Wróciło. Jestem dość zadowolona z tego cukierka. Nie ineresują mnie kursy uwodzenia, ani ich rzekoma skuteczność. Ten tekst nie jest o tym.
Jest o wyborze. Podjęciu decyzji postępowania schematycznym plastikiem, bądź ocalenia w sobie innej drogi.
Tracę serduszko do tego portalu, do tego zatrzęsienia anonimowych pizd, złośliwości, etc. Ale nie kładę chuja. Spróbowałam raz jeszcze.
Jeden z niewielu razów pozwoliłam sobie na (jak na mnie) sporo ckliwości i słodyczy. Ale ich podszycie jest trochę głębsze; w bohaterze podejmuje się decyzja, wybranie pewnej drogi. Tekst może powinien być w kategorii "miłosne", ale to podszycie ma dla mnie wymiar rozdroża, na którym decydujemy, czy pójść szlakiem z plastiku, czy tym ze złota. I pochwałą tego ze złota, naiwną wiarą w wartościowe cukierki. Och, jak pięknie brzmi. Autorka nie ma problemu z teorią. Wiele rzeczy uważa w teoriach i prezentuje w opiniach, a w rzeczywistości przeczy często swoim tezom. Ten jej dysonans i hipokryzja... Jednak. Tekst to nie autor. Dziękuję za wizytę. Nie przesadzałabym z tym talentem. Cieszy mnie, że przypadło Ci do gustu. Chyba wróciłaś po długiej nieobecności?
Miałam nie komentować, bo mi coś tutaj nie leży, tzn nie wciąga mnie ta historia. Ale to tylko ja, kryminał z chęcią bym pewnie śledziła, bo bardzo podobały mi się opisy otaczającego świata, poza tym lubię "gęste" klimaty.
Komentuj, nawet gdy nie leży. Ja też jednen z pierwszych razów poszłam w krainę słodyczy i wrażliwości, z opozycyjnym przepisem na zaliczanie dup wm kontrataku. To baśń, w której wygrywa piękno. Miałam ochotę na coś takiego. Bywa.
jolka_ka, jakbyś zwróciła te teksty..... naprawdę, to wyżyny opowi. Chuj, pierdolcie mi o kółeczkach adoracji. Ja Twój talent adoruje, Twoje teksty w środek tarczy moich oczekiwan literackich trafiają, i żal mi ich. Środkowym palcem pozdrawiam zarzuty o kumoterstwo, nie o to chodzi.
Tak, mam tu przyjaciół i bliskie osoby.
Ale rozgraniczam literaturę od powiązeń osobistych.
Ok, mam dla was protip. Mnie też kusi, ale go nie zastosuję. Jest tak: Ktoś usuwa teksty. Bierzeta ten tekst za łeb i go kopiujecie całego w komentarzu. Znaczy nie całego, ale dużo. W innym, drugim komentarzu inne fragmenty, i w końcu, ten... albo cały od razu. To takie trochę niechigieniczne i można dostać opierdol, ale jakbym miał lodówkę czasu, to najpierw bym zniej wszystko zeżarł, potem się cofnął i skopiował Deformacje, choć nie tylko. W chuj bym pokopiował róznych autorów, którym tu wierzyłem, że nie usubną, a tera mnie straszą same kropki. Ooo.
Tekst przeczytałem, opinię mniej wiecej znasz. Tera tylko dowiozłem gwiazdki do tej, jakże miarodajnej, skali ocen ;)
Niesamowicie komponujesz słowa. Robisz to w ogromnie subtelny sposób. Posiadasz w tym wszystkim nieopisaną grację, nie czuć żadnego patosu ani banału.
Jakoś nie wiem, nie potrafię skomentować tego obficie. Twoje teksty po prostu dobrze mi się czyta.
Próbuj nie kłaść chuja i nie kropkuj tych Bogu ducha winnych tekstów, błagam.
Haha.
Posiadasz w tym wszystkim nieopisaną grację, nie czuć żadnego patosu ani banału." - nie wiem czy moglabym lepszy komplement dla siebie wymarzyc, Krolewno
Zakończenie i refleksja, jaką zafundowałaś czytelnikowi – jest dobra, ale taka soft. Kontemplacyjna. Mawiają, że bóg stworzył potrawy, ale przyprawy pochodzą od szatana. Mnie właśnie tych przypraw trochę zabrakło.
Kiedy pierwszy raz wsadziłaś tekst miałem jakiś komentarz, ale twój znikł - no i mój takoje samoje :)
Sama wiesz, że kiedy piszę coś w komach, to niekoniecznie jest odnoszącym do pracy autora, tylko przeważnie własnym jakimś sumptem wyrazu. Nie wyodrębniam też fragmentów tekstu aby nawiązać z autorem zachwyt wobec jego pracy, ponieważ kieruję się innymi czynnikami. Tak jak teraz gdy Ritha zarzuciła mi, że jestem wybiórczo-niekonkretny i sugeruję czyjąś niepoczytalność, a przecież pod tego rodzaju absolucjami własnego wnętrza, raczej należy się spodziewać wynikłej dezinformacji osobowościowej. Zupełnie niczego nie zdefiniowałem, a jednak powzięto to jako agresję personalną wobec autorki tekstu... jakoś tak imputując indukcję immanentną w zarysie permanentnym...
Czasem zupełnie niepotrzebnie używam wyrazów czy pojęć, które mogą zaburzyć kontekst wypowiedzi - to już insza sprawka. Chyba lepiej posługiwać się najprostszymi środkami komunikacji, bo w takim kierunku zmierza obecność czasu. Może jakieś korki wezmę u Magdy, to byłoby stosowne rozwiązanie...
Wracając do tematu; nie czytałem chyba bazującej książki ani jej późniejszej zaktualizowanej odnośnie interpretacji, a film także gdzieś mi uciekł onegdaj, więc nie sposób odnieść się adekwatnie do tematu. Pewnie gdybym czuł taką presję, to wybrałbym poniekąd książkę Wolf, a potem obraz ekranowy, całkowicie pomijając dzieło na podstawie którego powstał docelowo film. Po to by właściwie odebrać klimat epoki i takie tam śmegesy kreujące kanwę.
Masz tu zakładam, że cytaty tego kursu internetowego i on jest inspiracją do powstania tekstu. To już zupełnie inna bryndza, bo coaching (w szczególności ten internetowej produkcji) kojarzy się z ekstremalnym syfem i pralnią mózgów. Jednak w przyszłości (być może niedalekiej), tego rodzaju system edukacji będzie powszechnym zjawiskiem, a gmachy uczelni zyskają całkowicie odmienny charakter obecności twórczej... ;) Pozdrawiam
"Sama wiesz, że kiedy piszę coś w komach, to niekoniecznie jest odnoszącym do pracy autora, tylko przeważnie własnym jakimś sumptem wyrazu. Nie wyodrębniam też fragmentów tekstu aby nawiązać z autorem zachwyt wobec jego pracy, ponieważ kieruję się innymi czynnikami. Tak jak teraz gdy Ritha zarzuciła mi, że jestem wybiórczo-niekonkretny i sugeruję czyjąś niepoczytalność, a przecież pod tego rodzaju absolucjami własnego wnętrza, raczej należy się spodziewać wynikłej dezinformacji osobowościowej. Zupełnie niczego nie zdefiniowałem, a jednak powzięto to jako agresję personalną wobec autorki tekstu... jakoś tak imputując indukcję immanentną w zarysie permanentnym..."
ten barokowy popis najeżony nieznanymi mi pojęciami robi wrażenie, onieśmielona rozumiem sens jego jako dowód na to, jaka jest przepaść między intencją a tego jak się ją zrozumie. Skoro powzięto jako agresję personalną ;)..
"Może jakieś korki wezmę u Magdy, to byłoby stosowne rozwiązanie... " - Haha <3. Protestuję.
"Masz tu zakładam, że cytaty tego kursu internetowego" - Nie, to ja sama. Tak ładnie zapamiętałam, co mówił pan prowadzący w Internecie.
Są nawet schematy. Rysuje się na tablicy.
"Jednak w przyszłości (być może niedalekiej), tego rodzaju system edukacji będzie powszechnym zjawiskiem, a gmachy uczelni zyskają całkowicie odmienny charakter obecności twórczej... ;)"
Właśnie :(.
"Jej oczy były w tej chwili nie do opowiedzenia. Nie do opowiedzenia dla pisarza." - piękne :)
"Chyba dlatego, że rzeczy piękne i podniosłe nie mogą być nigdy piękne i podniosłe, bo zawsze zdąży wczepić się w nie życie, pomyślałem o czymś jeszcze, równolegle." - to prawda. Dlatego nie zdążymy się zwykle nimi zachwycić. I dlatego też czasem warto pozwolić sobie na zatracenie się w tej chwili kosztem czegoś innego, co należy do codzienności i normalnie nam nie umyka.
"Cisza była zbyt głośna i za długa, za wyraźne moje przełknięcie śliny." - odwróciłabym drugą część zdania, inwersja tutaj wydaje mi się niepotrzebna, troszkę miesza w logicznym sensie.
Zobacz: " Cisza byla zbyt głośna i za długa, moje przełknięcie śliny - za wyraźne."
Nie lepiej?
"Jestem trochę zdenerwowany. Zamyśliłem się. Twoje oczy, teraz... Tuż przed tą opowieścią są jej już pełne. Gdy tak siedziałem jak kołek, myślałem o tym, że nie potrafiłbym ich umieścić w żadnych słowach. Wiesz, ja trochę piszę. Nawet gdybym chciał oddać je słowami... Nawet gdybym próbował z całą ostrożnością i delikatnością znaleźć pasujące... Nie byłoby ich. Takich słów. Nie, nie mów nic."
To jest piękne. Myślę, że każda kobieta, każda dziewczyna chciałaby usłyszeć takie słowa.
No dobra, nie generalizujmy. Ja bym bardzo chciała. Reszty nie znam, ale na pewno jest nas więcej :)
Problem który tu ukazujesz, jest dość złożony, choc jego podstawa jest prosta - konflikt między obrazkiem w mediach, a prawdziwym obrazem nas. Konflikt między oczekiwaniami świata a naszymi dążeniami.
To jest tak cholernie trudne i jak widać, tyczy też tej "brzydszej płci".
"Oczu, które na mnie patrzyły, wciąż nie sposób by odmalować. Były zdezorientowane, pełne łez i czegoś jeszcze, co pojawiło się, kiedy błądziłem w próbie przybliżenia swoich myśli."
to ładniuśkie.
"W końcu złapałem ją za dwa palce. Strach myśleć, co powiedzieliby o tym na kursie uwodzenia."
ech, to jest przepiękny gest. Bo ma w sobie naturalność i nic z tej medialnej sztuczności.
Wiesz, ostatnio natchnęło mnie na odwiedzenie starych śmieci i wpadłam pewną stronkę . Strach opowiadać, co tam ludzie wypisują. Ale ja nie o tym. Bo przecież skądś to się bierze.
Obraz utrwalony w mediach, przekazywany w filmach jest przesłodzony, czasem bije po oczach dosłownością i siłą na pograniczu brutalności. Dlatego dzieci wychowywane w takim świecie myślą, że idealnym pomysłem na wyznanie miłości jest wręczenie czterdziestu róż, koniecznie okraszone pocałunkiem. Możemy się z tego śmiać, może nas to rozczulać nawet. Jednak pod tym kryje się coś więcej.
Wiara w sukces, niemówienie o porażce. Czy którymś z tych dzieci przyszło w ogóle do głowy, że druga strona może odmówić, nie podzielać ich uczuć? Niewielu. Bo przecież w telewizji taki obraz jest rzadki.
Tak samo i tutaj, w sztuce uwodzenia. Wszystko polega na pięknym kłamstwie, oszustwach. Słodkich, niewinnych, wydawałoby się, bo druga strona nie ma powodów do niezadowolenia. Smuci mnie to, nieraz z tego powodu potrafię leżeć, przytłoczona, niezdolna do zrobienia czegokolwiek sensownego. To chyba jest ten mal de vivre, o którym tyle mówił Werter. I dziwić się, że z jego powodu popełnił samobójstwo?
Niemniej Twój tekst ma wydźwięk pozytywny. Technikalia jak zwykle wysoko, choć nie tak oszałamiająco wysoko, jak potrafisz (stać Cię na więcej ;) ). Nie kopnęło mnie w trzewia, ale jestem uspokojona, ukojona melodią tej treści. Czasem potrzebujemy takiego plastra, który trochę osłoni bolesne miejsca, nawet poprzez kłamstwo, ale nieszkodliwe w tym wypadku.
Dziękuję Ci NMP za ten plaster. Pięknie jest czasem odpocząć od własnych myśli, a to mi się zdarza naprawdę rzadko.
To jest piękne. Myślę, że każda kobieta, każda dziewczyna chciałaby usłyszeć takie słowa.
No dobra, nie generalizujmy. Ja bym bardzo chciała. Reszty nie znam, ale na pewno jest nas więcej :)
Problem który tu ukazujesz, jest dość złożony, choc jego podstawa jest prosta - takie bylo zalozenie mniej wiecej zalozenie :).
"Obraz utrwalony w mediach, przekazywany w filmach jest przesłodzony, czasem bije po oczach dosłownością i siłą na pograniczu brutalności. " Tak jest, wlasnie.
e make i ka pololi szkoda, że te rzeczy nie są równie fałszywe.
Wtedy dopiero byłoby pięknie, gdyby się okazało, że to właśnie jest iluzja, pod którą wszyscy się kryjemy :)
Komentarze (26)
Jest o wyborze. Podjęciu decyzji postępowania schematycznym plastikiem, bądź ocalenia w sobie innej drogi.
Tracę serduszko do tego portalu, do tego zatrzęsienia anonimowych pizd, złośliwości, etc. Ale nie kładę chuja. Spróbowałam raz jeszcze.
I tak, mam tendencje do wracania na stare śmieci : )
Ale najbardziej mi żal... "Szarych koców" :/ Powinnaś mieć blokadę na usuwanie :p
Tak, mam tu przyjaciół i bliskie osoby.
Ale rozgraniczam literaturę od powiązeń osobistych.
Tekst przeczytałem, opinię mniej wiecej znasz. Tera tylko dowiozłem gwiazdki do tej, jakże miarodajnej, skali ocen ;)
<3
Jakoś nie wiem, nie potrafię skomentować tego obficie. Twoje teksty po prostu dobrze mi się czyta.
Próbuj nie kłaść chuja i nie kropkuj tych Bogu ducha winnych tekstów, błagam.
Posiadasz w tym wszystkim nieopisaną grację, nie czuć żadnego patosu ani banału." - nie wiem czy moglabym lepszy komplement dla siebie wymarzyc, Krolewno
Sama wiesz, że kiedy piszę coś w komach, to niekoniecznie jest odnoszącym do pracy autora, tylko przeważnie własnym jakimś sumptem wyrazu. Nie wyodrębniam też fragmentów tekstu aby nawiązać z autorem zachwyt wobec jego pracy, ponieważ kieruję się innymi czynnikami. Tak jak teraz gdy Ritha zarzuciła mi, że jestem wybiórczo-niekonkretny i sugeruję czyjąś niepoczytalność, a przecież pod tego rodzaju absolucjami własnego wnętrza, raczej należy się spodziewać wynikłej dezinformacji osobowościowej. Zupełnie niczego nie zdefiniowałem, a jednak powzięto to jako agresję personalną wobec autorki tekstu... jakoś tak imputując indukcję immanentną w zarysie permanentnym...
Czasem zupełnie niepotrzebnie używam wyrazów czy pojęć, które mogą zaburzyć kontekst wypowiedzi - to już insza sprawka. Chyba lepiej posługiwać się najprostszymi środkami komunikacji, bo w takim kierunku zmierza obecność czasu. Może jakieś korki wezmę u Magdy, to byłoby stosowne rozwiązanie...
Wracając do tematu; nie czytałem chyba bazującej książki ani jej późniejszej zaktualizowanej odnośnie interpretacji, a film także gdzieś mi uciekł onegdaj, więc nie sposób odnieść się adekwatnie do tematu. Pewnie gdybym czuł taką presję, to wybrałbym poniekąd książkę Wolf, a potem obraz ekranowy, całkowicie pomijając dzieło na podstawie którego powstał docelowo film. Po to by właściwie odebrać klimat epoki i takie tam śmegesy kreujące kanwę.
Masz tu zakładam, że cytaty tego kursu internetowego i on jest inspiracją do powstania tekstu. To już zupełnie inna bryndza, bo coaching (w szczególności ten internetowej produkcji) kojarzy się z ekstremalnym syfem i pralnią mózgów. Jednak w przyszłości (być może niedalekiej), tego rodzaju system edukacji będzie powszechnym zjawiskiem, a gmachy uczelni zyskają całkowicie odmienny charakter obecności twórczej... ;) Pozdrawiam
ten barokowy popis najeżony nieznanymi mi pojęciami robi wrażenie, onieśmielona rozumiem sens jego jako dowód na to, jaka jest przepaść między intencją a tego jak się ją zrozumie. Skoro powzięto jako agresję personalną ;)..
"Może jakieś korki wezmę u Magdy, to byłoby stosowne rozwiązanie... " - Haha <3. Protestuję.
"Masz tu zakładam, że cytaty tego kursu internetowego" - Nie, to ja sama. Tak ładnie zapamiętałam, co mówił pan prowadzący w Internecie.
Są nawet schematy. Rysuje się na tablicy.
"Jednak w przyszłości (być może niedalekiej), tego rodzaju system edukacji będzie powszechnym zjawiskiem, a gmachy uczelni zyskają całkowicie odmienny charakter obecności twórczej... ;)"
Właśnie :(.
Piękny komentarz.
"Jej oczy były w tej chwili nie do opowiedzenia. Nie do opowiedzenia dla pisarza." - piękne :)
"Chyba dlatego, że rzeczy piękne i podniosłe nie mogą być nigdy piękne i podniosłe, bo zawsze zdąży wczepić się w nie życie, pomyślałem o czymś jeszcze, równolegle." - to prawda. Dlatego nie zdążymy się zwykle nimi zachwycić. I dlatego też czasem warto pozwolić sobie na zatracenie się w tej chwili kosztem czegoś innego, co należy do codzienności i normalnie nam nie umyka.
"Cisza była zbyt głośna i za długa, za wyraźne moje przełknięcie śliny." - odwróciłabym drugą część zdania, inwersja tutaj wydaje mi się niepotrzebna, troszkę miesza w logicznym sensie.
Zobacz: " Cisza byla zbyt głośna i za długa, moje przełknięcie śliny - za wyraźne."
Nie lepiej?
"Jestem trochę zdenerwowany. Zamyśliłem się. Twoje oczy, teraz... Tuż przed tą opowieścią są jej już pełne. Gdy tak siedziałem jak kołek, myślałem o tym, że nie potrafiłbym ich umieścić w żadnych słowach. Wiesz, ja trochę piszę. Nawet gdybym chciał oddać je słowami... Nawet gdybym próbował z całą ostrożnością i delikatnością znaleźć pasujące... Nie byłoby ich. Takich słów. Nie, nie mów nic."
To jest piękne. Myślę, że każda kobieta, każda dziewczyna chciałaby usłyszeć takie słowa.
No dobra, nie generalizujmy. Ja bym bardzo chciała. Reszty nie znam, ale na pewno jest nas więcej :)
Problem który tu ukazujesz, jest dość złożony, choc jego podstawa jest prosta - konflikt między obrazkiem w mediach, a prawdziwym obrazem nas. Konflikt między oczekiwaniami świata a naszymi dążeniami.
To jest tak cholernie trudne i jak widać, tyczy też tej "brzydszej płci".
"Oczu, które na mnie patrzyły, wciąż nie sposób by odmalować. Były zdezorientowane, pełne łez i czegoś jeszcze, co pojawiło się, kiedy błądziłem w próbie przybliżenia swoich myśli."
to ładniuśkie.
"W końcu złapałem ją za dwa palce. Strach myśleć, co powiedzieliby o tym na kursie uwodzenia."
ech, to jest przepiękny gest. Bo ma w sobie naturalność i nic z tej medialnej sztuczności.
Wiesz, ostatnio natchnęło mnie na odwiedzenie starych śmieci i wpadłam pewną stronkę . Strach opowiadać, co tam ludzie wypisują. Ale ja nie o tym. Bo przecież skądś to się bierze.
Obraz utrwalony w mediach, przekazywany w filmach jest przesłodzony, czasem bije po oczach dosłownością i siłą na pograniczu brutalności. Dlatego dzieci wychowywane w takim świecie myślą, że idealnym pomysłem na wyznanie miłości jest wręczenie czterdziestu róż, koniecznie okraszone pocałunkiem. Możemy się z tego śmiać, może nas to rozczulać nawet. Jednak pod tym kryje się coś więcej.
Wiara w sukces, niemówienie o porażce. Czy którymś z tych dzieci przyszło w ogóle do głowy, że druga strona może odmówić, nie podzielać ich uczuć? Niewielu. Bo przecież w telewizji taki obraz jest rzadki.
Tak samo i tutaj, w sztuce uwodzenia. Wszystko polega na pięknym kłamstwie, oszustwach. Słodkich, niewinnych, wydawałoby się, bo druga strona nie ma powodów do niezadowolenia. Smuci mnie to, nieraz z tego powodu potrafię leżeć, przytłoczona, niezdolna do zrobienia czegokolwiek sensownego. To chyba jest ten mal de vivre, o którym tyle mówił Werter. I dziwić się, że z jego powodu popełnił samobójstwo?
Niemniej Twój tekst ma wydźwięk pozytywny. Technikalia jak zwykle wysoko, choć nie tak oszałamiająco wysoko, jak potrafisz (stać Cię na więcej ;) ). Nie kopnęło mnie w trzewia, ale jestem uspokojona, ukojona melodią tej treści. Czasem potrzebujemy takiego plastra, który trochę osłoni bolesne miejsca, nawet poprzez kłamstwo, ale nieszkodliwe w tym wypadku.
Dziękuję Ci NMP za ten plaster. Pięknie jest czasem odpocząć od własnych myśli, a to mi się zdarza naprawdę rzadko.
No dobra, nie generalizujmy. Ja bym bardzo chciała. Reszty nie znam, ale na pewno jest nas więcej :)
Problem który tu ukazujesz, jest dość złożony, choc jego podstawa jest prosta - takie bylo zalozenie mniej wiecej zalozenie :).
"Obraz utrwalony w mediach, przekazywany w filmach jest przesłodzony, czasem bije po oczach dosłownością i siłą na pograniczu brutalności. " Tak jest, wlasnie.
Wiele pieknych rzeczy mowisz, Carissima.
Wtedy dopiero byłoby pięknie, gdyby się okazało, że to właśnie jest iluzja, pod którą wszyscy się kryjemy :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania