Krótka Przesadna Epopeja Pizzy - AKT II
Poranne promienie wpełzają między zasłonami, suną w kierunku powiek, które nareszcie uchylają się, pozwalając oczom błyszczeć na tle nieuczesanej głowy. Powoli budzą się zmysły. Rozgrzane ciało odrzuca pościel, naga skóra chłonie tlen i ciepło słońca. Na wyciągnięcie ręki leży wspomnienie wczorajszego wieczoru, symbol beztroski jakim jest niedojedzona delicja, sycąca euforią podczas minionej nocy, a teraz czekająca by otulić rozespane wnętrzności tym samym smakiem. Żołądek jakby mruczy, łasi się, spogląda w stronę uchylonego kartonowego pojemnika niewinnym wzrokiem skrywającym pożądanie. Podobne emocje żywi druga istota czekająca pod kołdrą, ale ta obudzona jeszcze o tym nie wie, w słodkiej nieświadomości sięga po tłustosłoną przyjemność, w której miękkie, tylko nieznacznie wysuszone przez noc ciasto łączy się z kruchym spodem. Okruszki opadają na materac i pełne uda, są odgarniane niedbale ręką w najbliższą przyszłość, później, później zostaną uprzątnięte, na razie liczy się wilgotny sos, dominujący swoją barwą usta i policzek. Cały organizm znów mruczy, tym razem jest to mruczenie zadowolonego lwa, lub wilka odbierającego swoją część zdobyczy. Palce błądzą po ustach w poszukiwaniu resztek, strącają je, a następnie wędrują niżej, na szyję, ramiona, dekolt. Delikatne ich przesuwanie się po ciele rozkosznie łaskocze. Tym razem pod wpływem pieszczoty pręży się skóra, błagając o więcej. Dostanie więcej w nieoczekiwanie bliskiej przyszłości, albowiem przeciwna strona materaca porusza się. To partner, owa druga istota, obudzony wędrującym światłem poranka i zapachem wczorajszej ekstazy wędruje poprzez pościel i ciało towarzyszki. Zanim przypomną sobie o świecie poza tym łóżkiem i tym jedzeniem, zanim uzbroją nagie ciała przeciwko rzeczywistości, spektakl rozpoczyna się od nowa.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania