Kochanie, puściłam bąka
Leżeliśmy na kanapie złączeni w objęciach i wpatrzeni w ekran. Jina wtulała się w moją pierś, oddychając miarowo. Była ciepła, a słodki zapach jej ciała koił moje zmysły.
Otaczałem ją czule ramieniem, ponad głową dziewczyny z najwyższą uwagą podziwiając film i starając się usilnie wyrozumieć cokolwiek z tego cudu kinematografii, które moja luba wybrała dla nas na ten wieczór. Obok stała miska z popcornem, z której wspólnie pojadaliśmy od czasu do czasu.
Niespodziewanie cichy, niemal niezauważalny odgłos przez chwilę zakłócił mój odbiór wyższej kultury. No ale nic to. Zmarszczyłem przez moment nos i bez słowa dalej starałem przyswoić sobie fabułę tego czegoś, co przemawiało do mnie z telewizora.
Po krótkiej chwili milczenia moja ukochana obwieściła z dumą:
– Kochanie, puściłam bąka.
– Wiem, skarbie – odparłem jak gdyby nigdy nic, mocniej tylko przytulając Jinę do siebie, nie odrywając wzroku od ekranu.
– To czemu nie reagujesz? – zapytała szczerze zdziwiona, ale w jej głosie pojawiła się też nuta wyrzutu. Wierciła się w moich objęciach, usiłując odwrócić głowę w moją stronę.
Nagle zacząłem się krztusić. Z każdą chwilą kaszel stawał się coraz silniejszy. W desperackim geście chwyciłem się za szyję, nie mogąc oddychać. Zacząłem się dusić. Posiniałem na twarzy, aż w końcu przeciskając się przez osłupiałą Jinę stoczyłem się z kanapy.
– Nie wytrzymam! – wydusiłem z siebie z trudem. Zacząłem desperacko czołgać się w stronę drzwi. To była moja jedyna nadzieja.
– O matko i córko! – zawołałem. – Co za koszmar, duszę się! Tlenu! To przecież gorsze niż cyklon b! Boże, jestem za młody, żeby umierać! Pomocy! Ratujcie!
Jina popatrzyła na mnie z niesmakiem.
– Ale z ciebie pajac, wiesz? – powiedziała z przekąsem.
Zerknąłem na nią przez ramię i wyszczerzyłem zęby w zawadiackim uśmiechu.
– Za to mnie kochasz. – Puściłem do niej oko.
Prychnęła.
– Tak. Na pewno kocham cię za to, że jesteś dzbanem – żachnęła się.
Uniosłem pojedynczą brew.
– Chciałaś reakcji – przypomniałem uczynnie, nie przestając uśmiechać się pod nosem. – Nie moja wina, że pajac, którego sobie wybrałaś, potrafił zdobyć się tylko na błazenadę w wielkim stylu.
Jina parsknęła śmiechem, nie wytrzymując.
– Wracaj do mnie – powiedziała, przesuwając się i robiąc z powrotem miejsce na kanapie.
– Żartujesz? – zwróciłem się do niej ze szczerym zdumieniem, podnosząc się z ziemi.
Zmarszczyła czoło.
– Co?
– Po tym armagedonie, który mi zafundowałaś, przez miesiąc nie zamierzam zbliżać się do ciebie na mniej niż dwa metry – odparłem ze śmiertelną powagą wymalowaną na twarzy.
Następnie błyskawicznie rzuciłem się w stronę wyjścia, w przejściu robiąc jeszcze szybki unik, kryjąc się przed miską z popcornem, która świsnęła mi tuż nad głową.
– Zabiję cię, pajacu!
– Wiem, kochanie! – odkrzyknąłem wesoło, czym prędzej czmychając do łazienki w dramatycznej próbie ocalenia życia. Nie odważyłem się wyściubić stamtąd nosa przez rzeczony miesiąc.
Notka: Z braku laku. Wiem, że słabe i głupie ;)
Komentarze (33)
Głupie? Tak
Głupie się sprzedaje. 5
Fajne, zabawne, na poprawę humoru, 5 :)
Do rozważenia:
*przyswoić do siebie - przyswoić sobie ("... do siebie" - np. przyswoić do siebie psa)
*"zacząłem... Zacząłem", "dusić... wydusiłem" (blisko siebie. Może zastąpić synonimami lub lekko zmienić?)
*przesuwając się robiąc - przesuwając się i robiąc
*zwróciłem się... podnosząc się ("się" blisko siebie. Może: odpowiedziałem ze szczerym zdumieniem)
Tylko jedna mała uwaga: " Co koszmar, duszę się!" nie powinno być " Co za koszmar, duszę się!"? 5 : )
– O matko i córko! – zawołałem. – Co za koszmar, duszę się! Tlenu! To przecież gorsze niż cyklon b! Boże, jestem za młody, żeby umierać! Pomocy! Ratujcie!" - tutaj nie przenosiłabym tego do następnej linijki, bo to dalej wypowiedź bohatera
A fe, to było takie niedojrzałe, wstydź się xD Ambitne to to nie było żadną miarą, nie wiem nawet, czy mnie rozśmieszyło, jestem raczej skonsternowana :p No ale niech będzie, że za poprawność i w ogóle dam 4,5 czyli 5 ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania