Kiedyś to opiszę
Jak wydobyć odcień pejcza,skóry, która tyle przeszła,
drogi mlecznej, spalonej nadziei – tak, to trudne,
ale nie mów, że niewykonalne. Namaluj mi to, czego
nie opisałem?
Zobacz – rozmazana szmira na firmamencie nieba,
brudna kałuża – tam złoto przemienia się w zło.
Mówią, abym pisał ładnie, smaczne słowa podawał
na deser i nie kasował raz wypowiedzianej myśli,
wtopił się w pejzaż, przekazał znak pokoju, a
oponentów utulił do piersi.
Nie chcę malować róż, bo tylko ich kolce uznaję
za piękno natury. Mam takie miejsce, gdzie chowam
stare tatuaże i kartki świąteczne. Pajęcza sieć
oplata tam sny, a łagodność zdmuchuje kurz.
Cóż mogę powiedzieć. Nie wracam. Wśród mgieł
zagubione słońce iskrzy szmaragdy, rozmienia
miliony kolorów. Zasypane liśćmi ścieżki ożywają
na wietrze, twoja twarz w konarach drzew.
Siedzę, i piję. Gdzieś w zagajnikach odgaduję
obecność sarny. Gdy zasypiam otulony kocem,
ktoś otwiera drzwi. Do środka wpada sen o plaży,
o dziewczynie w bieli i zapachu kawy.
Komentarze (4)
Najbardziej:
Mam takie miejsce, gdzie chowam
stare tatuaże i kartki świąteczne. Pajęcza sieć
oplata tam sny,
Mnie najbardziej te wersy:
"Zobacz – rozmazana szmira na firmamencie nieba,
brudna kałuża – tam złoto przemienia się w zło."
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania