Poprzednie częściJonathan - Rozdział 1 - Zanim
Pokaż listęUkryj listę

Jonathan - Rozdział 2 - Wszystko jedno

Rozdział 2. Wszystko jedno

 

- Cześć wszystkim! – odezwał się chłopak, wchodząc do środka. Ludzie, już lekko wstawieni, witali się z nimi, nieważne było czy w ogóle wiedzieli kim on jest. Wokół panował półmrok.

Raptem podszedł do nich znajomy Garetha.

- Hej, stary! – Poklepał go po plecach. – Fajnie, że przyszedłeś ze swoją laską! – Uścisnął jego dłoń. Gareth się zaśmiał, odwzajemniając uścisk.

Arise nie mogła wyjść z podziwu, jak bardzo towarzyski potrafił być Gareth. Jej nigdy nie wychodziło bycie miłą wobec ludzi. Raczej trzymała się na uboczu, dlatego też nikt nie chciał z nią gadać. W dzisiejszym świecie, jeśli sam się nie wprosisz, nie zostaniesz na nic zaproszony. A taki właśnie był Gareth. Obcował z ludźmi. Interesował się nimi. Wychodził do nich. To było dla Arise nie do pojęcia. Sama nie potrafiła żyć w ten sposób.

 

Gareth zaopiekował się nią. Był dla niej bardziej jak ojciec, może jak starszy brat. Arise była taka niewdzięczna. Gareth się nią zajął, a ona nie okazała mu tej wdzięczności jakiej od niej oczekiwał. Darzył ją zbyt wielkim uczuciem i to ją przytłaczało. Czuła się źle z tym, że nie mogła dać mu niczego od siebie.

- Przepraszam, Gareth – powiedziała nagle. Chłopak nieomal zakrztusił się drinkiem.

- Ale o co chodzi? .

- Po prostu przepraszam, że nie jestem idealna… - Spojrzała na niego. – Że nie jestem taka, jaka powinnam być dla ciebie.

- Daj spokój, Arise… - Zaśmiał się, przytulając ją mocno. – Co cię tak nagle naszło…? Maleńka. – Pocałował ją czule w czółko.

- No, nie wiem… - Objęła go delikatnie. Chciała mu to wszystko powiedzieć. Że czuje się pasożytem. Że czuje się niepotrzebna i, że ciągle go wykorzystuje. Nie musiała jednak nic mówić. Gareth doskonale wiedział, co się z nią działo.

- Chodź ze mną. – Dopił drinka do końca i odstawił pustą szklankę. Złapał Arise za rękę i pociągnął w stronę schodów. Wyszli razem na dach budynku. Było to zaledwie drugie piętro, ale i tak robiło wrażenie.

- Wysoko – odparła, podchodząc bliżej barierki. Gareth odruchowo ją objął i przytulił mocno do siebie. – Nie martw się, nie skoczę. – Westchnęła ciężko. – Już ci mówiłam, że te wizyty u psychologa bardzo mi pomogły. – Uśmiechnęła się.

- Arise – szepnął Gareth, przyciskając ją do swojego torsu. – Zatańczysz ze mną? – spytał.

- Ale nie słychać muzyki – wyszeptała.

- To nic… - Przejechał palcami po jej ramionach przez przedramiona, łapiąc ją za dłonie, które położył na swoim karku. Sam objął ją w pasie, uśmiechając się do niej. Była dużo niższa, ale mu to nie przeszkadzało.

Arise nieco się speszyła. Przyglądała mu się swoimi szarymi tęczówkami.

- Jesteś piękna… - Gareth się pochylił i delikatnie chwycił ząbkami rąbek jej uszka. – Prześliczna.

- Wiesz, że to nieprawda – mruknęła cicho, przymykając oczy.

- Dla mnie jesteś najpiękniejsza… - Zaczął się powoli z nią kołysać w rytm muzyki, której żadne z nich nie słyszało. Arise poruszała się nieco koślawo.

- Nie potrafię – szepnęła. – Tak bez muzyki…

W sumie to nie potrafiła wcale. Podświadomie czuła, że nigdy dotąd nie tańczyła.

Raptem Gareth zaczął cicho nucić melodię walca wiedeńskiego. Złapał jedną dłoń Arise, a drugą pozostawił na jej biodrze.

- Podążaj za moimi krokami – poprosił, powoli się poruszając. Zaczął ją uczyć tańczyć, licząc takt na trzy.

- I jak mi idzie? – spytała niepewnie, naprawdę się starając. Na początku deptała mu po palcach, ale po chwili nauczyła się pierwszego kroku.

- Niezła z ciebie tancerka, wiesz? – Zaśmiał się, a po chwili zatrzymał. Pocałował ją raptem w czółko. Był to naprawdę uroczy i słodki gest. Wcale nie całował jej jak ojciec córkę. Raczej jak mąż żonę. Arise zamknęła oczy i uśmiechnęła się delikatnie.

- Wreszcie zrobiłaś to szczerze – odparł raptem Gareth.

- Naprawdę? – zdziwiła się mocno.

- Obyś robiła to jak najczęściej, kochanie… - Raptem chłopak złapał ją mocniej i lekko odchylił do tyłu. Arise nieco się przestraszyła. – Spokojnie, trzymam cię. – Pocałował ją delikatnie, ale i krótko, w usta, po czym od razu się prostując.

- Dziękuję – powiedziała Arise. Raptem się speszyła. – Za to, że mnie nie puściłeś – dodała szybko. Gareth doskonale wiedział, że nie tylko o to chodziło, ale nie chciał jej bardziej zawstydzać.

 

Raptem jasny błysk przeszył ciemne niebo nocy. Arise cicho westchnęła z wrażenia, zadzierając głowę ku górze. Nad nimi w mgnieniu oka pojawiły się kolorowe fajerwerki, które wybuchały na niebie z głośnym hukiem.

- Wszystkiego najlepszego na Nowy Rok – powiedział Gareth.

- Nawzajem – odparła cicho, delikatnie obejmując go za szyję.

- Obyśmy wytrzymali ze sobą kolejny rok… - Zaśmiał się cicho, raptem biorąc ją na ręce. Zrobił z nią kilka obrotów, po czym odstawił Arise grzecznie na ziemię. Widział, że kręci jej się w głowie, dlatego mocno ją do siebie przytulił.

 

Arise oparła się czołem o jego klatkę piersiową. Kolejny rok bez przeszłości. Kolejny rok niepewności, zastanawiania się, kim jest, jak ma naprawdę na imię, gdzie mieszkała, skąd pochodzi, czy ma rodzinę. Pytań było masę, a odpowiedzi wcale.

- Przestań się tak cieszyć – mruknęła zażenowana, widząc, że chłopak przygląda się jej z uśmiechem. – Jesteś taki dziecinny. – Mimowolnie się uśmiechnęła.

- Za to ty poważna. Widzisz jak się uzupełniamy? – Pocałował ją we włosy, nie chcąc jej puszczać. Jednak nie mogli tak stać wiecznie.

- Mimo wszystko cieszę się, że jesteś przy mnie – powiedziała rozbawiona, wtulając się mocniej. Czuła się bezpiecznie w jego silnych ramionach.

Raptem dach zaczęła pod nimi drżeć. Początkowo żadne z nich nie zwróciło na to większej uwagi. W końcu pod spodem grała głośno muzyka i tańczyli ludzie. To jednak nie było to.

 

- Gareth? – Arise chwyciła go mocniej za przedramiona, aby nie stracić równowagi. – Co się dzieje?

- Nie wiem – mruknął, rozglądając się. Przytulił do siebie mocniej dziewczynę. Drżenie dachu ustało tak szybko, jak tylko się zaczęło. – To dziwne… Może na dole bawią się lepiej niż myśleliśmy? – Zaśmiał się Gareth, starając się rozluźnić atmosferę. – Jak sądzisz?

- Pewnie masz rację – odparła cicho, łapiąc go za dłonie. – Chodźmy do nich – powiedziała nagle.

- Naprawdę chcesz? – Zdziwił się Gareth, ale nagle chwycił ją mocno i wziął na ręce jak pannę młodą. – Pozwól, że cię zaniosę… O, najdroższa! – Westchnął teatralnie, kierując się do zejścia. – Ale otwórz mi drzwi, dobra?

- Księżniczka ma sobie pobrudzić rączki? – prychnęła, naciskając klamkę. – Coś słabo się stara ten mój rycerz… - Pokazała mu zadziornie język, śmiejąc się rozbawiona.

 

Arise zamrugała zdziwiona. Drzwi ani drgnęły.

- Co jest? – Zdziwiła się.

- Coś słaba jesteś – mruknął Gareth, odstawiając ją delikatnie na ziemię. Chwycił za klamkę i zaczął się mocować z drzwiami. Uderzył w nie barkiem. – Drzwi się lekko odchylają, więc nikt nas nie zamknął… - warknął chłopak. – To wygląda, jakby coś je zastawiło.

- Jeśli zrobili nam głupi żart, to się z nimi policzę – warknęła Arise, tracąc dobry humor.

- Otwórzcie! – Gareth zaczął walić pięścią w drzwi.

Złotowłosą przeszedł nieprzyjemny dreszcz po plecach. Coś było nie tak.

- Gareth – jęknęła cicho, ciągnąc go za koszulkę. – Słyszysz? – spytała.

Oboje podeszli do barierki i spojrzeli w dół.

- Padnij! – syknął Gareth, łapiąc Arise. Siłą ściągnął ją do parteru, kładąc się na niej. – Ciii… - szepnął, zasłaniając jej usta dłonią. W tym samym momencie usłyszeli głośniejsze warczenie silników samochodów terenowych. Krzyki ludzi. Nawoływania. Działo się coś bardzo niedobrego.

- Chyba już odjechali… - Gareth powoli się podniósł, wychylając się lekko ponad murek, na którym stała barierka. Był blady jak ściana i cicho dyszał.

- Dlaczego się chowamy…?! – Arise poderwała się z ziemi. – Czy ciebie szuka Regia Castra?

 

Regia Castra była specjalnymi służbami bezpieczeństwa, powoływana jedynie w nadzwyczajnych przypadkach. Zazwyczaj zajmowali się szukaniem i likwidowaniem niebezpiecznych osób. Mieli zezwolenie na zabijanie wszystkich, którzy staną im na drodze. Często nadużywali tego prawa, ale nikt nie był w stanie im postawić zarzutu, ponieważ podlegali własnemu sądowi.

 

- Zwariowałaś? – Chłopak mówił półgłosem. Machnął lekko rękami, pokazując jej, aby się uspokoiła, bo wojskowe pojazdy nadal mogły być blisko. – Nie, po prostu wydaje mi się to podejrzane. Co wyślesz na zbyt głośną imprezę? Radiowóz z dwójką otyłych policjantów, aby pogrozili odznakami dla świętego spokoju czy uzbrojone po zęby siły służb specjalnych w trzech dżipach?

- W sumie… - Arise kucnęła. Musiała przyznać, że jego argumenty były nie do przebicia.

- Musimy się stąd wymknąć po cichu i rozeznać w sytuacji… - mruknął. – Wygląda to tak, jakby kogoś szukali… I to na pewno nie za to, że zapaliliśmy sobie w piwnicy kilka skrętów…

- Gareth… - jęknęła dziewczyna, łapiąc go za rękę. – Musimy zejść na dół i zobaczyć, czy ktoś został…

- A jeśli to nas szukają? – spytał.

- A masz coś na sumieniu?

- Nie. – Spojrzał jej głęboko w oczy, jakby zastanawiał się, czy tu nie chodzi o nią.

- Chyba zwariowałeś! – zirytowała się.

- Przecież nie znasz swojej przeszłości.

- Aha! - warknęła.

- Przepraszam. – Raptem złapał ją za ręce i mocno do siebie przytulił. – Pewnie znaleźliśmy się w nieodpowiednim miejscu o złym czasie… A ja mam dużą wyobraźnię, bo gram w zbyt wiele gier. – Ucałował ją czule we włosy.

- Nie gniewam się – odparła. – Ale na przyszłość, nie rób ze mnie przestępcy i wariatki w jednym, zgoda?

- Masz to jak w banku, kociaku. – Złapał ją za biodra. – Chodźmy już lepiej. Na dole jest coś za cicho.

Arise pokiwała głową. Pamiętała, że drzwi są czymś zablokowane od wewnątrz, dlatego od razu ruszyła do drabinki ewakuacyjnej na skraju dachu.

Średnia ocena: 4.6  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Neli 13.05.2015
    Wow, zaciekawiłaś mnie :) Ciekawe o co tu chodzi? Nie mogę doczekać się kolejnej części. Ładnie opisane, ale są częste powtórzenia słowa ,,Raptem" ;) 5
  • wolfie 13.05.2015
    Mnie również zaciekawiło :) Większych błędów nie zauważyłam, bo skupiłam się na interesującej treści ;) Czwórka.
  • Willa 13.05.2015
    Lubię takie zwroty akcji. Na początku romantyzm, a potem... Masz za to u mnie ogromnego plusa. Zaciekawiłaś mnie i to bardzo. Uwielbiam, wprost uwielbiam takie klimaty. Nie może być innej oceny jak tylko 5 :)
  • NataliaO 14.05.2015
    Ciekawe opowiadanie. Przyjemnie i lekko się czyta, zgadzam się z powyżej bardzo dobra treść; 5:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania