jesienne obłoki nad przepaścią

słońce zatacza koło

liście spadają do dołu

czasem ptaki krążą nad starą stodołą

unoszę dłonie by dotknąć nieba

dotykam martwej jabłoni

 

w głowie myśli obłoki

zasypiają po obiedzie

zasłaniam twarz nieładny

przystaję z rozważaniem

 

brzydota ma amatora

 

niewdzięcznie uśmiecham się

co za szczęście gdy mnie ubędzie

 

jesień nad przepaścią puszcza obłoki

blade od westchnień

rozpuszczam się w eterze w białym wapnie

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania