Kobieta z kosmosu część 1

Było późno, bardzo późno… Nie pamiętam która była godzina wiem że już powoli świtało…

Nie mogłem tej nocy zasnąć, przewracałem się z prawej do lewej - kurwa… jak gorąco – pomyślałem. Usiadłem na łóżku i wytarłem oczy ze śpiochów . Nagle usłyszałem gwizd i huk jakby fajerwerka, ale przecież jest kwiecień… Pomyślałem że wyjrzę przez okno i tak miałem je otworzyć. Spojrzałem… nic nie było widać no może oprócz okna sąsiadów… rozumiem że nowożeńcy, ale żeby o tej godzinie? Gdy otwierałem okno znowu coś hukło tym razem z tak mocnym błyskiem że mnie oślepiło. Zemdlałem… znaczy tak myślę bo rano obudziłem się w łóżku jakby to był tylko sen…

Przy śniadaniu myślałem o wczorajszej nocy, czy to naprawdę był sen? Ale… on był tak realistyczny. Nie, to musiał być sen. Spytałem rodziców czy słyszeli tej nocy huk i widzieli światła, ale rodzice żartowali że jedyny huk jaki słyszeli to huk łóżka sąsiadów…

Zaraz zaraz czyli sąsiedzi wczoraj? Naprawdę? Czyli to nie był sen.

Minął tydzień… nie mogłem zasnąć żadnej z minionych nocy. Co noc pytam siebie czy to było naprawdę. Nagle około 3.45 huk, ten sam. Pobiegłem do okna i patrzę… spodek… był mały ale to spodek! Strzelił ten sam promień, tym razem schowałem się w środku…

Słyszę jak ląduje u mnie na podwórku. Powoli wychylam się zza ściany i patrzę przez okno… Ze statku wychodzi w białoszarym kostiumie z jakby bronią w ręce… kosmita! Oni istnieją!

Spojrzał się w stronę mojego okna. Schowałem się szybko, chyba mnie nie widział… wyjrzałem jeszcze raz… Wszedł na jakby deskę która zaczęła lewitować. Leciał w stronę okna…

Szybko wskoczyłem do łóżka udając że śpię. Z lekko zmrużonymi oczami patrzyłem co się dzieje. Podleciał do okna… machnął ręką a okno się otworzyło. Zacząłem się pocić, próbowałem uspokoić oddech. Kosmita wszedł do środka i szedł powoli w moją stronę. Stanął obok łóżka.

Następne częściKobieta z kosmosu cz.2

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania