Kultura osobista: Kali mieć krowę - Kali ukraść krowę
Wrócę do truizmu: czy kultura osobista idzie w parze z wykształceniem / pochodzeniem / materialnym statusem etc. ?
Na pewno nie, ponieważ wrodzoną dystynkcję ma się zapisaną w genach. Nawet w genach tego pańszczyźnianego chłopa, z którego tak niedawno naigrawał niejaki Danielak Lutek. Pardon: Jerzy Stuhr!
Jednak owa osobista kultura, zwłaszcza u ludzi wykształconych / nieźle urodzonych a na pewno dobrze wychowanych, nie raz i nie dwa zostaje wystawiana na wyjątkowo bolesne próby.
Widzę to po sobie a także u innych, w jakimś sensie mnie tożsamych, osób.
Są bowiem takie typiszcza, do których w żaden sposób nie można przemówić [wrodzoną lub nawet nabytą] uprzejmością, delikatnością, czyli tą – nazywaną normami społecznego współżycia – kulturą.
Bo ci nad-wymagający od innych tego szeroko rozumianego zjawiska sami zachowują się niczym frazeologiczny kawał chama. Niemniej: im akurat wolno wyśmiewać cudze poglądy, również religijne, obrażając przy okazji naprawdę delikatne „uczucia” swoich - prawdziwych bądź wydumanych – adwersarzy.
I dopiero gdy miejsce eufemizmów zastąpi ocierająca się o grubiaństwo, dosadność, wówczas - szok!
- No coś podobnego, kto by to pomyślał! Że taka / taki… dama / gentelman [niepotrzebne skreślić].
Ponieważ często-gęsto do wymienionego rodzaju osobników nie da się inaczej podejść niż z obiegowym kijem i pałką. I dopiero w momencie, kiedy rzeczywiście, choć symbolicznie nakopie się do ich umownych „szmat”, wtedy zaczynają nabierać jakiego takiego respektu. Przynajmniej na pewien czas...
Komentarze (4)
Co prawda odnosi się do twierdzenia Pitagorasa, ale pasuje też do tekstu.
Pozdrawiam
Mhm, to się nazywa propozycja =)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania