Klub

"Klub"

 

gatunek: sny/fantastyka/podróże

 

Pastelowe Miasto Plażowo-Imprezowe. Rok 1993.

 

Niebo przez cały czas cieszyło się jasnymi odcieniami błękitu, miejscami będąc lekko przyozdobionym niewielkimi, fioletowo-różowo-żółto-pomarańczowymi chmurami.

 

Do dzielnicy, wyglądającej jak kraina sadów, ogrodów i łąk oraz znajdującej się na obrzeżach miejscowości, przyjechał czerwony, płaski, szeroki, kanciasty samochód pięcioosobowy. Zatrzymał się przed jednym z parterowych, wolnostojących, jednorodzinnych domów, otoczonych rozległymi ogrodami.

 

Z budynku wyszło pięć istot człekokształtnych, ubranych w fantazyjne, zabawne stroje. Postacie nazywały się: Kosmonauta, Plażowicz, Plażowiczka, Imprezowicz i Imprezowiczka. Postacie weszły do pojazdu. Za kierownicą zasiadł Kosmonauta. Auto odjechało. Minęło łąkę, bagna, rzekę oraz lasostep, a wtedy wjechało do miasta. Zajechało na legendarną ulicę, ciągnącą się od samego środka przedmieść aż do niemalże centrum miasta. Zatrzymało się na parkingu otoczonym żywopłotem, trawnikiem i małym parkiem.

 

Pogranicze centrum i przedmieść było pełne różnorodnych atrakcji. Humanoidalne stworzenia wysiadły z pojazdu. Przespacerowały się po chodniku, a w miejscowym sklepie spożywczym kupiły sobie po jednym lizaku w kształcie lampy oraz po paczce żelków w kształcie butelek. Kiedy przeszły się przez nieduży park, zawierający fontannę i staw, to napotkały kilka niezwykłych, pochodzących z innych wszechświatów rodzajów zwierząt, takich jak fruwające jaszczurki, gąbczaste ryby, ślimakowe rzekotki, oraz lądowe: kraby, małże i rozgwiazdy.

 

Na barwnej, gwarnej starówce, gdzie przez cały czas było słychać elektroniczną muzykę taneczną z wczesnych lat dziewięćdziesiątych, pięcioro podróżników zaszło do piekarni-cukierni-lodziarni, znajdującej się w samym środku miasta, a tam kupiło i zjadło po kawałku biało-różowego ciasta zwanego pianką oraz po porcji lodów kawowych i bananowych.

 

— Jakie niezwykłe zwierzęta! — zdziwił się Plażowicz.

— Tych gatunków nie ma w naszym świecie, chyba że ktoś je sobie wyobrazi — oznajmił Kosmonauta.

— Jak to możliwe? — spytała Imprezowiczka.

— Wiecie, co to oznacza? — spytał Kosmonauta.

— Nie — odpowiedzieli jednocześnie pozostali.

— Co to oznacza? — spytała Plażowiczka.

— To oznacza, że jesteśmy we śnie — wytłumaczył Kosmonauta.

— Śnimy? — wszyscy pozostali spytali razem.

— Tak — odpowiedział Kosmonauta.

— Co więc możemy z tym zrobić? — spytał Plażowicz.

— Myślę, że najlepszą możliwością będzie dalsze śnienie — odpowiedziała Plażowiczka.

— Dobry pomysł — uznali Imprezowicz i Imprezowiczka.

 

Pięcioro podróżników wróciło do samochodu, którym następnie odjechali do eleganckiego, luksusowego, znajdującego się na pograniczu centrum i przedmieść oraz przypominającego hotel budynku, utrzymanego w trzech stylach: Streamline Moderne, latynoskim oraz plażowym. Obiekt ten, pełny żywych oraz pastelowych kolorów i wyjątkowego, bardzo imprezowego oraz luzackiego klimatu, był znany niezwykłym mieszkańcom i mieszkankom tajemniczego miasta znany pod nazwą: "Klub". Przy recepcji spotkali kilkoro spośród swoich kolegów i koleżanek, a byli to: Cowboy, Cowgirl, Szaman, Szamanka, Pastelowy Elegant, Pastelowa Elegantka, Dobry Wróż i Dobra Wróżka.

 

Na biurku stał boombox. Jedno z trzynaściorga przyjaciół, mianowicie Pastelowy Elegant, podniosło go, a wtedy wszyscy razem poszli wesołym, tanecznym krokiem do barwnego pomieszczenia, do którego prowadził czerwony dywan. Miało się tam odbyć bajeczne, inspirujące, piękne, wesołe i zabawne spotkanie, urozmaicone rozmowami o snach, marzeniach, wspomnieniach, planach na niedaleką przyszłość, muzyce, wystroju wnętrz, podróżach, książkach, serialach oraz o teledyskach. Poza rozmowami, planowana była także uczta i zabawa taneczna.

 

Zaczęła lecieć przebojowa, imprezowa, legendarna muzyka w stylu rock and roll, new wave, space disco, rave i eurodance. W bogato wystrojonym i zaopatrzonym pomieszczeniu znajdowały się między innymi: fantazyjne drzewo czasoprzestrzenne, pianino, kanapy, fotele, regały z książkami, telewizor, radiomagnetofon, kula dyskotekowa, gitara, bębenek, tamburyn, kastaniety, marakasy i sombrero. Książki były magiczne, bo zawierały w sobie nie tylko teksty i ilustracje, lecz także animacje i portale czasoprzestrzenne.

 

Trzynaścioro przyjaciół zatańczyło w kręgu przy wesołej muzyce latynoskiej, a wtedy miało wizję o odwiedzających ich fantastycznych stworzeniach, takich jak krasnoludki i humanoidalne koale. Plażowicz zagrał na gitarze, a wtedy z sufitu wydobyły się bańki mydlane, nucące szybką, zabawna melodię imprezową.

 

— Pojedźmy do Płaskoimprezowni! — zaproponowali w pewnym momencie Imprezowicz i Plażowicz, uniesieni pozytywną, uroczystą atmosfera imprezy.

— Dobry pomysł! Będzie podróż, akcja i przygoda! — stwierdziły Imprezowiczka i Plażowiczka.

 

Przez ścianę, nie czyniąc żadnej szkody, wskoczyło osiem dinozaurów Baryonyxów, zaczarowanych przez Dobrego Wróża i przez Dobrą Wróżkę, a ciągnęły za sobą trzy pięcioosobowe przyczepy, wyglądające bardzo podobnie jak samochód, którym wcześniej przyjechali tu Kosmonauta, Plażowicz, Plażowiczka, Imprezowicz i Imprezowiczka. Wszystkich trzynaścioro przyjaciół wsiadło do unikalnych, nietypowych, oryginalnych pojazdów, które następnie wzbiły się w powietrze, wyleciały przez sufit nie robiąc żadnej szkody, a następnie przefrunęły na tle żółto-pomarańczowej tarczy słonecznej, unoszącej się na tle nieba, całego w jasnych odcieniach koloru różowego, niebieskiego i fioletowego.

 

Podróżująca grupka fantastycznych postaci doleciała przed płaski, prostopadłościenny budynek, zawierający pastelowy lokal gastronomiczno-imprezowo-rekreacyjny z kremowymi, bufetowymi lampami sufitowymi w kształcie czterech kół, wystających ku dołowi, mniejsze z większych. Dookoła budowli rozciągał się mały park z trawnikami, żywopłotami i niedużą ilością niewielkich drzew oraz palm. Postacie wysiadły z luksusowych przyczep osobowych i weszły do środka, a wtedy zaczęła lecieć raczej szybka oraz bardzo wesoła muzyka taneczno-imprezowa z lat siedemdziesiątych, osiemdziesiątych i wczesnych dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku.

 

Trzynaście humanoidalnych istot zjadło jedne z ich ulubionych potraw, wypiło napoje i zatańczyło razem w kręgu, a wtedy z sufitu posypały się serpentyny oraz konfetti. Postacie, nadal tańcząc, stanęły w rozsypce. Plażowicz przestał tańczyć i zaproponował wycieczkę do domu, znajdującego się w kilku strefach czasoprzestrzennych jednocześnie. Pozostali także przestali tańczyć, a wtedy wszyscy razem wyszli z pomieszczenia, przeszli przez korytarz, recepcję i ogród wyglądający jak mały park. Wówczas znaleźli się na parkingu, gdzie czekały na nich trzy pięcioosobowe samochody. Wszystkie płaskie, szerokie, trapezowate i kanciaste. Relaksujące się postacie wsiadły do luksusowych, aerodynamicznych wozów, które następnie odjechały, lecz niebawem przyjechały na niezwykle wyglądający parking na przedmieściach.

 

Wszystkie istoty wysiadły. Przeszły przez ulicę i podwórko, zawierające trawnik, staw, sad oraz ogród. Weszły do domu, który od wewnątrz miał ściany jasnonugatowe, a od wewnątrz: białe. W środku budynku mieszkalnego, humanoidy słyszały muzykę gitarową i syntezatorową. Postanowiły odbyć tam kolejną imprezę. W klimatycznym, wyłożonym kremowo-bordowymi kafelkami pokoiku, gdzie znajdował się mały beżowy telewizor, ciemnobeżowy radiomagnetofon oraz biały regał, goście znaleźli kartony pełne opakowań chipsów, batonów i ciastek, a także oranżad, lemoniad i soków. Wzięli pewną ilość słodyczy, przekąsek i napojów ze sobą.

 

Przeszli przez białe drzwi harmonijkowe, a wtedy znaleźli się w zdecydowanie przestronniejszym pokoju z żółto-beżowo-niebiesko-zieloną fototapetą, kanapą, czterema fotelami, sześcioma krzesłami, stołem i dwoma dużymi roślinami doniczkowymi. Najpierw oddali się relaksującemu odpoczynkowi, a potem zorganizowali przebojową imprezę taneczną przy muzyce new wave, funk, italo disco i space disco. Następnie przeszli przez przytulną kuchnię, z której wzięli pizzę, a następnie zjedli ją na tarasie. Później poszli do luksusowej, pastelowej łazienki, gdzie stała duża wanna, w której się wykąpali.

 

Piana przeobraziła się w chmury, na których zwiedzające, wypoczywające i imprezujące postacie przefrunęły do sypialni, gdzie czekało na nie kilka szerokich łóżek. Istoty ubrały się w piżamy, poczytały książki fantastyczno-przygodowo-podróżnicze z barwnymi ilustracjami, przedstawiającymi duże i małe miasta u tropikalnych oraz subtropikalnych wybrzeży mórz i oceanów, a wtedy odleciały do ekscytujących krain marzeń sennych, gdzie przeżyły fantastyczne podróże po niezwykłych, egzotycznych światach, zarówno prawie bezludnych, jak i zamieszkanych przez tłumy samych pozytywnych istot.

 

Koniec.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • il cuore 2 miesiące temu
    /a także oranżad, lemoniad i soków. wzięli pewną ilość słodyczy,/ – zamiast kropka wrzuć przecinaka

    Żeby tyle podróżować, imprezować i wciąż bawić się, trzeba mieć zdrowie...
  • Piotrek P. 1988 2 miesiące temu
    Miało być tak: "W klimatycznym, wyłożonym kremowo-bordowymi kafelkami pokoiku, gdzie znajdował się mały beżowy telewizor, ciemnobeżowy radiomagnetofon oraz biały regał, goście znaleźli kartony pełne opakowań chipsów, batonów i ciastek, a także oranżad, lemoniad i soków. Wzięli pewną ilość słodyczy, przekąsek i napojów ze sobą.".

    Zamiast "Wzięli" napisałem "wzięli", ale przed chwilą poprawiłem. Dziękuję za zauważenie i sugestię poprawienia błędu.

    W snach i marzeniach mogą dziać się różne rzeczy. Na przykład podróżowanie i imprezowanie bez końca i bez zmęczenia. 😄

    Pozdrawiam 😀

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania