Kosmiczny sztorm
Byłem przygotowany. Kurczowo zaciskałem pięści. Wiedziałem, że to nastąpi wnet. Siedziałem na tronie w pełnej gotowości bojowej: majtki opuszczone, rolka papieru cała, nienaruszona, prosto ze sklepu, pachniała przyjemnie wrzosem. Siedziałem, a wyraz twarzy miałem skupiony, czekałem na pierwszy sygnał, na pierwszy grzmot nadchodzącej burzy, a było to na sto procent pewne, że nastąpi.
Tak, już czułem pierwsze jej pomruki, coś wzbierało się we mnie jak fala tsunami: najpierw słabe ciche bączki, które stopniowo przeradzały się w ciągłe wibrata, fale skurczów i wyrzutów, prawie jak protuberancje słoneczne.
W końcu to nadeszło. Wszelkie tamy i hamulce zostały zerwane: w biały fajans popłynęła brunatna struga, a moja twarz pokryta perlistym potem, blado świeciła w półmroku. Burza wybuchła na dobre, fontanny kału biły w kibel; zdawało się nie mieć to końca. Szeroki otwór nie nadążał z odprowadzaniem fekaliów, czułem już mokre mlaśnięcia na pośladkach; gdy nagle, całkiem niespodzianie, potop się urwał. W oczach mi pojaśniało, poczułem rześkość i lekkość, jakby stu kilowy ciężar nagle znikł. Tak zapewne czują się astronauci, gdy w końcu uwolnieni z więzów grawitacji, bez żadnej fazy przejściowej, znajdą się w stanie nieważkości.
Komentarze (37)
Od strony estetyki, w drugiej połowie tekstu jest dość dużo "się"
No chuj. Ja uczciwie.
Pozdrox
A tak w ogóle, to znów miałem narzucony temat: Cisz przed burzą :)
Czemu oni takie chujowe tematy wymyślają? Tojuż wolę abstrakcje z TW
Dzięki
pozdrawiam serdecznie:)
Nie wiem kto Ci temat zadał, ale pewnie był to proktolog z ambicjami.
Źle brzmi początek. Pierwsze trzy zdania proste, a to nie zachęca do dalszej lektury.
I jest później kłopot z zapisem przymiotnika stukilowy.
Chyba razem, ale niech się eksperci wypowiedzą, bo ja wzrokowiec.
Borykałem sie z tym stukilowcem i zapisywałem różnie, i za każdym razem, podkreślało mi na czerwono, w zależności gdzie go pisałem, więc w końcu sam nie wiem, jak sie to pisze
Ale w tym wypadku absolutnie mnie to nie dziwi.
Oczywiście, najprostsze skojarzenie z kałem i to ma sens, taka jest też etymologia tego określenia, ale nie jedyna.
Ma też inne: pochodzi od KO, czyli kulturalno-oświatowy, relikt poprzedniej epoki i przedstawiciel, KOwiec, osobnik prymitywny, vide kultowy Rejs z głupim KOwcem.
Generalnie, twórczość kaowa, lub KOwa, lub KaOwa, to konglomerat turpizmu, bareizmu, groteski i absurdu :)
Astronomiczne słownictwo w odniesieniu do tak przyziemnej czynności jak... to zalatuje (bez podtekstów ;p ) mi nieco obrazoburczo ;)
A poważnie, wzruszyłam się protuberancją, "perlistym" słownictwem, ale podstawa tematyczna — kompletnie do mnie nie trafiła, bo kłóci się z moim estetycznym zmysłem.
Pazdrawljaju :)
Puszczyk pisał:
„Źle brzmi początek. Pierwsze trzy zdania proste, a to nie zachęca do dalszej lektury” - nieprawda, mnie właśnie zachęca. Lubię zdania proste. Złożone też. Ty masz takie i takie. I owakie.
Gites, obrzydliwe, ale z uśmiechem przeczytane.
Raz się wzdrygnąłem, a potem tylko śmiech
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania