krótka rzecz o matce, której dzieci wyjechały na wakacje

Nikogo nie ma w domu. Dzieci pojechały na obóz, poza rodzicielski wpływ i możliwość matczynej interwencji. Nie wie, co robią i czego w tej chwili potrzebują. Może mieć tylko nadzieję, że ktoś inny te potrzeby zaspokoi. Mąż pojechał w delegację, albo na jakieś szkolenie, nie słuchała, jak mówił. W każdym razie miał wrócić w piątek.

Małgosia wyprała wszystko, co było w koszu na brudy. Zrobiła zakupy. Poszła nawet do Rossmana po ten krem, który widziała w reklamie i który ją odmłodzi. Umyła podłogi i posegregowała zabawki. Część z nich oddała do pojemnika dla potrzebujących, chłopcy nie zauważą ich braku.

Nikt nie dzwonił. Nikt nie pytał, jak się czuła, kiedy tak siedziała sama w domu i nie miała nic do roboty. Teraz widać, jak wszystkich obchodziła.

Ziała w niej wielka dziura. Co robić? Nikomu nie jest potrzebna, a sobie była potrzebna tak dawno, że już zapomniała, o co w tym chodzi. Mogłaby obejrzeć film. Któryś z tych do pośmiania, których nie znosił jej mąż. Ale czy nie szkoda czasu? To zabawne, ale czekała na to dziesięć dni, kiedy dzieci nie będzie w domu. O czym wtedy myślała? Już nie pamięta. Szkoda.

Piżamy! Miała posegregować piżamy. Szuflada ledwo się domyka, a przecież niektórych nigdy nie zakłada, szkoda miejsca. Dziura, ta do śmieci, ta rozciągnięta, jeszcze się przyda, bardzo wygodna. A ta kusa? Trochę przezroczysta, właściwie nigdy jej nie zakłada, przy dzieciach źle by się czuła. Ale czasami dzieci wyjeżdżają… Jak Darek wróci, to może ją założy. Jak będzie miała nastrój. Albo nie. Zobaczy. W każdym razie potrzyma tę piżamę jeszcze z pięć lat, a potem będzie mogła się jej pozbyć bez wyrzutów sumienia. Wrzuci ją do pojemnika na ubrania, może trafi jeszcze do kogoś, kto jest wystarczająco młody, by się cieszyć ciałem i ofiarowywać je drugiej osobie jak prezent.

Zamknęła szufladę. Usiadła na sofie. Położyła dłonie na kolanach. Drżały lekko, więc splotła je razem. Może się z kimś spotka? Nigdy nie miała na to czasu. Przekładała. Zadzwoni do Izy i pójdą na spacer. Telefon leżał na stoliku obok. Sięgnie po niego i zadzwoni. Za moment. A może nie? Może powinna wyszorować piekarnik? Nigdy tego nie robiła, a chyba czasami trzeba? O, a co to za plama na dywanie? Nie widziała jej wcześniej. Może lepiej spróbuje wywabić tę plamę. Piekarnik potem. Tylko jakoś nie ma siły wstawać.

Posiedzi tak jeszcze chwilę, a potem się zobaczy.

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (17)

  • zsrrknight 8 miesięcy temu
    trochę limbo gospodyni domowej, ale takie w sumie życie. Bycie matką to wielkie poświęcenie, właściwie zajęcie na całe życie, ale chyba też i powołanie. Bo dobra matka scala całą rodzinę i jest jej centrum - zarówno domem, jak i ogniem, co ten dom rozgrzewa.
    Pozdrawiam
  • Conie 8 miesięcy temu
    A gdzie dzisiaj taką znajdziesz? Jeszcze za nim matką w ogóle zostanie, a już paskudną, rozwydrzoną mordę drze o skrobaniu. Ten Dzień Matki to do likwidacji. A co ma powiedzieć to nawet cudem narodzone. Ile toto siostrzyczek i braciszków spuściło przede mną do kibla, a ja jakimś cudem przeżyłem, bo może brakło kasy na rzeźnika. Dlaczego akurat ja miałem to szczęście, albo może nieszczęście. Strach czemuś takiemu życzenia składać.
  • jesień2018 8 miesięcy temu
    Widzę, że skłoniłam do refleksji:) Pozdrawiam!
  • jesień2018 8 miesięcy temu
    Conie bardzo przykre to, co piszesz... Rozumiem rozgoryczenie takim światem.
  • Justyska 8 miesięcy temu
    Bardzo prawdziwe co piszesz... Matki tak bardzo kochają swoją rodzinę, że zapominają kochać siebie. A siebie trzeba kochać zawsze i na pierwszym miejscu, żeby móc się tą miłością dzielić... Matki zapominają jak to być sobą, i to jest bardzo smutne... Niedocenione i traktowane jak pewnik... Och.. trafiło to do mnie.
    pozdrawiam!
  • jesień2018 8 miesięcy temu
    Ładnie to napisałaś, cieszę się, że trafiło! Pozdrowienia:)
  • il cuore 8 miesięcy temu
    dosyć trudny tekst dla aspirujących roli matek, bo rzeczywistość zawsze rozmija się z wyobrażeniami tego coś...
    cul8r
  • jesień2018 8 miesięcy temu
    Chyba pierwszy raz ktoś napisał, że mój tekst jest "trudny" :-D Dzięki za przeczytanie i komentarz!
  • droga_we_mgle 8 miesięcy temu
    Tego typu teksty mnie przerażają.

    To komplement.

    Pozdrawiam i uciekam...
  • Amnezja Wsteczna 8 miesięcy temu
    O, to samo chciałam napisać. Życie kury domowej brzmi jak najgorszy horror.
  • jesień2018 8 miesięcy temu
    E, jak komplement to dzięki:))
  • jesień2018 8 miesięcy temu
    Amnezja Wsteczna to chyba nie do końca o kurę chodzi, ale też o nic dobrego. Pozdr:)
  • Amnezja Wsteczna 8 miesięcy temu
    jesień2018 Niewykluczone, że coś przegapiłam, czasem szybciej czytam niż myślę. Mogę prosić o podpowiedź?
  • jesień2018 8 miesięcy temu
    Amnezja Wsteczna eee można sobie rozumieć, jak się chce, w sumie. Jestem przeciwna hasłu "co autor miał na myśli" :-D Więc sorry w ogóle za ten komentarz wyżej. Ale skoro już pytasz - ja bym to bardziej widziała tak jak Dekaos niżej - że wciągasz się w wir, angażujesz w jedną sprawę (równie dobrze to może być praca) i kiedy tego zabraknie, nie wiesz, co ze sobą zrobić, bo zapomniałaś, kim jesteś:)
  • Amnezja Wsteczna 8 miesięcy temu
    jesień2018 Ach, to okej, umiem jeszcze czytać ze zrozumieniem :D
  • Dekaos Dondi 8 miesięcy temu
    Jesień2018↔Szczerze, to miałem wczoraj przeczytać, no ale...
    Pierwsze skojarzenie, to jakby wszystko było "o krok za późno" Chociaż tak dosłownie o to mi nie chodzi. Nie potrafię rzec o co... "pranie wyjęte z wirówki" i nagle nie wiadomo, co robić, gdy brak "tego wirowania"? Miewam myśli, które trudno mi zobrazować. Tekst znowu tak prawdziwie napisany.
    Pozdrawiam🤠:)
  • jesień2018 8 miesięcy temu
    Zastanowiłam się chwilę nad Twoim komentarzem... i z tym wirowaniem, a raczej jego brakiem, trafiłeś w sedno! Znowu:)) Pozdrawiam!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania