Gorzka czekolada
Naszła mnie ochota na czekoladę, ale nie gorzką, której dwa opakowania trzymałem w domu na czarną okazję, tylko mleczną, a najlepiej nadziewaną. Udałem się czym prędzej do osiedlowego sklepiku, gdzie sprzedawano różne rzeczy pilnej potrzeby jak mydło, powidło, czy alkohol. Niestety, co zaskakujące, tym razem czekolady nie włączyli do asortymentu.
- Jak to nie ma? - zagrzmiałem, aż przepalona żarówka, zwisająca smętnie z sufitu, ponownie zaświeciła pełnym blaskiem.
- Niestety mamy tylko gorzką. Od czasów tamtego incydentu nikt już nie kupuje słodkich czekolad, a zwłaszcza nadziewanych.
- O jaki incydent chodzi?
- To pan przespał pod kamieniem ostatni miesiąc? Trąbili o tym wszędzie.
- Przestałem korzystać z mediów masowych.
- W obecnych czasach całkowite odcięcie od kontaktu z cywilizacją jest ryzykowne. Mógłby pan się otruć.
- To co takiego dodawali do tych czekolad?
Powiedział mi. Niewiele brakowało, a zwymiotowałbym na podłogę.
- Naprawdę?
- Tak. Nawet panu nie wspomnę, co dawali zamiast nadzienia.
- Lepiej nie.
- To chce pan tę gorzką?
- Dziękuję, ale mam dwa opakowania w domu. Lepsze to niż nic.
Wróciłem do mieszkania. Okazało się, że pod moją nieobecność ktoś się włamał i ukradł wszystkie oszczędności. Zniknęły też obie tabliczki gorzkiej czekolady.
Komentarze (6)
To że oszczędności zginęły, to pal pies, ale czekolady żal.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania