Can, czyli to było zanim Thelma zniknęła? Bo chociaż dałeś wyjaśnienia, to próbuję sobie wszystko poukładać w głowie.
I tak, było mega! Tak bardzo brakowało mi Thelmy, jej pytań, szaleństwa i uporu. Dodawała barw w pierwszej części, i dodaje barw tutaj. Chociaż niezbyt ją lubiłam, teraz nie wyobrażam sobie, żeby plan Polipa nie wypalił... No po prostu, nie potrafię sobie wyobrazić, co jeśli...
Ciekawe, za co spuścili mu manto? Bo było całkiem konkretnie. Zorientowali się, że blefował? A może sami przecisnęli wałek - była wzmianka w tekście - i ze szczęścia spowodowanego wygraną, postanowili pogruchotać mu kości?
A Thelma... mistrzyni. Polip zwija się z bólu, a ta pięćset pytań na sekundę. No i oczywiście oczekuje odpowiedzi, bo jakżeby inaczej.
Fajnie, że ta część pojawiła się szybciej niż poprzednia. Mam nadzieję, że się już wstrzeliłeś w tę serię na dobre :) Dużo weny, Can!
Pozdrawiam :)
Elorence , tak. Się wstzreliłem, ale mam rozgrzebanych od groma serii, od groma innych rzeczy również. To jednak ma priorytet. Ta część (jak i pewnie jeszcze jedna, bądź dwie) ma mieć wydźwięk retrospekcyjny. Taka próżnia pomiędzy. Tam urywam na chwilkę, by przeciągnąć. Czy dobrze - nie wiem. W sumie jest późno i wszyscy śpią, a komentarzy i tak nikt nie czyta, to Ci powiem, że w ogóle mało wiem. I tak jest najgiciej.
Dziękuję pięknie za El-Entuzjazmo.
Pozdro, przysiadowy Elołapku.
Baj
No fakt! Rura w ziemi jeszcze jest :) Wpadnę tam, jak i do wtorkowych staroci, bo tam coś romansowego wrzuciłeś, a to baaardzooo moje klimaty.
Dzisiaj był martwy ciąg i czuję się martwa xD
Współdzielę ból Delmy.
Heh, cóż, no. Można po nici, można z doskoku. Zawsze miło. Zawsze otwarte.
Pamiętasz całkiem sporo, choć chyba najlepsze (przynajmniej w mym odczuciu) części raczej Cię ominęły.
"Czasem po prostu tak jest. Tak się wiedzie. Człowiek zaczyna umierać od pamięci."- <3 ale ładnie. Cudo.
"Niestety, z nią było jak... No, jak z nikim, cholera, innym."- Właśnie. W tym tkwi cały urok. Przebieram nóżkami z radości, że nikogo innego a P&T mamy dziś w centrum uwagi.
"(I tu się musimy zatrzymać).
Jednym z najprostszych znaków w grach karcianych jest przeciwstawna mowa ciała. Sprawa na tyle prosta, że nie potrzeba do niej lotu orła. Ot, jeśli facet się wozi, to blefuje, a jeśli kombinuje, trzyma pieniądze nad stołem, niby by chciał, ale tak nie do końca, na pewno ma silną rękę.
(Ok. Po przerywniku. Kamera wraca na zadymiony stół. Skończyło się na...)"- fajny zabieg. Wyobraźnia się uruchamia.
W ogóle dla kogoś takiego jak ja na przykład, kto nie ma pojęcia o kartach i takich klimatach, cała ta scena jest bardzo obrazowa, ale lekka. Nie nużysz takimi hmm... "technicznymi" opisami, jest sympatycznie, przystępnie. Fajnie to wszystko "wygląda".
"— Ci powiedziałem, spierdalaj. Jakbyś była na miejscu, właśnie byś udawała, że wsuwasz cukrową watę. Spieprzyłaś sprawę.
— Wstań!
Popatrzył. Westchnął. Wstał.
— A teraz chodź!
— Gdzie?
Pokazała kierunek.
— To może inaczej, ty umarła jędzo. Po co?"- :D Bardzo lubię o nich czytać:) Ta cała relacja, te wszystkie "twarde" i "szorstkie" czułości przyciągają niesamowicie.
"Niemo tupnęła nóżką. Równie niemo klasnęła. Brakowało tylko żeby świat się jeszcze zrobił czarnobiały i można w końcu uwierzyć w udar mózgu." - zapomniałam wspomnieć o specyficznym poczuciu humoru. Może inaczej- charakterystycznym- to chyba lepsze słowo.
"Może oczy były oczami trupa, ale słońce uwielbiało jej kudły." - o, i tutaj.Wiwaty nie Wiwaty mogą się przy nim schować. Polip jest po prostu naj!:)
"Na wszystko miała odpowiedź, a on tu zdychał"- otóż to, przeurocza zadziora.
Przeniosłeś opowiadanie w czasie, ale w taki sposób, że nie poczułam, że się gubię - o tym jeszcze chciałam wspomnieć. I o tym, że tam pod koniec bardzo dokładnie opisałeś co, jak i gdzie boli- może mało zrozumiała jestem, ale nie wiem jak to ująć. Po prostu nad wyraz szczegółowo. Bardzo przyjemnie się czytało. Jest wszystko, co lubię najbardziej. Jedyny minus- mało:( (*****) Pozdrawiam
Woww, ale El Commentaro duże. Ślicznie. Naprawdę. Wiem, że lubisz o Thelmie. Nie do końca łapię rdzeń fenomenu, ale widzę.
Super, że się podobało. Nie obieca, że czesci będą wpadać co drugi dzień, ale na pewno całość będzie ze trzy razy dłuższa od "Pińcet", a i to lekkim chu..., znaczy, łagodnie szacując.
Pozdrawiam również, miss Blanku.
Canulas "Nie obieca, że czesci będą wpadać co drugi dzień, ale na pewno całość będzie ze trzy razy dłuższa od "Pińcet", "- druga część znacznie łagodzi smutek spowodowany pierwszym fragmentem zdania:) Super. To naprawdę świetna seria, pisz jak najwięcej i najdłużej. Myślę, że sporo osób podzieli moją i Rithy radość:)
Blanka, tak, ale ja mam inne koncept, przynajmniej dwa, których też nie chcę grzebać. Się będę starał. Dziękuję. Doceniam. Od kiełkujących skrzydeł już mnie bolą plecky ;)
"Ja cię kocham ja cię lubię ją Ci z miłości oczko wydłubie" , samo.mi się tak nasunęło, uwielbiam takie czułości, fajna Thelma ;) na karcianych grach się kompletnie nie znam, ale Twoja kamera dobrze pokazuję. Nie wiem zabardzo o co gra, ale jest uśmiech ;)
W jakiejś cześci "Rury w ziemi" też się zająłem roztłumaczaniem kart. Tam spieprzylem sprawę przez zbyt techniczne podejscie. Cieszę się, że tu nie.
Pozdrox
Dzień dobry :)
Obadajmy zatem.
„Xcaret — by wiatr zrodzony z oddechu był pierwszym ludzkim szeptem, jaki usłyszy Bóg” – po pierwsze ładne, po drugie lubię takie początki, po trzecie wygooglowałam Xcaret, co by nadążać :)
Retrospekcje, gites. Lubię, choć ostrożnie stosuję, bo można się pomotać (pisząc) :(
„Człowiek zaczyna umierać od pamięci” – to! Może nie jest jakoś językowo zawoalowane, ale cholernie w punkt
„Polip zapamiętał, że było wtedy gorąco, choć nie jest to żadnym kompasem wiodącym ku chronologii, bo w tych stronach bywało gorąco cały rok” – i to też cacy
„I tak. To dobre krzesło do startu.
Zaczniemy stąd”
(…)
„Rdzeń żądzy okiełznać łatwo, jeśli jedno ze wspólników jest duchem. Nigdy nie byli nachalni. Nie brali dużo. Często zmieniali miejsca.
Uważali” – tu, lubię tę Twoją lakoniczność stwierdzeń, wplataną od czasu do czasu.
„— Dam w górę do sześćdziesięciu — zaintonował Paco” – retrospekcyjny pies Maxa miał na imię Paco. Bardzo gites imię. I Penia też.
„Syn gospodarza, Johns Junior, wyskoczył z gry, co było bardzo korzystne. Należało oczywiście wygrać, ale tak, by go zbytnio nie zasmucić. Gówniarz miał usposobienie choleryczne, a mógł to być gen dziedziczny, co w połączeniu z dwulufową strzelbą wiszącą na ścianie szynku jawiło się kombinacją wielce niesprzyjającą” – hahahaha, boskie
„Sto osiemdziesiąt pierdolonych dolarów. Wieczorny autobus miał kosztować czterdzieści. Mogło być bardzo dobrze” – to też
„Jednym z najprostszych znaków w grach karcianych jest przeciwstawna mowa ciała. Sprawa na tyle prosta, że nie potrzeba do niej lotu orła. Ot, jeśli facet się wozi, to blefuje, a jeśli kombinuje, trzyma pieniądze nad stołem, niby by chciał, ale tak nie do końca, na pewno ma silną rękę” – ciekawe
Poboczne refleksje - myślę, że nie możesz zabić/zgubić/zrobić kuku Thelmie, gdyż ludzie ją lofciają. Na mnie ta postać akurat najmniej oddziałuje xd, choć bywa słodka, ale nawet do Any bardziej się skłaniam, niż do tej małej, jednak – głos ludu, głosem Boga, więc Thelma to jeden z głównych filarów. Nawet mam pewne przemyślenia, otóż – zabicie Cassie w Cmyku mogło być złym posunięciem, może stąd ta blokada, bohater stracił główny cel, ja straciłam myśl, wszystko stało się mętne i pomimo, że chciałabym by było jak w życiu i miałam zamysł może nawet wyrżnąć ich wszystkich, w ostatniej części Maxa, to z perspektywy czasu myślę, że to był błąd, ona powinna zginąć w ostatniej części (kulminacja dramy) lub przeżyć (happy end). To taka refleksja dojrzewająca kilka tygodni i przytaczam, gdyż tworzysz solidne postaci, co już ostatnio zresztą pisałam i cichutko szepcze, byś moich błędów nie popełniał, w sensie – rozważnie nimi zarządzaj :)
Oks, jadymy dalej.
Oł, Polip dostał wpierdol. No pięknie.
„— On podniósł karty, Thelma. Zrobił to. Gdybyś tylko była...” – no właśnie, gdzie ona polazła? To nie jest robota. Układ to układ.
„bo właśnie odwinął bandaż, pokazując świeży kikut dłoni” – ajajajajaj
Ty! A Rose tez może być duchem?
„Następnie pokazał całkiem zwyczajny scyzoryk, jaki możesz kupić za dolar trzydzieści w większości wielobranżowych sklepów z tanim szajsem czy wygrać na strzelnicy, jeśli liczba pudeł nie kwalifikowała cię do otrzymania trocinami wypchanego misia” – cudne
Jesteś w formie. Zazdroszczę. Zazdroszczę zdrowo, z zaciśniętymi kciukami i uśmiechem, ale no... Jest git i jest sporo tego, plus jakaś wizją plus coś tam. Bene.
„— Pytałam, Alex dlaczego?” – dałabym przecinek tez po „Alex”
Kurde, jak ona gdacze…
Obrosła pozą "wszystko ci muszę tłumaczyć" – obrosła pozą… cudne stwierdzenie
„Chwila nerwowego miętolenia w dłoniach i fioletowe kółeczko wróciło na swoje miejsce” – zwracasz uwagę na detal, kiedyś tam, sto lat temu, było wspomniane, że gumeczkę ma filetową, teraz wspominasz o tym ponownie, bardzo dobry myk, daje czytelnikowi poczucie „bezpieczeństwa”, tego, ze ogarnia tę historię, ze coś się powtarza, że to spójny świat.
Dla mnie postawa Thelmy jest olewająco-irytująca. Jego pobili, przegrał, przez nią, a ona fiu-bździu. Znaczy dobrze, że tak napisałeś, dokładnie tak ta relacja wygląda od dawna, wiec to również jest spójne.
Co nie zmienia faktu, ze irytujące.
Ana niech mu zrobi jajecznicę, od razu ożyje. Albo jak pokizia pajączka, to też ożyje :D
Ok, mamy chłopca, Penię. Cudnie, będą może parką?
Błędów nie widziałam.
Ok, jest byczo, czekam na jeszcze :>
"Pytałam, Alex dlaczego?” – dałabym przecinek tez po „Alex”" - nie ma przecina, jeśli ostatnie słowo jest pytaniem. To jeszcze blizna po ukąszeniu Lucidny.
Muszę szybko, bo dużo roboty.
Rose może być duchem, ale... Pewne rzeczy mają sens tylko raz.
Thelmy jest jaka jest. Też nie widzę w niej bóstwa, ale na pewno nie będzie tak, że tłum mi nagnie fabułę. Jak już mówiłem, tylko martwe głosy się sprzedają ;)
Człowiek-profil to chyba jedyna humoreska słowna. Ogólnie treść jest hamujące, tak właśnie na retrospekcyjną modłę.
Z kartami to prsawda.
Mike Caro opisał te Tellsy w Book of Tells. Ten jest najprostszy, ale takiego chciałem uzyc.
Nie tak znowu dawno, WSOP - World series of poker wygrał analityk zachowań z FBI
111milionow chyba. To o czymś świadczy
Dziękuję, Ritha.
"Jednym z najprostszych znaków w grach karcianych jest przeciwstawna mowa ciała. Sprawa na tyle prosta, że nie potrzeba do niej lotu orła. Ot, jeśli facet się wozi, to blefuje, a jeśli kombinuje, trzyma pieniądze nad stołem, niby by chciał, ale tak nie do końca, na pewno ma silną rękę." - Mówisz ;)?
"Następnie wypił na raz, co przed nim stało i odpalił skręconego fajka." - nie wiem, czy po "stało" nie przecinek, czy to nie jest wtrącenie?
"W grze został gość, zwany Wodzem. Trochę faktycznie śniady, ale nie do tego stopnia, by mu przylepiać łatkę bizonojebcy. Zresztą, do chuja wafla, byłby chyba pierwszym rudym indiańcem przez cały hol drogi mlecznej." - jest w tym specyficznym humorze coś byczego.
"Delektował się tym, spoglądając w kierunku linii horyzontu. Jeśli wierzyć słowom spotkanego dwa dni temu wariata bez czterech palców, to właśnie "Bóg-Wędkarz" ściąga codzienne Słońce, by Nocne Lustro mogło... — No, dalej już nie dokończył, bo właśnie odwinął bandaż, pokazując świeży kikut dłoni. Polipczuk nawet nie zdążył spytać "jak", kiedy wariat wyjął z kieszeni palta poucinane palce. Następnie pokazał całkiem zwyczajny scyzoryk, jaki możesz kupić za dolar trzydzieści w większości wielobranżowych sklepów z tanim szajsem czy wygrać na strzelnicy, jeśli liczba pudeł nie kwalifikowała cię do otrzymania trocinami wypchanego misia. Potem rzucił wesołe: "a tym". Z bliska się okazało, że i jednego ucha mu brakuje. No ale to, jak i z historią pożyczenie personaliów od Kendalla Wellsa. Na pewno nie na teraz. Na pewno nie na tu." - a to: cu do wne.
Polip jest spoko. Czyta się lekko i przyjemnie, płynie. Formy komentatorskiej nie uświadczono, pozdrowienia są.
"Ot, jeśli facet się wozi, to blefuje, a jeśli kombinuje, trzyma pieniądze nad stołem, niby by chciał, ale tak nie do końca, na pewno ma silną rękę." - Mówisz ;)?" - wiem.
Się zastanawiam jak to jest, tak odśrodka se wpaść. Nie, że neguję czy cuś. Ot, ja bym nie umiał. Jakoś dziko by mi sie czytało. No może bym rzucił okiem, ale bym zara wysiadł i albo wte, albo wewte.
Wiem, że raczej nie Twe klimaty, więc dzięki piękne za odwiedziny.
Znów trafiłaś na część, hmmm, chyba troszkę słabszą.
Przylazłam tak jak pod poprzednią część, choć raczej jest to czytanie wyrywkowe, bo kilka ominęłam, ale nie wiem, nie czuje jakiegoś zagubienia, wiec chyba dobrze. Komentarz może być taki nijaki...
T-Rex skojarzyło mi się z jakimś dinoazaurem, nie wiem czy był taki i czy w ogóle dinozaur, ale jakoś tak. W sumie to niewiele wnosi. Tam, gdzie piszesz "Układ był prosty" (czy coś w tym stylu, wybacz, pisze z telefonu i nie kopiuję dokładnie) to trochę jak z Rithy "Tuuli". Fajny zabieg. Zazdroszczę jakichkolwiek serii, ja nigdy nie mogę się spiąć w sobie i jakoś do kupy zebrać. I zazdroszczę, że wszystkie trzymają poziom.
Lubię Twoje krótkie, cięte zdania. I grę słów. Znowu się powtarzam, ale zajebiście Ci wychodzi przeplatanie fabuły z takimi opisami/określeniami. Bardzo dobrze kreujesz bohaterów. Pierwsze zdanie mnie przyciągnęło i popłynęłam. Kiedyś nadrobię pozostałe części bo kilka ominęłam, a warto.
Tyle.
Tak, T-Rex to dinozaur, ale o tym było już kiedyś tam w "Pińcet".
Miło, że kiedyś nadrobisz, bo częśc komentarza pod Emi, odnosi się również i do Ciebie. Nie wsyztkie trzymają poziom. Kilka pierwszych z pińcet jest zbytnio nadbudowanych. Tutaj też, np ta, jst jakby z 5 deko lżejsza jakościowo. No, ale to już gusta, gusty, gustawy. Dzięki śliczne i tu.
A ostatnio zastanawiałam się kiedy będzie coś o kartach, A tu proszę - czekało. Bardzo podobało mi się wprowadzenie i " precyzyjne " określenie czasu zdarzeń. No i Thelma :)
Tu jakiś psikus Ci się wkradł:
"Myk był tak obcykany, że Polip prawie w ogólne nie znał zasad." w ogóle
No to czekamy na dalsze losy. Tak sobie myślę że jakby to druknac... To ło byłoby tomiszcze.
Pozdrówka serdeczne!
Witam
Karty lubią dym. Tutaj jest wszystko poker, towarzystwo, pieniądze i dym. Pomiędzy nimi miga fioletowa gumka.
Jest wreszcie Thelma. W kartach najważniejsza jest spostrzegawczość, bo mowa ciała, ruchy mówią wszystko. A Thelma nie chciała być szulerką więc znika przed końcem. Nie wierz nigdy kobiecie.
Paco cudne miałam kiedyś wilka O tym imieniu uroczo szczekał jak gitarzysta. Dlatego ksywa kompozytor.
No i jest martwy chłopczyk Penia?
Ładna retrospekcja. Ten świat duchów jest dość skomplikowany. A może powstała jakaś krzywizna w czasie i przestrzeni, dlatego, że Polip żyje, a Thelma jest tu, gdzie jest.
Cisza przed burzą - tak myślę.
Jest trochę skomplikowany przeze mnie, bo kombinuje z deka nieudolnie. Za dużo chcę, zbyt mało umiejąc.
Tutaj tak Ci podziękuję zbiorczo za tę nocną kanonadę. Piękny przemarsz,
Dzięki, Adelajdax.
Komentarze (58)
I tak, było mega! Tak bardzo brakowało mi Thelmy, jej pytań, szaleństwa i uporu. Dodawała barw w pierwszej części, i dodaje barw tutaj. Chociaż niezbyt ją lubiłam, teraz nie wyobrażam sobie, żeby plan Polipa nie wypalił... No po prostu, nie potrafię sobie wyobrazić, co jeśli...
Ciekawe, za co spuścili mu manto? Bo było całkiem konkretnie. Zorientowali się, że blefował? A może sami przecisnęli wałek - była wzmianka w tekście - i ze szczęścia spowodowanego wygraną, postanowili pogruchotać mu kości?
A Thelma... mistrzyni. Polip zwija się z bólu, a ta pięćset pytań na sekundę. No i oczywiście oczekuje odpowiedzi, bo jakżeby inaczej.
Fajnie, że ta część pojawiła się szybciej niż poprzednia. Mam nadzieję, że się już wstrzeliłeś w tę serię na dobre :) Dużo weny, Can!
Pozdrawiam :)
Dziękuję pięknie za El-Entuzjazmo.
Pozdro, przysiadowy Elołapku.
Baj
Ogólnie dobry pomysł :) jeszcze więcej niepewności!
Jest chuda, bo martwa. Nie wiadomo jaka by była, gdyby żyła :D
Dzisiaj był martwy ciąg i czuję się martwa xD
Współdzielę ból Delmy.
Slabe obrysowanie sie calosci niczym nie ujmuje. Jest klimat i sztos, a komentarz bedzie rano. Jest byczo.
Zaczniemy stąd." - to jest cudo, apropos slowa "skompresowane".
Pamiętasz całkiem sporo, choć chyba najlepsze (przynajmniej w mym odczuciu) części raczej Cię ominęły.
Dzięki, psotna Marg.
"Niestety, z nią było jak... No, jak z nikim, cholera, innym."- Właśnie. W tym tkwi cały urok. Przebieram nóżkami z radości, że nikogo innego a P&T mamy dziś w centrum uwagi.
"(I tu się musimy zatrzymać).
Jednym z najprostszych znaków w grach karcianych jest przeciwstawna mowa ciała. Sprawa na tyle prosta, że nie potrzeba do niej lotu orła. Ot, jeśli facet się wozi, to blefuje, a jeśli kombinuje, trzyma pieniądze nad stołem, niby by chciał, ale tak nie do końca, na pewno ma silną rękę.
(Ok. Po przerywniku. Kamera wraca na zadymiony stół. Skończyło się na...)"- fajny zabieg. Wyobraźnia się uruchamia.
W ogóle dla kogoś takiego jak ja na przykład, kto nie ma pojęcia o kartach i takich klimatach, cała ta scena jest bardzo obrazowa, ale lekka. Nie nużysz takimi hmm... "technicznymi" opisami, jest sympatycznie, przystępnie. Fajnie to wszystko "wygląda".
"— Ci powiedziałem, spierdalaj. Jakbyś była na miejscu, właśnie byś udawała, że wsuwasz cukrową watę. Spieprzyłaś sprawę.
— Wstań!
Popatrzył. Westchnął. Wstał.
— A teraz chodź!
— Gdzie?
Pokazała kierunek.
— To może inaczej, ty umarła jędzo. Po co?"- :D Bardzo lubię o nich czytać:) Ta cała relacja, te wszystkie "twarde" i "szorstkie" czułości przyciągają niesamowicie.
"Niemo tupnęła nóżką. Równie niemo klasnęła. Brakowało tylko żeby świat się jeszcze zrobił czarnobiały i można w końcu uwierzyć w udar mózgu." - zapomniałam wspomnieć o specyficznym poczuciu humoru. Może inaczej- charakterystycznym- to chyba lepsze słowo.
"Może oczy były oczami trupa, ale słońce uwielbiało jej kudły." - o, i tutaj.Wiwaty nie Wiwaty mogą się przy nim schować. Polip jest po prostu naj!:)
"Na wszystko miała odpowiedź, a on tu zdychał"- otóż to, przeurocza zadziora.
Przeniosłeś opowiadanie w czasie, ale w taki sposób, że nie poczułam, że się gubię - o tym jeszcze chciałam wspomnieć. I o tym, że tam pod koniec bardzo dokładnie opisałeś co, jak i gdzie boli- może mało zrozumiała jestem, ale nie wiem jak to ująć. Po prostu nad wyraz szczegółowo. Bardzo przyjemnie się czytało. Jest wszystko, co lubię najbardziej. Jedyny minus- mało:( (*****) Pozdrawiam
Super, że się podobało. Nie obieca, że czesci będą wpadać co drugi dzień, ale na pewno całość będzie ze trzy razy dłuższa od "Pińcet", a i to lekkim chu..., znaczy, łagodnie szacując.
Pozdrawiam również, miss Blanku.
(sorks za wtręt, akurat czytusiam:))
Pozdrox
Obadajmy zatem.
„Xcaret — by wiatr zrodzony z oddechu był pierwszym ludzkim szeptem, jaki usłyszy Bóg” – po pierwsze ładne, po drugie lubię takie początki, po trzecie wygooglowałam Xcaret, co by nadążać :)
Retrospekcje, gites. Lubię, choć ostrożnie stosuję, bo można się pomotać (pisząc) :(
„Człowiek zaczyna umierać od pamięci” – to! Może nie jest jakoś językowo zawoalowane, ale cholernie w punkt
„Polip zapamiętał, że było wtedy gorąco, choć nie jest to żadnym kompasem wiodącym ku chronologii, bo w tych stronach bywało gorąco cały rok” – i to też cacy
„I tak. To dobre krzesło do startu.
Zaczniemy stąd”
(…)
„Rdzeń żądzy okiełznać łatwo, jeśli jedno ze wspólników jest duchem. Nigdy nie byli nachalni. Nie brali dużo. Często zmieniali miejsca.
Uważali” – tu, lubię tę Twoją lakoniczność stwierdzeń, wplataną od czasu do czasu.
„— Dam w górę do sześćdziesięciu — zaintonował Paco” – retrospekcyjny pies Maxa miał na imię Paco. Bardzo gites imię. I Penia też.
„Syn gospodarza, Johns Junior, wyskoczył z gry, co było bardzo korzystne. Należało oczywiście wygrać, ale tak, by go zbytnio nie zasmucić. Gówniarz miał usposobienie choleryczne, a mógł to być gen dziedziczny, co w połączeniu z dwulufową strzelbą wiszącą na ścianie szynku jawiło się kombinacją wielce niesprzyjającą” – hahahaha, boskie
„Sto osiemdziesiąt pierdolonych dolarów. Wieczorny autobus miał kosztować czterdzieści. Mogło być bardzo dobrze” – to też
„Jednym z najprostszych znaków w grach karcianych jest przeciwstawna mowa ciała. Sprawa na tyle prosta, że nie potrzeba do niej lotu orła. Ot, jeśli facet się wozi, to blefuje, a jeśli kombinuje, trzyma pieniądze nad stołem, niby by chciał, ale tak nie do końca, na pewno ma silną rękę” – ciekawe
Poboczne refleksje - myślę, że nie możesz zabić/zgubić/zrobić kuku Thelmie, gdyż ludzie ją lofciają. Na mnie ta postać akurat najmniej oddziałuje xd, choć bywa słodka, ale nawet do Any bardziej się skłaniam, niż do tej małej, jednak – głos ludu, głosem Boga, więc Thelma to jeden z głównych filarów. Nawet mam pewne przemyślenia, otóż – zabicie Cassie w Cmyku mogło być złym posunięciem, może stąd ta blokada, bohater stracił główny cel, ja straciłam myśl, wszystko stało się mętne i pomimo, że chciałabym by było jak w życiu i miałam zamysł może nawet wyrżnąć ich wszystkich, w ostatniej części Maxa, to z perspektywy czasu myślę, że to był błąd, ona powinna zginąć w ostatniej części (kulminacja dramy) lub przeżyć (happy end). To taka refleksja dojrzewająca kilka tygodni i przytaczam, gdyż tworzysz solidne postaci, co już ostatnio zresztą pisałam i cichutko szepcze, byś moich błędów nie popełniał, w sensie – rozważnie nimi zarządzaj :)
Oks, jadymy dalej.
Oł, Polip dostał wpierdol. No pięknie.
„— On podniósł karty, Thelma. Zrobił to. Gdybyś tylko była...” – no właśnie, gdzie ona polazła? To nie jest robota. Układ to układ.
„bo właśnie odwinął bandaż, pokazując świeży kikut dłoni” – ajajajajaj
Ty! A Rose tez może być duchem?
„Następnie pokazał całkiem zwyczajny scyzoryk, jaki możesz kupić za dolar trzydzieści w większości wielobranżowych sklepów z tanim szajsem czy wygrać na strzelnicy, jeśli liczba pudeł nie kwalifikowała cię do otrzymania trocinami wypchanego misia” – cudne
Jesteś w formie. Zazdroszczę. Zazdroszczę zdrowo, z zaciśniętymi kciukami i uśmiechem, ale no... Jest git i jest sporo tego, plus jakaś wizją plus coś tam. Bene.
„— Pytałam, Alex dlaczego?” – dałabym przecinek tez po „Alex”
Kurde, jak ona gdacze…
Obrosła pozą "wszystko ci muszę tłumaczyć" – obrosła pozą… cudne stwierdzenie
„Nowy bohater. Pieprzony człowiek-profil” – hahahahaha
„Chwila nerwowego miętolenia w dłoniach i fioletowe kółeczko wróciło na swoje miejsce” – zwracasz uwagę na detal, kiedyś tam, sto lat temu, było wspomniane, że gumeczkę ma filetową, teraz wspominasz o tym ponownie, bardzo dobry myk, daje czytelnikowi poczucie „bezpieczeństwa”, tego, ze ogarnia tę historię, ze coś się powtarza, że to spójny świat.
Dla mnie postawa Thelmy jest olewająco-irytująca. Jego pobili, przegrał, przez nią, a ona fiu-bździu. Znaczy dobrze, że tak napisałeś, dokładnie tak ta relacja wygląda od dawna, wiec to również jest spójne.
Co nie zmienia faktu, ze irytujące.
Ana niech mu zrobi jajecznicę, od razu ożyje. Albo jak pokizia pajączka, to też ożyje :D
Ok, mamy chłopca, Penię. Cudnie, będą może parką?
Błędów nie widziałam.
Ok, jest byczo, czekam na jeszcze :>
Muszę szybko, bo dużo roboty.
Rose może być duchem, ale... Pewne rzeczy mają sens tylko raz.
Thelmy jest jaka jest. Też nie widzę w niej bóstwa, ale na pewno nie będzie tak, że tłum mi nagnie fabułę. Jak już mówiłem, tylko martwe głosy się sprzedają ;)
Człowiek-profil to chyba jedyna humoreska słowna. Ogólnie treść jest hamujące, tak właśnie na retrospekcyjną modłę.
Z kartami to prsawda.
Mike Caro opisał te Tellsy w Book of Tells. Ten jest najprostszy, ale takiego chciałem uzyc.
Nie tak znowu dawno, WSOP - World series of poker wygrał analityk zachowań z FBI
111milionow chyba. To o czymś świadczy
Dziękuję, Ritha.
Rose może być duchem, ale... Pewne rzeczy mają sens tylko raz - fakt, racja
ale na pewno nie będzie tak, że tłum mi nagnie fabułę - gites, trza miec jajca, tez racja
Z kartami to prsawda. - wierze, domyslałam się
Oki, pozdro, Can
"Następnie wypił na raz, co przed nim stało i odpalił skręconego fajka." - nie wiem, czy po "stało" nie przecinek, czy to nie jest wtrącenie?
"W grze został gość, zwany Wodzem. Trochę faktycznie śniady, ale nie do tego stopnia, by mu przylepiać łatkę bizonojebcy. Zresztą, do chuja wafla, byłby chyba pierwszym rudym indiańcem przez cały hol drogi mlecznej." - jest w tym specyficznym humorze coś byczego.
"Delektował się tym, spoglądając w kierunku linii horyzontu. Jeśli wierzyć słowom spotkanego dwa dni temu wariata bez czterech palców, to właśnie "Bóg-Wędkarz" ściąga codzienne Słońce, by Nocne Lustro mogło... — No, dalej już nie dokończył, bo właśnie odwinął bandaż, pokazując świeży kikut dłoni. Polipczuk nawet nie zdążył spytać "jak", kiedy wariat wyjął z kieszeni palta poucinane palce. Następnie pokazał całkiem zwyczajny scyzoryk, jaki możesz kupić za dolar trzydzieści w większości wielobranżowych sklepów z tanim szajsem czy wygrać na strzelnicy, jeśli liczba pudeł nie kwalifikowała cię do otrzymania trocinami wypchanego misia. Potem rzucił wesołe: "a tym". Z bliska się okazało, że i jednego ucha mu brakuje. No ale to, jak i z historią pożyczenie personaliów od Kendalla Wellsa. Na pewno nie na teraz. Na pewno nie na tu." - a to: cu do wne.
Polip jest spoko. Czyta się lekko i przyjemnie, płynie. Formy komentatorskiej nie uświadczono, pozdrowienia są.
Się zastanawiam jak to jest, tak odśrodka se wpaść. Nie, że neguję czy cuś. Ot, ja bym nie umiał. Jakoś dziko by mi sie czytało. No może bym rzucił okiem, ale bym zara wysiadł i albo wte, albo wewte.
Wiem, że raczej nie Twe klimaty, więc dzięki piękne za odwiedziny.
Znów trafiłaś na część, hmmm, chyba troszkę słabszą.
T-Rex skojarzyło mi się z jakimś dinoazaurem, nie wiem czy był taki i czy w ogóle dinozaur, ale jakoś tak. W sumie to niewiele wnosi. Tam, gdzie piszesz "Układ był prosty" (czy coś w tym stylu, wybacz, pisze z telefonu i nie kopiuję dokładnie) to trochę jak z Rithy "Tuuli". Fajny zabieg. Zazdroszczę jakichkolwiek serii, ja nigdy nie mogę się spiąć w sobie i jakoś do kupy zebrać. I zazdroszczę, że wszystkie trzymają poziom.
Lubię Twoje krótkie, cięte zdania. I grę słów. Znowu się powtarzam, ale zajebiście Ci wychodzi przeplatanie fabuły z takimi opisami/określeniami. Bardzo dobrze kreujesz bohaterów. Pierwsze zdanie mnie przyciągnęło i popłynęłam. Kiedyś nadrobię pozostałe części bo kilka ominęłam, a warto.
Tyle.
Miło, że kiedyś nadrobisz, bo częśc komentarza pod Emi, odnosi się również i do Ciebie. Nie wsyztkie trzymają poziom. Kilka pierwszych z pińcet jest zbytnio nadbudowanych. Tutaj też, np ta, jst jakby z 5 deko lżejsza jakościowo. No, ale to już gusta, gusty, gustawy. Dzięki śliczne i tu.
Tu jakiś psikus Ci się wkradł:
"Myk był tak obcykany, że Polip prawie w ogólne nie znał zasad." w ogóle
No to czekamy na dalsze losy. Tak sobie myślę że jakby to druknac... To ło byłoby tomiszcze.
Pozdrówka serdeczne!
Dziękuję Justyska.
Karty lubią dym. Tutaj jest wszystko poker, towarzystwo, pieniądze i dym. Pomiędzy nimi miga fioletowa gumka.
Jest wreszcie Thelma. W kartach najważniejsza jest spostrzegawczość, bo mowa ciała, ruchy mówią wszystko. A Thelma nie chciała być szulerką więc znika przed końcem. Nie wierz nigdy kobiecie.
Paco cudne miałam kiedyś wilka O tym imieniu uroczo szczekał jak gitarzysta. Dlatego ksywa kompozytor.
No i jest martwy chłopczyk Penia?
Pozdrawiam i miłego dzionka
Cisza przed burzą - tak myślę.
Tutaj tak Ci podziękuję zbiorczo za tę nocną kanonadę. Piękny przemarsz,
Dzięki, Adelajdax.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania