Poprzednie częściKaori - 1/2

Kaori - 2/2

Człowiek ukryty za fularem rzucił się na niego i, nim mężczyzna się obejrzał, leciał już do tyłu razem z krzesłem. Wyuczonym odruchem przycisnął podbródek do mostka, unikając przywalenia potylicą w podłogę, ale dla całej reszty ciała było to bolesne lądowanie.

 

Nad sobą zobaczył skośne oczy tajemniczego osobnika, które bacznie lustrowały najbliższe otoczenie. Z jego spojrzenia znikła jednak wrogość, a zastępowało ją … zaskoczenie?

 

Grzech nie wykorzystać.

 

Zrzucił z siebie napastnika i przetoczył się do tyłu przez ramię, wstając na lekko ugięte nogi.

 

Dookoła rozpętało się małe piekło. Niestety, rozmiar piekła nie ma większego znaczenia dla tego, kto właśnie w nim tkwi. Wyglądało na to, że wszyscy obecni – a także nowo przybyli, zwabieni hałasem – włączyli się do bójki.

 

Ääni! – krzyknął w myślach, przeczesując wzrokiem ciżbę. Martwił się niepotrzebnie – właśnie pięścią rozsmarowała wargi przeciwnika na jego przednich zębach.

 

Już kiedy ją znalazł, sporo umiała, a on jeszcze ją podszkolił. Odwracała się błyskawicznie, zadając ciosy kolejnym przeciwnikom i wykorzystując ich siłę i liczebność przeciwko nim. Pewnie zastanawiali się, jakim cudem potrafi uprzedzać ich ciosy. Całkiem jakby… słyszała każdy najlżejszy ruch.

 

Duma musi poczekać, sam miał co robić.

 

Skąd nagle tyle życia w tym mieście?!

 

Czas działał na ich niekorzyść. Zmysł Äänii – jego zresztą też – ulegał przeciążeniu. Im więcej było ludzi, im więcej ruchów wykonywali, im więcej hałasu czynili, tym gorzej. Usiłował się do niej przebić, by mogli się wzajemnie osłaniać, ale kolejni obłąkańcy zagradzali mu drogę…

 

Wtedy dwóch, mających widocznie dość trzeźwych, szarych komórek, by współpracować, chwyciło ją od tyłu za ręce, blokując swoimi nogami jej nogi, by nie mogła kopać. Widział to wszystko, ale nie mógł nic zrobić…

 

– PUŚĆCIE! – ryknął, ale oczywiście tego nie zrobili. Widział cios, który zmierzał prosto w stronę jej twarzy…

 

I nie dotarł do celu. Ręka została schwytana, wykręcona, a jej właściciel rzucony z takim impetem na stół, że aż go wywrócił i zwalił przy okazji z nóg kilku swoich towarzyszy.

 

Przez chłopaka, z którym niedawno rozmawiali.

 

Na sekundę wszystko zamarło.

 

Chłopak wykorzystał efekt zaskoczenia, żeby wyrżnąć jednemu z tych, którzy przytrzymywali Ääni, co ta błyskawicznie wykorzystała, żeby się uwolnić. Po czym odszukał go wzrokiem i jego wargi wypowiedziały jedno słowo: wiać.

 

Ta. Trudno się nie zgodzić.

 

Wzrok mężczyzny odnalazł wyjście, a przy nim… skośnookiego osobnika, machającego gorączkowo w ich stronę.

 

Że co?

 

Nic już nie rozumiał, ale nie było na to czasu. Ääni i jej niespodziewany sojusznik radzili sobie nieźle, więc wkrótce zdołali dostać się do wyjścia.

 

Dalej pamiętał tylko gorączkowy bieg uliczkami. Nie potrafiłby nawet powiedzieć, jak rozprawili się z pilnującymi wyjścia strażnikami.

 

*

 

– Za co to było?!

 

– Za ,,tego”! – osobnik z furią zrzucił kaptur i zsunął fular osłaniający twarz, po czym potrząsnął – potrząsnęła, jak się okazało – głową, aż pasma włosów rozsypały się dookoła. Też czarne, jak u Ääni, ale długie i potargane.

 

– Kaori to żeńskie imię, pieprzony ignorancie!

 

Na chwilę go zatkało. Stał i gapił się na kobietę, która z powodu imienia sprawiła, że atmosfera feralnego miasta, gęstniejąca zapewne od dawna, znalazła wreszcie swe wyładowanie. Za jakie grzechy, przemknęło mu przez głowę. I odpowiedziało: ty już wiesz, za jakie.

 

– Ale musiałaś ich na nas napuszczać?!

 

– Skąd miałam wiedzieć, że to aż tak...! Nie wiedziałam, że gramy w pieprzonym westernie!

 

– Ten świat ostatnio zaczął go niebezpiecznie przypominać, jakbyś nie zauważyła, Kaori.

 

Zamierzał powiedzieć coś jeszcze, kiedy kobieta gwałtownie zwiększyła dystans.

 

– Śmierdzisz – rzuciła, ponownie zakrywając fularem nos i usta. – Oboje śmierdzicie – łypnęła na niego i Ääni.

 

Obraziłby się, gdyby powiedział to ktokolwiek inny. Z drugiej strony ich tryb życia ostatnio nie ułatwiał rygorystycznego przestrzegania higieny.

 

– Za to ty sapiesz jak stara lokomotywa – odgryzła się Ääni. Po czym spojrzała na czwartego aktora przedstawienia. – On też.

 

Przeklął w myślach swoje selektywne widzenie, które po raz kolejny tego dnia nie pozwalało mu zobaczyć całego obrazu. Dlatego potrzebował Ääni. Potrzebował ich wszystkich.

 

– Co. Ty. Tu. Robisz. – Wycedził, stając nad chłopakiem.

 

Ten skulił się pod jego spojrzeniem. I słusznie.

– Ja…

 

Przerwał mu, wskazując na Ääni.

 

– Dlaczego jej pomogłeś?

 

– Przypominała mi… kogoś.

 

W głowie mężczyzny zapaliła się czerwona lampka. ,,Uwaga! Sprawy osobiste. Ewakuować się”.

 

– Dobra, twoja sprawa. Z wdzięczności puszczam cię wolno. Wracaj do swoich stukniętych koleżków.

 

Chłopak nie ruszył się z miejsca.

 

¬ Myślisz, że po tym, jak wam pomogłem, tak po prostu wrócę? Bez Kaori, dodajmy?

 

– Ja wracać nie zamierzam – wtrąciła sama zainteresowana. – Od dawna szukałam pretekstu, żeby się stamtąd wyrwać.

 

– Jakbym ją przyprowadził, to jeszcze mógłbym na coś liczyć. Ale bez niej… no i jak im wyjaśnię tamtą akcję?

 

A, faktycznie. Oni tam nie wyglądali na takich, co przyjmują wytłumaczenia. Szczerze, nie wyglądali na takich, do których za bardzo cokolwiek dociera. Poza, oczywiście, wezwaniem do bójki.

 

– To miasto i tak się kończy. Pójdę z wami.

 

– Hola, hola. Chcesz iść, nie wiedząc jeszcze, gdzie i po co?

 

– A mam lepszą opcję? Wracać nie ma po co, chyba po wpierdol, a w pojedynkę to też słaby pomysł.

 

Fakt.

 

Chłopak wskazał na swój płaszcz – by zorientować się, że został w barze.

 

– Znam te okolicę lepiej niż dobrze. Mogę się przydać.

 

Mężczyzna uśmiechnął się lekko, ale szczerze, drugi raz tego dnia.

 

– No, jak taka oferta, to mogę się zgodzić. A poza tym – mrugnął porozumiewawczo – zwariuję tu sam z dwiema narwanymi babami. A więc, jak się nazywasz?

 

– J-Jonatan.

 

Sehr gut. Będziesz Jo. Tak jest krócej. – Wyciągnął rękę. – A na mnie wołają Falke.

 

Johann Wanderfalke.

 

Uścisnęli sobie dłonie.

 

– Hej, co tak słabo? Charakteru więcej, młody! Chociaż po dzisiejszej akcji nie wątpię, że go masz.

 

Kaori i Ääni patrzyły na siebie spode łba. Zignorował to. Dotrą się po drodze. Muszą.

 

– W drogę – powiedział, odwracając się i pozostawiając za plecami feralne miasto. – Trzeba znaleźć pozostałych dwóch.

 

KONIEC

 

Ääni – dźwięk (fiński)

Falke, Wanderfalke – sokół, sokół wędrowny (niem.)

Kaori – japońskie imię żeńskie oznaczające "zapach"

 

*

*

*

 

Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę ;-)

Średnia ocena: 4.1  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (14)

  • zsrrknight 2 miesiące temu
    koniec, ale jakby wstęp do czegoś większego, ale w sumie nie narzekam, bo napisane dobrze. W sumie tutaj jest nawet trochę szybciej i oszczędniej niż w pierwszej części - możnaby oczywiście momentami przedłużyć, zwolnić, ale to tylko takie tam moje literackie zboczenie...
    I wygląda na to, że dobrze zwróciłem uwagę na to imię xd. No i też przy okazji mogłem sprawdzić Aani, ale przyznam szczerze, że wizualnie naprawdę nie wygląda to jak wyraz z jakiegoś języka xd
    Pozdrawiam
  • droga_we_mgle 2 miesiące temu
    Heh, co do długości - przynajmniej jest dłuższe niż moje niegdysiejsze wprawki, więc... jest postęp :)

    Z szukaniem imion, które będą pasować do postaci miałam trochę zabawy.

    Dzięki za przeczytanie i komentowanie :))
  • rozwiazanie 2 miesiące temu
    Akcja w ferworze walki bardzo przypadła mi do gustu :)
  • droga_we_mgle 2 miesiące temu
    Cieszę się bardzo - nie jestem zbytnio wprawiona w scenach walki, więc dobrze wiedzieć, że się udała :)
  • Joan Tiger 2 miesiące temu
    Wstęp był fajny - taki saloon westernowy, gdzie wiadomo, co następuje po nadmiarze whisky. Nie zrozumiałam tekstu. :) Zbyt mało informacji i jakby kadr wycięty z czegoś dłuższego. Walka - fajna, ale w międzyczasie nie wiedziałam, kto jest kim. Dziewczyna jak w Mulanie - ukrywająca tożsamość i jej obrońca - chyba. Wspólna ucieczka, ale w jakim celu i kim oni wszyscy są. Najemnikami, poszukiwaczami kogoś, czegoś, aby naprawić świat? W każdym razie pomysł fajny na coś dłuższego. :)
  • droga_we_mgle 2 miesiące temu
    Cieszę się, że jest westernowy klimat, bo w taki celowałam :)

    Hmmm...
    Mężczyzna - Falke (lat jakieś 35)
    Dziewczyna - Aani (16-17)
    Chłopak - Jonatan (jakieś 20)
    Tajemniczy, skośnooki osobnik - Kaori (23-25)

    Kaori nie tyle ukrywa tożsamość, co woli osłaniać nos, bo nadmiar woni ją przytłacza :) ale na aurę tajemniczości nie narzeka. A F. jest dla Aani kimś pomiędzy mentorem, starszym kolegą i ojcem. Broni ją, ale jednocześnie się uzupełniają.

    Jest to pewien wycinek historii - takie formowanie drużyny przed właściwą przygodą? Postaci reprezentują poszczególne zmysły - wzrok, słuch i węch. Muszą jeszcze znaleźć Dotyk i Smak, żeby być w komplecie :)

    Mam jeszcze pomysł na 1 one-shot z tego uniwersum, który wyjaśni trochę o świecie przedstawionym, ale nie jestem w stanie podać dokładnego terminu publikacji.

    Dzięki za komentarz :)
  • Joan Tiger 2 miesiące temu
    droga_we_mgle, dzięki za zarys. Z chęcią przeczytam dalsze losy tajemniczych bohaterów. :)
  • Dekaos Dondi 2 miesiące temu
    Droga_we_mgle↔Dynamicznie to wszystko buzuje, tekst wartki w czytaniu, lecz nieco jestem zagubiony.
    Jakby dalszy ciąg, miał nastąpić i więcej wyjaśnić:)↔Pozdrawiam🙂:)
  • Dekaos Dondi 2 miesiące temu
    P.S↔Twój powyższy aneks od: Hmm... przeczytałem po komentarzu mym🙂:)
  • droga_we_mgle 2 miesiące temu
    No cóż, jeśli aneks był potrzebny, to faktycznie info w tekście było za mało. Jakieś plany mam.

    Dzięki za przeczytanie :)
  • Dekaos Dondi 2 miesiące temu
    Droga_we_mgle↔Nie do końca tak, gdyż nie znasz odbioru większości, co przeczytali,
    lecz nie zostawili komentarza. Gdyby co, to zapewne dalszy ciąg przeczytam🙂:)
  • MKP 2 tygodnie temu
    Człowiek ukryty za fularem rzucił się na niego i, nim mężczyzna - nie pamiętam czy ten mężczyzna zyskał imię, ale jeśli tak, to trzeba go użyć. Imię powtórzone pięćdziesiąt razy brzmi lepiej niż "mężczyzna", "czarnowłosy", "niebieskooki" itp...

    "Dookoła rozpętało się mini-piekło." - małe piekło

    "wykorzystując ich siłę i liczebność przeciwko nim." - zastanawiam się jak można obrócić liczebność wroga przeciwko niemu w barowej bójce - do przemyślenia

    " właściciel został rzucony wywracając stół." - to jest źle użyty imiesłów, bo wychodzi na to, że został rzucony wraz ze stołem?

    CDN...
  • droga_we_mgle 2 tygodnie temu
    Mężczyzna zyskuje imię dopiero na końcu opowiadania - z powodów fabularnych dopiero tam je ujawniam, ale z perspektywy zastanawiam się, czy to był dobry pomysł...

    Miałam na myśli, że kiedy nie możesz siłą, to możesz pobić kogoś techniką. No i Aani jest dość zwinna, więc w ciasnej, chaotycznej przestrzeni, gdzie tamci raczej sobie nawzajem przeszkadzają, niż pomagają, może sobie poradzić całkiem nieźle. Ale skoro to budzi wątpliwości, to pewnie znaczy, że wykonanie pomysłu średnio wyszło.

    Mini-piekło i fragment ze stołem poprawiłam, dzięki :)
  • MKP 2 tygodnie temu
    droga_we_mgle Ok, właśnie nie byłem pewny czy padło wcześniej

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania