"Gliniany domek ulepiony z nienawiści." - no proszę jak się zaczyna. :)
"Bezsilność jest potrzaskiem. Pieprzoną, ślepą uliczką. Zgaszonym światłem, głęboko, w sercu." - tu mamy trzy zdania. Wiadomix
" Proszą w sposób, który daje obietnice. A potem, szybko, niezwłocznie, natychmiast ją spełniają." - to ciekawe. Bardzo zacne przemyślenie.
Ogólnie czuć skraplającą się grozę. Lakoniczność dialogów tylko dodaje pikanterii.
Creepy ta próba ucieczki. Zajebiście brrr...
"Złapał ją od tylu za bluzkę. Z przodu puściło kilka guzików," - a zobacz bez "ją".
Musiałem przerwać, bo mnie tu wleźli jakieś, kurwa, ludzie.
"Rozsypała się na okruszki wiary w cokolwiek." - to jeszcze godne wyłapania, ale cała kompozycja przezacna. Nastrój strachu i osaczenia 10/10. Czuję, że teraz kilka części się ukaże.
Bardzo dobrze o bezsilności w starciu ze determinowanym damskim bokserem. Naprawdę nieistotne jakie były powody jego wkurwu (są w 1. części? - muszę przeczytać), banał, ale honor taki silniejszy traci nieodwołalnie.
i najważniejsza istota, na szczęście tatusiowi na niej zależy.
I ten konflikt tragiczny - obojętnie jaki wariant, kobiecie zawsze tsunami bólu w plecy.
I wyrzuty sumienia - ucieczka z telefonem.
Wstęp wali obuchem w oczy. Porusza, zmuszając do kontynuowania lektury. Zapewne nie bez przyczyny akurat pojawiają się dinozaury.
Przeszłość nie do odrodzenia? Stąd jego żal i wybór już mezozoiku relacji?
Witam :)
Wiec tak - w 1 jest wprowadzenie do tej sceny, gadka-szmatka, od momentu, gdy pojawil sie w drzwiach do rozkazu. Lubie temat przemocy w literaturze, ukazywanie takich scen itp., aczkolwiek tu trochę sztampowy układ, a z drugiej strony moze dzieki temu prawdziwy.
Dinizaury, bo mam takie figurki pamiatkowe i mnie zainspirowaly (tekst jest fikcja, to luzna inspiracja, na zasadzie - a jakby kazać komus je zjesc... :D)
Dziekuje pieknie, cieszę się, że warto bylo przyjsc :)
Oj smutno tu, pięknie i dobrze napisana historia.
To:
"Patrzyła prosto w kamienne ślepia – jego i figurek dinozaurów. On również się przyglądał. Przenikał wzrokiem przez warstwy strachu, którego nie potrafiła ukryć" i ten Kronos - takie mitologiczne nawiązanie do historii, która sie powtarza z pokolenia na pokolenie, jeżeli chodzi o przemoc w rodzinie, tak to odbieram.pozdrawiam
Mój nastrój poszedł... no, ten.
Idę.
Może wpadnę wieczorem (przeczytałam, ale, kurwa, nie jestem w stanie nic napisać) i coś naskrobię. A może dopiero po świętach...
Jezu.
Ale dojebałaś bezlitośnie, Ritha.
Uwielbiam to w jak nieczuły sposób dowodzisz akcją. Nie ma tutaj miejsca na nierealistyczny happy end. Żadnej sprawidliwej ręki Boga, pomyślnego zarządzenia losu, czy bohaterskiej, damskiej kontrofensywy.
Jest bezsilność, rozpacz i brak wiedzy o samoobronie. Dzieciaczek, który próbował powstrzymać despotycznego ojca od przemocy wywołał nieprzyjemny smutek i współczucie. I dobrze, ma być nieprzyjemnie. Mają być chujowe uczucia.
Przepraszam, że tak słabo z tym moim komentarzem. Napisane jak zwykle, obłędnie. Z zatrważającym realizmem.
Piątka - wiadomo.
Dzięki <3 piekne, Nimf. Duzo waznych dla mnie informacji zawarlas w komentarzu (skoro taki odbior, znaczy - wyszlo jak chciałam).
Zadowolonam.
Klaniam się, pozdrawiam :)
" każdego człowieka na świecie można znienawidzić." - znienawidzieć - można też... tylko tak se
"— Mamusiu... — padło gdzieś z tylu." - tyłu - też...
"Organizm również się bał." - niewyraźne - niewyraźnie
"przy powtarzanym wprost do jego ucha "ciii", wyszedł z mieszkania." - z mieszkania -chyba...
Nie wiem czy masz tak, że jak czytasz pod kątem poprawności, to czasem nawet nie wiadomo o co chodziło w tekście i ni chuja nie wiadomo, tak jakoś czasem to biegnie zaiste...
Temat taki obywatelskiej natury, więc teges :) Pzdr
Matko kochana, chyba ślepnę, tyle błedów :(
Tak, mam tak, ze jak czytam pod katem poprawnosci, to gorzej wylapuje fabułe, potwierdzam, ze tak jest.
Temat natury obywatelskiej, taa, dobrze ujete.
Dzieki piekne za wizytacje, pozdrawiam :)
ps. wszystko zrozumialam z komcia ;>
Ojezu. Gdybym ja wiedziala, ze to druga czesc tego. Kurcze, do dzis pamietam jak czytalam pierwsza, bo to bylo w jakims autokarze. Przy zmeczeniu i srednim skupieniu, goracym latem, i mialam w zasadzie nieambitnie zamiar przysnac, ale jakos zwabil mnie ten tekst i wch£onal calkowicie mimo tych warunkow.
Zreszta wiesz, ze zrobil na mnie duze wrazenie, gaworzylam Ci.
Ostatnio Hot Dogi na stacji Shell byly mistrzowskie, wrocilam i "zjadlam" ten tekst kolejny raz.
No i teraz mamy druga czesc Powrotu Taty. Nie wiem czy ja dzisiaj mam taki stan skupienia, zeby tak podejsc do tego tekstu, jakbym chciala, bo znow sredni moment, usypiam.
Ale nie, nie odloze na pozniej.
Lecimy, Ritha :).
Sie boje, ze bedzie ciezki kaliber, ale lecimy.
"Najsmutniejsze były wspomnienia, skonfrontowane z wnioskiem, że absolutnie każdego człowieka na świecie można znienawidzić. A takiego, który zbliżył się na odległość mniejszą, bardziej złożoną i ważniejszą nawet niż dotyk, tym bardziej." - pierwsza pere£ka. Czarna pere£ka, ale pere£ka.
"gdzieś z tylu. " - tu £*
Mocno grasz na emocjach, bo nie dosc ze mamy ofiare zastanawiajaca sie, czy popelnila gdzies blad (typowe, bardzo trafnie, silnie, dobrze zarysowane psychologicznie postacie, i to bardziej przez dzialania, mysli, nie jakies strumienie swiadomosci, wiwisekcje, wynurzenia), to jeszcze mamy z tylu, za ramieniem - dziecko.
Co poteguje groze sytuacji i jej trudnosc.
i myslalam, ze bedzie dalej z jej perspektywy i wciagnelam sie, nie wiedzialam co bedzie i nagle mamy taki sztos;
"A może nie. Może chłopiec najwięcej nauczył się właśnie w tamtym momencie, gdy jego kochany tatuś zaproponował kochanej mamusi, by zeżarła kamienne figurki dinozaurów."
Magia. Schodzimy do perspektywy dziecka. Swietny jest ten fragment, co wycytowalam.
Ty to piszesz w sposob taki szorstki i surowy, bez takiego roztkliwiania sie, to daje swietny, uderzajacy efekt.
Potem przyspieszasz tempo, ja to podziwiam, bo slabo to umiem.
Potem to jest ladne; "podszedł tak blisko, że jego zakrwawiony nos dotknął jej załzawionego."
Potem dziecko chwyta za koszule i jest taka kumulacja emocji, ze ojej.
"Ty to piszesz w sposob taki szorstki i surowy" <3 <3
Dziękuję, Nmp. Baaardzo motywujacy komentarz, bardzo mi milo. Tego typu teksty to jest jedna z dróg, które bardzo lubie. Tytuł zmienilam na Kronos, bo i tak caly czas go tak nazywałam. I wlasnie ten pierwszy Kronos byl tekstem, ktory dlugo mi siedzial w glowie i czulam, ze chce jeszcze w ten desen.
Błędy poprawie, jak tylko zasiade do komputerka.
Dziekuję Ci pieknie raz jeszcze.
:)
dobry wieczór; przyszłem i czytam i się wypowiem pod częścią czwartą. Tak se informuję, bo czasem człowiek milczy, a czasem go nachodzi fanaberia na informowanie.
Zatem jestem...
"Najsmutniejsze były wspomnienia, skonfrontowane z wnioskiem, że absolutnie każdego człowieka na świecie można znienawidzić. A takiego, który zbliżył się na odległość mniejszą, bardziej złożoną i ważniejszą nawet niż dotyk, tym bardziej." — bardzo ładnie napisane...
... lecę dalej, bo bardzo wciągające.
Komentarze (26)
Po "Straconych" to będzie zacny rozpierdol.
Ostrzę zęby już.
Tamten tekst Kronos byl tylko punktem, pod ktory moglam sie z ta inspiracją podczepic.
Zapraszam w dogodnym czasie ;)
"Bezsilność jest potrzaskiem. Pieprzoną, ślepą uliczką. Zgaszonym światłem, głęboko, w sercu." - tu mamy trzy zdania. Wiadomix
" Proszą w sposób, który daje obietnice. A potem, szybko, niezwłocznie, natychmiast ją spełniają." - to ciekawe. Bardzo zacne przemyślenie.
Ogólnie czuć skraplającą się grozę. Lakoniczność dialogów tylko dodaje pikanterii.
Creepy ta próba ucieczki. Zajebiście brrr...
"Złapał ją od tylu za bluzkę. Z przodu puściło kilka guzików," - a zobacz bez "ją".
Musiałem przerwać, bo mnie tu wleźli jakieś, kurwa, ludzie.
"Rozsypała się na okruszki wiary w cokolwiek." - to jeszcze godne wyłapania, ale cała kompozycja przezacna. Nastrój strachu i osaczenia 10/10. Czuję, że teraz kilka części się ukaże.
Jak gites to dobrze, "ją" wywalam.
Kłaniam się :)
i najważniejsza istota, na szczęście tatusiowi na niej zależy.
I ten konflikt tragiczny - obojętnie jaki wariant, kobiecie zawsze tsunami bólu w plecy.
I wyrzuty sumienia - ucieczka z telefonem.
Wstęp wali obuchem w oczy. Porusza, zmuszając do kontynuowania lektury. Zapewne nie bez przyczyny akurat pojawiają się dinozaury.
Przeszłość nie do odrodzenia? Stąd jego żal i wybór już mezozoiku relacji?
Warto było tu przyjść, Ritha.
Mocne i realne.
Wiec tak - w 1 jest wprowadzenie do tej sceny, gadka-szmatka, od momentu, gdy pojawil sie w drzwiach do rozkazu. Lubie temat przemocy w literaturze, ukazywanie takich scen itp., aczkolwiek tu trochę sztampowy układ, a z drugiej strony moze dzieki temu prawdziwy.
Dinizaury, bo mam takie figurki pamiatkowe i mnie zainspirowaly (tekst jest fikcja, to luzna inspiracja, na zasadzie - a jakby kazać komus je zjesc... :D)
Dziekuje pieknie, cieszę się, że warto bylo przyjsc :)
To:
"Patrzyła prosto w kamienne ślepia – jego i figurek dinozaurów. On również się przyglądał. Przenikał wzrokiem przez warstwy strachu, którego nie potrafiła ukryć" i ten Kronos - takie mitologiczne nawiązanie do historii, która sie powtarza z pokolenia na pokolenie, jeżeli chodzi o przemoc w rodzinie, tak to odbieram.pozdrawiam
Dziekuje pieknie za wizytę.
Pozdrawiam tez :)
Są święta...
Mój nastrój poszedł... no, ten.
Idę.
Może wpadnę wieczorem (przeczytałam, ale, kurwa, nie jestem w stanie nic napisać) i coś naskrobię. A może dopiero po świętach...
Jezu.
Przepraszam :(
Uwielbiam to w jak nieczuły sposób dowodzisz akcją. Nie ma tutaj miejsca na nierealistyczny happy end. Żadnej sprawidliwej ręki Boga, pomyślnego zarządzenia losu, czy bohaterskiej, damskiej kontrofensywy.
Jest bezsilność, rozpacz i brak wiedzy o samoobronie. Dzieciaczek, który próbował powstrzymać despotycznego ojca od przemocy wywołał nieprzyjemny smutek i współczucie. I dobrze, ma być nieprzyjemnie. Mają być chujowe uczucia.
Przepraszam, że tak słabo z tym moim komentarzem. Napisane jak zwykle, obłędnie. Z zatrważającym realizmem.
Piątka - wiadomo.
Zadowolonam.
Klaniam się, pozdrawiam :)
"— Mamusiu... — padło gdzieś z tylu." - tyłu - też...
"Organizm również się bał." - niewyraźne - niewyraźnie
"przy powtarzanym wprost do jego ucha "ciii", wyszedł z mieszkania." - z mieszkania -chyba...
Nie wiem czy masz tak, że jak czytasz pod kątem poprawności, to czasem nawet nie wiadomo o co chodziło w tekście i ni chuja nie wiadomo, tak jakoś czasem to biegnie zaiste...
Temat taki obywatelskiej natury, więc teges :) Pzdr
Tak, mam tak, ze jak czytam pod katem poprawnosci, to gorzej wylapuje fabułe, potwierdzam, ze tak jest.
Temat natury obywatelskiej, taa, dobrze ujete.
Dzieki piekne za wizytacje, pozdrawiam :)
ps. wszystko zrozumialam z komcia ;>
Zreszta wiesz, ze zrobil na mnie duze wrazenie, gaworzylam Ci.
Ostatnio Hot Dogi na stacji Shell byly mistrzowskie, wrocilam i "zjadlam" ten tekst kolejny raz.
No i teraz mamy druga czesc Powrotu Taty. Nie wiem czy ja dzisiaj mam taki stan skupienia, zeby tak podejsc do tego tekstu, jakbym chciala, bo znow sredni moment, usypiam.
Ale nie, nie odloze na pozniej.
Lecimy, Ritha :).
Sie boje, ze bedzie ciezki kaliber, ale lecimy.
"Najsmutniejsze były wspomnienia, skonfrontowane z wnioskiem, że absolutnie każdego człowieka na świecie można znienawidzić. A takiego, który zbliżył się na odległość mniejszą, bardziej złożoną i ważniejszą nawet niż dotyk, tym bardziej." - pierwsza pere£ka. Czarna pere£ka, ale pere£ka.
"gdzieś z tylu. " - tu £*
Mocno grasz na emocjach, bo nie dosc ze mamy ofiare zastanawiajaca sie, czy popelnila gdzies blad (typowe, bardzo trafnie, silnie, dobrze zarysowane psychologicznie postacie, i to bardziej przez dzialania, mysli, nie jakies strumienie swiadomosci, wiwisekcje, wynurzenia), to jeszcze mamy z tylu, za ramieniem - dziecko.
Co poteguje groze sytuacji i jej trudnosc.
i myslalam, ze bedzie dalej z jej perspektywy i wciagnelam sie, nie wiedzialam co bedzie i nagle mamy taki sztos;
"A może nie. Może chłopiec najwięcej nauczył się właśnie w tamtym momencie, gdy jego kochany tatuś zaproponował kochanej mamusi, by zeżarła kamienne figurki dinozaurów."
Magia. Schodzimy do perspektywy dziecka. Swietny jest ten fragment, co wycytowalam.
Ty to piszesz w sposob taki szorstki i surowy, bez takiego roztkliwiania sie, to daje swietny, uderzajacy efekt.
Potem przyspieszasz tempo, ja to podziwiam, bo slabo to umiem.
Potem to jest ladne; "podszedł tak blisko, że jego zakrwawiony nos dotknął jej załzawionego."
Potem dziecko chwyta za koszule i jest taka kumulacja emocji, ze ojej.
Koncowka rewelacyjna.
Rewelacyjny tekst.
Dziękuję, Nmp. Baaardzo motywujacy komentarz, bardzo mi milo. Tego typu teksty to jest jedna z dróg, które bardzo lubie. Tytuł zmienilam na Kronos, bo i tak caly czas go tak nazywałam. I wlasnie ten pierwszy Kronos byl tekstem, ktory dlugo mi siedzial w glowie i czulam, ze chce jeszcze w ten desen.
Błędy poprawie, jak tylko zasiade do komputerka.
Dziekuję Ci pieknie raz jeszcze.
:)
"Najsmutniejsze były wspomnienia, skonfrontowane z wnioskiem, że absolutnie każdego człowieka na świecie można znienawidzić. A takiego, który zbliżył się na odległość mniejszą, bardziej złożoną i ważniejszą nawet niż dotyk, tym bardziej." — bardzo ładnie napisane...
... lecę dalej, bo bardzo wciągające.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania