Kontrola - Prolog

Rodzice zawsze tłumaczyli mi, że nie mogę mieć negatywnych myśli, moje myśli potrafią zabić osobę, która przebywa co najmniej trzy metry ode mnie. Całe moje dotychczasowe życie byłam izolowana od świata, nauczanie indywidualne, zero znajomych. Rodzice nigdy nie chcieli mi wytłumaczyć jak to się stało, iż jestem chodzącą śmiercią. Zdaję sobie sprawę, że gdyby moje nadnaturalne zdolności wyszły na jaw byłabym w poważnym niebezpieczeństwie. Lecz mam dość życia w ukryciu. Chciałabym mieć znajomych, nie być już samotną wyspą. Miesiąc temu skończyłam dziewiętnaście lat. Długo nad tym myślałam, lecz w końcu postanowiłam postawić się rodzicom. Zapisałam się na jedną z uczelni. Jutro wyjeżdżam. Mam odłożoną sporą sumę pieniędzy. Zbierałam przez całe życie z kieszonkowego na takie o to właśnie nagłe sytuację. Zawsze uczono mnie iż trzeba być na wszystko gotowym. Teraz mogą tego żałować. Zadowoleni nie byli, a wręcz można powiedzieć, że aż palili się ze złości. Zaczęli w pewnym momencie nawet mi grozić. Własnej córce. Stwierdzili, że nie tylko chodzi tu o moje życie, ale i o ludzi dookoła mnie. Wiem, że umiem się kontrolować, całe życie ćwiczyłam samokontrolę nad moją psychiką, nad moim myśleniem, sami powinni dobrze o tym wiedzieć, zrobili wszystko bym poświęciła na to jak najwięcej czasu i udało im się, nigdy nikt przeze mnie nie umarł, a ja nie pamiętam, czy kiedykolwiek potrafiłam się złościć, zawsze podchodzę do wszystkiego ze spokojem. Teraz mogłabym rzecz, że to oni stracili nad sobą samokontrolę, ludzie którzy całe życie mówią o spokoju ducha, którzy byli i powinni być dla mnie dalej przykładem, wpadli w furie. Od teraz zaczynam życie według własnych zasad. Życie jak normalna osoba, normalna nastolatka.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania