował. – Ładna, niegłupia, ma trochę hajsu. Muszę ci powiedzieć, że niezły z ciebie szczęściarz.

– Ale my tylko... – zaczął komisarz. Zabolała go nieco uwaga, o pieniądzach. On nie był taki. Nie robił tego dla kasy. Nawet o tym nie myślał. Zresztą, nie zamierzał szukać sobie osoby, która będzie go utrzymywała.

– Dobra, dobra. – Przerwał mu gestem dłoni. – Wiem, wiem. – Zaśmiał się. – My tylko ze sobą rozmawiamy, my tylko mamy wspólne zainteresowania, my tylko chodzimy ze sobą na spacery, my tylko trzymamy się za ręce – wyliczał rozbawiony – my tylko się całujemy, my tylko poznajemy na wzajem naszą anatomię. – Uśmiechnął się szeroko. – Możesz to nazywać jak chcesz, stary, ale tego nie oszukasz. Wiem coś o tym. – Zamachał mu przed oczyma palcem, na którym nosił obrączkę.

– Nie poznawaliśmy swojej anatomii – Artur odpowiedział mu nieco rozluźniony. Może rzeczywiście nie należało się z tym kryć...

– No widzisz, o to mi chodziło – stwierdził z zadowoleniem. – Żebyś w końcu zaczął o tym, mówić. Bez kitu, się jeszcze nie ruchaliście?

– Nie – odpowiedział. Nie podobało mu się to określenie. Zastanawiał się, czy Przemek za chwilę nie zacznie znowu rzucać tekstami, które go tak bardzo denerwowały.

– No to podziwiam, stary. Ja to bym na twoim miejscu, zrobił przy pierwszej lepszej okazji. Zaprosiła cię do swojego mieszkania?

– Zaprosiła.

Czyli znowu się zaczyna – pomyślał z irytacją.

– I nic? – dopytywał się.

– Całowaliśmy się. – Chciał, aby ten dał mu spokój.

– Tylko?

– Tylko.

– Nawet... Sorry. – Zreflektował się. – Sorry. Wiem, czasem za dużo chcę wiedzieć. Taka policyjna ciekawość, rozumiesz nie? Chodzi mi tylko o to, stary, że Małgorzatka jest zajebistą laską i nie chciałbym, żebyś to zjebał, kapujesz? – Popatrzył w jego stronę.

Artur pokiwał głową, będąc nieco zdziwiony, że Przemek sam się przystopował.

– Ona jest taką, rozumiesz... – zastanawiał się – rozrywkową dziewczyną, ale generalnie to woli takich spokojniejszych, stonowanych. Ale wiesz, nie jakichś tam sztywniaków czy coś. Ona lubi takich dojrzałych, statecznych. Przeciwieństwa, że tak powiem, się przyciągają. Czyli ty byś się dla niej nadawał.

Dojrzały, stateczny – myślał, czy mógłby tak sam siebie określić. Jeżeli to, co mówił Przemek było prawdą, to teraz zaczynał wszystko rozumieć. Zaczynał rozumieć, dlaczego wybrała niego. Widocznie rzeczywiście uznała go za dojrzałego, odpowiedzialnego, poważnego. Ale czy on naprawdę taki był? Od początku ich związku, bo nawet on tak określał ich znajomość, najbardziej obawiał się tego, że ją zawiedzie, rozczaruje, że okaże się dla niej nie tym, za kogo go uważała. To, że był postrzegany, jak był, nie oznaczało, że taki właśnie był. Wiedział, że człowiek w gruncie rzeczy, przez całe życie używa masek. Jest niczym kameleon, który zmienia się pod wpływem otoczenia, w którym się znajdzie. Trudno było stwierdzić, jaki ktoś jest w rzeczywistości. Jedynym sposobem na prawdziwe poznanie kogoś jest poddanie go swego rodzaju próbie, doprowadzenie do sytuacji, w której nie będzie miał już siły udawać, kiedy będzie bezsilny, bezbronny, kiedy pokaże swoją prawdziwą twarz. Artur obawiał się, że w przypadku takiej próby, nie przeszedłby jej pomyślnie. Spieprzyłby ją, tak samo jak spieprzył już kilka rzeczy w życiu.

Zastanawiając się nad tym wszystkim, uświadomił sobie jeszcze jedną rzecz. Bał się czegoś jeszcze. Czegoś, co przerażało go o wiele bardziej niż rozczarowanie Małgorzaty. Czegoś, czego perspektywa, kompletnie go paraliżowała. Bał się, że kiedyś może ją utracić. Tę wyjątkową kobietę. Bał się, że, tak jak to powiedział podkomisarz, zjebie to. Była dla niego wszystkim. Gdyby odeszła, te "wszystko", cały otaczający go świat, stałby się niczym.

– Mówisz poważnie? – zapytał komisarz po chwili ciszy.

– Wiem, że czasem zdarza mi się przesadzić. Taki po prostu jestem – zaczął tłumaczyć. – Ale teraz mówię całkiem serio. Ja wiem, że tobie może się to wydawać dziwne. Ty taki spokojny, ona taka energiczna i w ogóle. Ale ty się jej naprawdę podobasz, stary. Musisz tylko teraz zadbać o to, żeby ona wiedziała, że też cię kręci. No bo cię kręci, co nie? – Popatrzył w kierunku Artura.

– Kręci – odparł, niemal niezauważalnie się uśmiechając. – Nawet nie wiesz jak – dodał już nieco pewniej.

 

Powyższa całość jest fragmentem jednego z rozdziałów "Fundamentów". Całość dostępna pod adresem: http://fundamenty-kulakowski.blogspot.com/

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • KarolaKorman 19.04.2017
    Chyba niewiele osób lubi, kiedy ktoś tak bezpośrednio dopytuje o intymne sprawy, 5 :)
  • To zależy przede wszystkim od osobowości i podejścia do pewnych spraw. Czachor, który jest bardziej takim introwertykiem (choć nie do końca), na pewno tego nie lubi :D Dziękuję za ocenę i zapraszam na bloga ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania