Jutro koniec świata
Dzień przed zapowiedzianym przez astronomów i wróżbitę Macieja końcem świata wszystkie sklepy były zatłoczone do granic możliwości. Ludzie nic nie kupowali, brali za darmo, a właściciele nie mieli im tego za złe. Skoro jutra nie będzie, to po co się ograniczać? Co zaś nie dało się ukraść, było natychmiastowo niszczone przez wandali i anarchistów. Świat ogarnął chaos.
Dwóch żuli, Mietek i Zenek, przyglądało się scenie dziejącej się przed sklepem z niemałym zażenowaniem, przerywanym popijaniem taniego wina. Tłum wyległ na ulice i zaczął wyrywać sobie różne artykuły spożywcze. Kilka osób poległo w boju o papier toaletowy i leżało na drodze z powykręcanymi w różne strony kończynami. Ktoś inny strzelał za uciekającymi z karabinu.
- Dużo jestem w stanie zrozumieć, ale po co im ten papier toaletowy? - zagadnął Mietek.
- No jak to? Nie wiesz, że idzie koniec świata? Meteoryt ma pierdyknąć.
- No i?
- Ludzie chcą ładnie wyglądać, jak już umrą. No to się owijają tym papierem jak mumie i polewają formaliną. Potem jak ich odkopią za milion lat, wciąż będą się dobrze prezentować.
- Ciekawe.
- No, mój kumpel tak zrobił. Najpierw wyciął sobie wszystkie narządy wewnętrzne, włożył je do pojemnika, owinął się papierem i dopiero wtedy umarł. Potem go spaliliśmy.
- To nie chciał być mumią?
- Chciał, ale przypadkiem rzuciłem peta koło niego i potem się wszystko tak jakoś szybko potoczyło. Proch też bardzo estetycznie wygląda.
- To nie śmierdziało, jak go paliliście?
- Chłopie, jakbyś go powąchał wcześniej. To dopiero był smród.
- Skoro nadszedł koniec świata, to czemu pijemy takie tanie wino, a nie jakieś whisky co najmniej?
- Bo nas nie stać.
- No to napadnijmy na monopolowy. Policja już dawno dała sobie spokój. Gwałty, rozboje, napady. Wszystko teraz jest legalne.
- Nie chce mi się.
- No, mi też. W sumie nawet dobre to wino.
- Najlepsze.
- A może skoro nie napady to ruszymy na jakieś gwałty? Tyle chętnych kobiet wokoło.
- Jestem gejem.
- A, chyba że tak.
- Z drugiej strony...
- Co?
- Jak dotąd byłem tylko teoretykiem.
- Co? Czemu się tak dziwnie na mnie patrzysz? Hej, zostaw mnie. Wypierd... Aaaaaaa!
Potem działy się sceny dantejskie i obrzydliwe, na które należy spuścić zasłonę milczenia. Jak się później okazało astronomowie i fizycy pomylili się nieco w obliczeniach i meteoryt wystrzelony z procy przez samego Cthulhu minął Ziemię o kilka lat świetlnych, rozwalając w drobny mak zupełnie inną planetę, której mieszkańcy w ogóle się tego nie spodziewali.
Kilka dni później Mietek i Zenek ponownie siedzieli naprzeciw sklepu i pili wino jak gdyby nigdy nic. Byli ostatnimi żywymi ludźmi na Ziemi, bo cała reszta przezornie wcześniej zamieniła się w mumie.
Komentarze (6)
Serdecznie :)
?☄
☄
??
No.
A jeżeli chodzi o te wielkie zapowiedzi, to każdy z nas przeżył już kilka końców świata. Wniosek można wyciągnąć z tego taki, że ludzie są niczym karaluchy: przeżyją wszystko. Nawet wróżbitów. ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania