Poprzednie częściKontrola nad światem. Rozdział 1

Kontrola nad światem. Rozdział 2

Ku jego zdziwieniu, wszystkie samochody w okolicy, stały w miejscu. Przetarł oczy, nie wierząc własnym oczom.

- Jak to możliwe. - powiedział sam do siebie.

Po dłuższej chwili zastanowienia, spodobało mu się to.

- Mogę rządzić światem, ale czad.-

Wchodząc na górę, przypominasz sobie o stojących pojazdach.

- Ups.. - Po czym dodajesz.

- Niech samochody znowu jeżdżą.

Wchodzi do pokoju, czuje się świetnie. Nagle do pokoju, wpada jakiś chłopak. Wpada przez okno, a za

nim paru innych. Mają biały kolor włosów,Leo był lekko przerażony. Bo kto normalny, wpada przez okno do domu.

- Cześć.- przywitał się, cichym głosem.

- Co to znaczyć? - Spytał jeden.

" Oni chyba nie z Polski.Kurdę co to ma być?! ", myślisz, po czym odpowiadasz.

- Cześć, to jest forma witania się. -

- Nie ważne. My chcieć pomalować twoje włosy. To rozkaz od król nasz. -

Leo przypomniał sobie słowa jednego z wcześniejszych gości.

- Będą chcieli przemalować twoje włosy, gdy to zrobią, umrzesz. -

- Spokojnie, co wam przeszkadzają moje włosy? -

- Różowy kolor zły. My nie lubić różowego, ty zły! - Odpowiedział jeden, niski mężczyzna.

- Nie pozwolę wam na to! - wykrzykuje, po czym ucieka przez okno.

- Ma tu nie być ludzi! -

Na jego rozkaz, ulice stają się puste. Nie ma żywej osoby, oprócz jego i goniących do mężczyzn. W pewnym

momencie, gdy odwraca się, widzi jasną kule ognia. Kula leci w jego stronę, robi unik.

- O kurczę oni mają moce. - mówi jeszcze bardziej przerażony.

- No, inteligenty jesteś. - odpowiada, mężczyzna który, ni stąd ni zowąd pojawił się koło Leona.

- Dajcie mi spokój. - krzyknął, rzucając kule śmiechu.

Trafił idealnie z głowę mężczyzny który obok niego biegł. Obcy chłopak dostał napadu śmiechu.

- Haha, nie, haha, daruje, haha, ci tego, haha. - Powiedział mężczyzna, po czym, padł na ziemię

i nie mógł się powstrzymać od śmiechu. Widząc swego kolegę, reszta grupy na chwilę się wycofała.

Niestety nie na długo, gdy Leo był pewien, że ma już spokój, przeleciała koło niego biała kula.

- No nie... - powiedział po czym postanowił im uciec z pola widzenia.

Wbiegł do jakiegoś sklepu handlowego i udawał manekina, na wystawie. Gdy koło niego, przeszła grupa mężczyzn, stał nieruchomo.

Nie zauważyli go, poszli dalej, a on patrzył co będzie dalej. Stanęli koło siebie, tworząc koło, złapali

się za ręce i wypowiedzieli wszyscy razem słowo " Przemienienie". Po tych słowach, stała się niezwykła

rzecz, z tych strasznych ludzi, wyłoniła się rodzina Leona. Mama Anastazja, tata Amadeusz, dziewczyna

Emanuela, siostra Waleria i brat Maksym.

" Co to ma być?! Nieźle moja rodzina, to jacyś ludzie nie posiadający mózgu.", myśli.

- Gdzie my jesteśmy? - spytała Anastazja.

- Eee, nie wiem. - odpowiedział skołowany Amadeusz.

- No nie ważne.Wracamy do domu? - spytał Maksym.

- No okej. - odpowiedział tata.

Gdy wychodzi, Leo przypomniał sobie,że rzucił zaklęcie na to, aby ludzie zniknęli.

- Chce, żeby ludzie wrócili! -mówi, po cichu.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania