Kate - Prolog
- Kochanie, czy ty nie możesz chociaż raz spędzić całej nocy w łóżku? - spytałem. Pewnie zbyt cicho by usłyszała mój głos w kuchni, zawsze jednak sprawiało to jakąś ulgę. Od paru miesięcy, Kate co noc wstaje, idzie do kuchni by zaparzyć kawę, której i tak nie wypija. Kate nie lubiła kawy, wiecznie powtarzała, że to trucizna w dodatku niesmaczna, uwielbiała jednak jej zapach. Działał na nią relaksująco, uspokajając ją po ciężkim dniu pracy. Tak więc parzyła tą swoją kawę każdej nocy, wdychając jej mleczny zapach, desperacko, zachłannie, tak jakby to był lek na całe zło. Gdy Kate uznawała, że kawa już nie pachnie tak intensywnie, przygotowywała kolejną. W całym domu unosił się mleczny zapach kofeiny.
Kate od paru miesięcy przeszła pewnego rodzaju przemianę – z ciepłej, delikatnej i przede wszystkim uśmiechniętej kobiety stała się zimną, wiecznie pogrążoną we własnych myślach pracoholiczką. Starałem się nie mieć jej tego za złe, ale z biegiem czasu stało się to zbyt męczące, by udawać że wszystko jest w porządku. Kiedyś miałem ją tylko dla siebie. Fakt, pracowała, ale była moja. Teraz.. Teraz, czułem się jakby ktoś, a raczej coś mi ją odebrało. To dziwne uczucie, ale to jest tak jak z komarem - gasisz światło, kładziesz się do łóżka i słyszysz brzęczenie nad swoich uchem, klaszczesz w dłonie próbując go zabić, walczysz z nim, ale nie jesteś w stanie ani go zabić, a tym bardziej zmienić jego natury. Wstajesz, zapalasz światło, a komara nie ma. Wiesz, że gdzieś jest, czujesz całym swoim ciałem jego obecność, ale go nie widzisz. Gasisz światło, kładziesz się do łóżka i cała historia się powtarza. Po kilku próbach, przestajesz z nim walczyć i akceptujesz całą tą chorą sytuację. Tak samo było z moją żoną. Skapitulowałem. Biała flaga powiewała wysoko na maszcie mojej urażonej dumy. Cholera traciłem ją i to przez pracę, tylko i wyłącznie przez jej głupią pracę.
- Kochanie! Zimno mi bez ciebie! Za minutę widzę cie w łóżku.
Kate jest księgową w dużej zagranicznej firmie, chyba szwedzkiej. Zawsze byłem z niej dumny, wciąż jestem. Ona ma w sobie coś takiego, co sprawia, że ludzie pragną z nią współpracować. Myślę, że jest to jeden z współczynników które mają wpływ na jej szybko rozwijającą się karierę. Ostatnio spytałem czego się najbardziej boi, ku mojemu zdziwieniu usłyszałem „Wiesz Robert, najbardziej boję się, że w tej drabinie skończą się szczeble, po których mogłabym wchodzić wyżej i wyżej. Boję się stania w miejscu, braku emocji, rywalizacji i celu. Tego się boję, Robert.” - A my? - „Robert, przecież wiesz, że my jesteśmy i zawsze będziemy razem, kocham cie skarbie”.
Nie. Nas było coraz mniej. Nas nie było.
- Kate do jasnej cholery!
Wstałem, zarzuciłem szlafrok na ramiona. Poczułem falę zimna. Pod kołdrą było zdecydowanie przytulniej. Wszystko przez te stare drewniane okna, a właściwie przez szpary, którymi wiatr wlatywał i hulał po całym domu, skutecznie zabijając całe ciepło.
Uchyliłem drzwi. Na klatce schodowej paliło się światło, tak więc Kate siedzi na dole w kuchni. Nic nowego. To dziwne, ale w powietrzu brakowało aromatycznej, mlecznej woni kawy. Schodząc na dół ujrzałem jej kapcie rozrzucone na podłodze, szlafrok zwinięty w mały kłębek leżał przy drzwiach kuchennych.
- Kate?
Wchodząc do kuchni poczułem bolesny skurcz serca i ogromne ukłucie w żołądku. Na chwilę zakręciło mi się w głowie, a przed oczami pojawiły się czarne punkciki, skaczące z prawej do lewej. W jednej chwili chciałem płakać, krzyczeć, wymiotować i bóg jeden wie co jeszcze.
Wisiała na grubym, starym sznurze. Cała naga. Piękna. Martwa.
- Kate?
Komentarze (23)
Dobrze opisana cała sytuacja. Może tylko ten "gruby stary sznur" mi nie pasuje. W takiej sytuacji spodziewałbym się raczej użycia paska od szlafroku. No i może przydałoby się jakieś napomknienie z którego by wynikało, że ona sama nie radzi sobie z tym wyścigiem. To relaksowanie się kawą to dobry motyw.
Dzięki za komentarz!
,,Pewnie zbyt cicho (przecinek) by usłyszała mój głos w kuchni";
,,Od paru miesięcy, Kate co noc wstaje" - bez przecinka (nie ma potrzeby oddzielania przecinkami określeń czasu);
,,Tak więc parzyła tą swoją kawę" - ,,tę swoją kawę", musisz o tym pamiętać, jeśli podajesz rzeczownik w formie biernika, to stosujesz ,,tę", łatwiej często zapamiętuje się zwracając uwagę na końcówkę rzeczownika, np. tu było ,,kawę", więc ,,tę", a jak kończy się na ,,-ą", to ,,tą", problem w takim rozumowaniu pojawia się jednak, gdy rzeczownik nie kończy się ani na ,,-ę", ani na ,,-ą", wtedy trzeba pamiętać tę główną zasadę;
,,Teraz.. Teraz, czułem się jakby ktoś" - po pierwsze po ,,teraz" przydałaby się jeszcze jedna kropka tam, gdzie są dwie, ale to drobnostka, po tym drugim ,,teraz" nie powinno być przecinka, za to powinien być przed ,,jakby";
,,klaszczesz w dłonie (przecinek) próbując go zabić";
,,akceptujesz całą tą chorą sytuację" - ,,tę";
,,Cholera (przecinek) traciłem ją i to przez pracę" - przekleństwa i inne tego typu rzeczy oddziela się przecinkiem i traktuje jako dopowiedzenie (wtrącenie), chyba że ma ono udział w sensie zdania, a więc bez niego zdanie dziwnie by brzmiało, tu akurat, gdyby zabrakło tego ,,cholera" zdanie zawierałoby pełną informację, niczego by nie brakowało, po prostu tutaj służy to dodaniu emocjonalności;
,,Za minutę widzę cie w łóżku" - ,,cię";
,,jest to jeden z współczynników (przecinek) które mają wpływ" - ja bym tu napisała ,,czynników", ale to tylko moja uwaga. Słowo współczynnik w tekście zabawnie mi brzmi, bo przywodzi na myśl matematykę i akurat na ten czas funkcje kwadratowe i wielomianowe :D (Takie moje lekkie zboczenie szkolne);
,,Ostatnio spytałem (przecinek) czego się najbardziej boi";
,,Wiesz (przecinek) Robert, najbardziej boję się" - bezpośrednie zwroty do adresata wypowiedzi oddziela się zawsze przecinkiem, tutaj jest on w środku zdania, a więc oddzielony ma być z obu stron;
,,Kate (przecinek) do jasnej cholery!" - jak wyżej;
,,Wchodząc do kuchni (przecinek) poczułem bolesny skurcz serca";
,,czarne punkciki, skaczące z prawej do lewej" - bez przecinki (podobnie jak z określeniami czasu, wyrażeń zawierających formy odczasownikowe, które nie pełnią roli orzeczenia raczej nie oddziela się przecinkami, inaczej jeśli tworzą dopowiedzenie);
,,bóg jeden wie (przecinek) co jeszcze" - tu ,,Bóg" powinien być raczej z wielkiej litery. No, trochę się rozpisałam, mam nadzieję, że nie będziesz miał mi tego za złe, po prostu zawsze zwracam uwagę na tę stronę techniczną i wypisuję wszelkie uwagi, starając się je jak najlepiej wyjaśnić. Komentarze wychodzą z tego spore, ale nie mam w tych złych intencji i nie obniżam specjalnie ocen przez błędy, bo każdy je popełnia, choć dobrze jest nad nimi pracować, a raczej zwracam uwagę na treść. Tutaj moja ocena to jakieś 4,5 choć ciężko od razu ocenić po takim krótkim fragmencie, a więc w zaokrągleniu 5, które mam nadzieję, już niedługo będzie naprawdę pełne:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania