Kontynent Przemysłu, Kraina Pochmurnego Nieba, Tropikalne Plażowe Miasto
"Kontynent Przemysłu, Kraina Pochmurnego Nieba, Tropikalne Plażowe Miasto"
gatunek: sny/podróże/fantastyka/czas wolny/imprezy
Kraina Pochmurnego Nieba, Kontynent Przemysłu. Jedno z typowych, tropikalnych, plażowych miast. Środek dnia. Lata 1993-1994.
Kiczowaty do granic możliwości park rozrywki pracował na najwyższych obrotach. Tymczasem na dalekich przedmieściach, gdzie rosło dużo potężnych drzew liściastych z lianami, właśnie powstawał wysoki, drewniano-murowany, jednorodzinny dom wolnostojący, otoczony subtropikalną roślinnością i stylizowany na plażowe chatki u wybrzeży tropikalnych wysp, gdzieś na Pacyfiku.
Tymczasem po otaczających miasto autostradach pędziły samochody zarówno osobowe, jak i towarowe, podczas gdy o brzeg plaży u fenomenalnych wybrzeży miejscowości pełnej wielu różnych atrakcji, uderzały wielkie fale morza, wzburzonego wskutek dosyć silnych, ale raczej ciepłych wiatrów. Pośród przybrzeżnych palm, cieszących się wielkimi liśćmi w kształcie piór, żyły papugi, tukany, kolibry, lemury, gekony, kameleony, motyle, pytony, ślimaki, szarańczaki, ćmy, cykady oraz rzekotki.
Na większość ulic i placów, radośnie wyszły setki wesołych ludzi, mających po dwadzieścia kilka do siedemdziesięciu kilku lat. Byli uśmiechnięci. Wesoło tańczyli oraz śmiali się, celebrując kolejny dzień, a celebrowali niemal każdy. Po niebie przefrunęła rozśpiewana ognista kula, ciągnąc za sobą warkocz, upleciony z motyli, liści oraz kwiatów.
W magicznym lesie, pełnym świetlików i rozciągającym się za przedmieściami, z podziemnej jaskini wyskoczył ocelot, ciągnący za sobą kłębek wielobarwnych nici. W gęstwinie egzotycznej roślinności, często można było natknąć się na zmutowane araukarie z puklami liści palmowych, pięknie wyrastających ze szczytów roślin. Tymczasem, na porośniętych lianami kłębiastych drzewach o rozłożystych liściach rosły brzoskwinie, morele oraz renklody, które radośnie, beztrosko i wesoło dyndały sobie na lekkim, ciepłym, orzeźwiającym wietrze.
Chociaż Kontynent Przemysłu był znany z pracowitości jego mieszkańców i mieszkanek, to jednak miejsce na czas wolny również oczywiście jak najbardziej się także znalazło. Ulubionym sposobem spęczania tego czasu były barwne, gwarne festyny, pełne muzyki i ogarniające swoim zasięgiem całą miejscowość. Wtedy często nadchodziła niezwykła pogoda. Niebo było częściowo zachmurzone, a z pomiędzy obłoków na ulice, chodniki, place, parki i budynki padały pomarańczowe, przyciemnione promienie słoneczne. Wówczas spod ziemi wylatywały kolorowe wiatraki, które następnie odbijały się od podłoża i szybowały wysoko nad okolicą. Podziwiali je zarówno woźnice, jak i tancerze, bardowie oraz raperzy.
Raz na jakiś czas, w Krainie Pochmurnego Nieba zmieniała się rzeczywistość, czy też wymiar. Na jednej z najbardziej na południe położonych części plaży miejskiej stał wielki, jasnoszary głaz. Po otoczonym wieżowcami deptaku szedł dosyć szybkim krokiem mężczyzna w dresowej bluzie i spodniach, czapce z daszkiem oraz lekkich, wygodnych butach sportowych. Potem dołączył do niego drugi, następnie trzeci, a w końcu czwarty. Po bokach deptaka rosły dosyć wysokie palmy. Czterej uliczni wędrowcy dotarli do dużego plażowego kamienia. Wdrapali się na niego. Podziwiali niebo, wyglądające bardzo podobnie jak podczas zachodu słońca. Rozmarzyli się. Unieśli się w powietrze, przefrunęli nad miastem i odlecieli w stronę horyzontu, gdzie znajdował się inny kontynent, a także kolejne plażowe miasta do odkrycia oraz radosnej eksploracji.
W głębi lądu, za miastem, znajdowało się malownicze jezioro, wokół którego rosły drzewa, a z nich zwisały liany, na których beztrosko i wesoło bujały się czepiaki oraz ararauny. Tymczasem, na balkonach domów stojących najbliżej plaży, wypoczywali spełnieni raperzy, choreografowie, autorzy tekstów oraz tancerze. Leżeli na leżakach i liczyli statki kosmiczne z dalekiego kosmosu, których flotylla właśnie odbyła piękną defiladę na tle fantazyjnego, międzywymiarowego nieboskłonu, pełnego niezgłębionych tajemnic. Także na morskiej części horyzontu unosiły się statki, tyle że morskie, a nie pozaziemskie. Pojazdy wodne przewoziły ubawionych pasażerów, zwiedzających świat oraz przy okazji szukających swojego miejsca na planecie, gdzie by mogli założyć swój drugi dom.
Koniec.
Komentarze (10)
Fajnego piątku jutro życzę.
Dziękuję i pozdrawiam ?
Pozdrowienia!
Inspiracją dla tego opowiadania były podróże, wyobraźnia, filmy, seriale, teledyski, piosenki.
Dziękuję i pozdrawiam ?
Opowiadanie było inspirowane wieloma różnymi motywami, neutralnymi i pozytywnymi. Bardzo duży udział miała w tym moja wyobraźnia. Na każdym etapie życia. Wyobraźnia zawsze czyniła (i nadal czyni) otaczający świat znacznie ciekawszym i lepszym.
Dziękuję i pozdrawiam ?
Pozdrawiam:)?↔%
Ciekawy avek:)
Dziękuję i pozdrawiam ?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania