Poprzednie częściKszyk, czyli w oparach absurdu

Kszyk - nowa sprawa - część 2 (Marne poszlaki)

Nagle tłum ciekawskich Chińczyków wtargnął do muzeum. Wyciągnęli aparaty fotograficzne i zaczęli robić zdjęcia każdemu eksponatowi, nawet komisarzowi.

- Muzeum jest zamknięte – warknął kustosz.

- My nie rozumieć po angielski – odparł jeden z Chińczyków.

- Spokojnie – rzucił komisarz. – To moi policjanci. Są na stażu.

- Skąd ich pan wytrzasnął?

- Wzięli udział w konkursie na darmową siłę roboczą i wygrali, zajmując trzecie miejsce. Urząd Pracy mi ich przysłał.

- Rozumiem, czyli oni…

- Tak, robią obrazom zdjęcia do dokumentacji medycznej. Ten, co dłubie teraz w nosie, to technik policyjny. Bada ślady zbrodni.

- Ekhm… Pan się zna na rzeczy?- zapytał technika kustosz.

- Oczywiście. To nie moja pierwsza sprawa.

- A która?

- Druga.

- Chyba wystarczy. Co pan odkrył?

- Złodziej był leworęczny, miał na nogach skarpety Puma i adidasy.

- Zadziwił mnie pan. Jak udało się tego dowiedzieć?

- Akurat byłem tutaj pół roku temu, gdy doszło do kradzieży. Od razu rzucił mi się w oczy facet w skarpetkach Puma i adidasach. Była z nim kobieta z dużym biustem dla odwracania uwagi. W pewnym momencie coś jej upadło i…

- I nie zauważył pan momentu kradzieży. Tak, to zrozumiałe. Pozna ją pan?

- Za nic w świecie. Patrzyłem tylko na piersi, a nie twarz.

- A ten facet?

- On nie miał cycków.

- A jego twarz pan rozpozna?

- Nie mas szans. Patrzyłem tylko na jego skarpety.

- W takim razie jesteśmy w kropce. A skąd wiadomo, że był leworęczny

- Nie wiadomo.

- Sam pan mówił…

- No tak. Wpisywał się do Księgi Gości lewą ręką.

- Co to za księga? - zainteresował się detektyw.

- Nie, to ślepa uliczka. Spaliliśmy ją, bo zalęgły się mole. Zapewne poznalibyśmy teraz charakter pisma złodzieja, jego imię, nazwisko i adres zamieszkania, ale to i tak nic by nie dało.

Detektyw pokiwał głową, przyjrzał się pustej ramie, pochodził chwilę dookoła, pomachał rękami i stwierdził:

- Nic nie wykryłem. I co teraz?

- Zazwyczaj ktoś ginie, a potem trafiamy na trop zabójcy – powiedział komisarz.

- Ale nikt nie zginął.

- Zdarza się.

Komisarz wyjął pistolet i zastrzelił jednego z konserwatorów obrazów.

- No, od razu lepiej. Tylko dalej nie mamy tropu.

- Coś sobie przypomniałem – rzekł kustosz. – Obok muzeum jest sklep z monitoringiem.

- Nie potrzebuję, już mam taki sprzęt w domu.

- Moglibyśmy zobaczyć, czy coś się nie nagrało.

- No właśnie, przegapiłem ostatni odcinek „Za młody na sukces”. Może mają nagranie. Chodźmy sprawdzić – zadecydował komisarz.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (13)

  • Nuncjusz 10.06.2017
    Trzymasz formę, pisz dalej, nie załamuj się brakiem lajków od gawiedzi :)
  • fanthomas 10.06.2017
    Zaplanowałem to na 5 części. Zobaczymy jak wyjdzie.
  • fanthomas 10.06.2017
    Możliwe, że pora porzucić stare i wyruszyć na nowe nieznane wody.
  • KarolaKorman 10.06.2017
    No banda debili :) Skąd się tacy biorą w twoim umyśle, z obserwacji?
  • fanthomas 10.06.2017
    Nie mam pojęcia.
  • fanthomas 10.06.2017
    Zainspirowała mnie Naga Broń i inne w podobnym stylu.
  • Pan Buczybór 10.06.2017
    fanthomas Ta. Naga broń to świetny klasyk. Leslie Nielsen był genialny w tej serii.
  • Pan Buczybór 10.06.2017
    Absurd najwyższych lotów.
    - Za nic w świecie. Patrzyłem tylko na piersi, a nie twarz.

    - A ten facet?

    - On nie miał cycków.
    Ten fragment rozwala system. Znasz się na rzeczy i twoje teksty zawsze są świetne. Zasłużone 5.
  • fanthomas 10.06.2017
    Miło mi to słyszeć.
  • riggs 10.06.2017
    Cycki i motyw z zabiciem konserwatora... Dobreeeeeeee! Piona
  • fanthomas 10.06.2017
    Dzięki.
  • Szudracz 10.06.2017
    Cycki i skarpetki do pary :) 5
  • Dimitria 10.06.2017
    Genialne, lekkie i zabawne! Wielka 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania