Poprzednie częściKrzyk

Krzyk (poprawka)

Był taki czas w jej życiu, ciemne czasy tego świata.

Często płakała, spokoju aby chciała.

Nogi, ręce w bliznach miała.

Żyletka jej przyjaciółka była, gdy jej krew spływała.

Więcej i więcej z czasem tych ran miała.

 

Spokojna, cicha, wręcz idealna ale od środka ból ja zjadał.

Niepokój i strach gdy się karała, pomocy chciała.

Tak to się zawsze zaczyna.

Dużo leków brała, bo ciągle płakała.

Chciała zasnąć bo dość życia miała, aż zaczęła przelewać łzy do kieliszka.

Coraz więcej piła, przez dwa tygodnie nie trzeźwa była.

Załamała się, wzięła tabletki które miała i przedawkowała.

Któryś raz z kolei tak miała, że musiała...

Wiesz co wtedy czuła gdy psychotropów przyszła ulga?

Nagły puls, oddech rzadki a krew płonie w żyłach - przynosi ulgę jak kołderka

Potem jest gorzej.

Czas płynie wolniej, uczucia są mocniejsze, świadomości zaburzona gdy zamazany staję się ten świat.

Cichy nie wyraźny szept, zawroty głowy takie, że nie wie gdzie jest.

Nagłe łzy się pojawiają i tusz rozmazują.

Powtarzała ten rytuał często mimo bólu nie mogła przestać.

Przedawkowała znów, znów przedawkowała i krzyczała.

Nikt tego nie słyszał, nikt nie widział wołania.

W psychiatryku też była, bo za dużo leków brała, nic nie rozumiała.

Uzależniła się od tabletek, bo coraz więcej ich brała nie miała zachamowań.

 

Co miała zrobić gdy nie wytrzymywała?

W garść się miała?

- Przecież była za słaba.

Tylko spokoju chciała.

Nawet wtedy krzyczała " nie mogę tak żyć! "

Pomocy chciała ale jej nie otrzymała.

Ostatni dzień, ostatnia godzina, ostatnia minuta jej życia była, bo się zabiła.

Krzyk wołania o pomoc teraz słuchać.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania