labirynt umysłu-tekst

Ciemność pochłaniająca ostatki świetliste, zalewająca swym nieobliczalnym, niewidocznym postrzeganiem. Właśnie teraz, w tym stanie nieskończonego bałaganu mrocznych tajemnic, znalazł się mój pogrożony w cienistym, pewnym nerwowym układzie pokój. Zarysy przedmiotów stawały się coraz mniej widoczne, takie nieoczywiste, skrywane pod powłoką. Moje ogarnięte niewidocznością biurko, stało się pracownią czarnych macek kierujących swe odgałęzienia do mojego łóżka. Mrok nie był czymś nowym, lecz zawsze był różny od poprzedniego, wyczuwałem te dyskretne jego odmiany. W nim może kryć się wiele. Tym razem, coś przyjęło się do mojej kiełkującej północnej poświaty, zaskakująco blisko to się ukrywało. Jak zwykle kładłem się, aby pogrążyć się w śnie i podążać za impulsami wyobraźni. Wtedy zastanawiało mnie. jak różnie możemy podchodzić do tego samego zagadnienia. Niektórzy nie widzą ścieżek sennych przestrzeni tak wyraźnie jak ja. Uważałem sny za coś niedopowiedzianego, decydującego o zjawach tego świata, niezwykłego, podczas gdy inni nie przywiązywali do nich wagi. Ogólnie sny i ciemność są trochę pokrewne, obie pozwalają, aby je kształtować własnym umysłem. W obu przypadkach kreujemy rzeczywistość.

Właśnie w jedną z tak wielu moich nocnych podróży, śniłem o tym jak wsiadam razem z innymi, bezosobowymi pasażerami do autobusu. W którymś momencie, nie wiedząc czemu poczułem jakby tak wielki, że niedosięgniony w skali, ból- to jeden z ludzi zadał mi ciosy nożem. W szoku pragnienie poukładania elementów tworzących wszechrzecz nowego świata, stawało się coraz większe, wraz ze świadomością zbliżało mnie, do zamknięcia tajemnego kręgu teraźniejszości z przeszłością. Powolnego wzniecenia wolności, wraz z nią pojawiła się plama nadziei, malowanej sędziwym wzrokiem. Przenosząc się nad czasem, domykając ostatnim spojrzeniem cel, którego niedokładny węzeł pojawił się we mnie. Od początku do teraz dokonało się coś niewspółmiernie pięknego, drążącego w mej duszy tajemne przejście, powodujące zniknięcie teraz i powrót w przeszłość.

Znowu stanąłem na ponurej nawierzchni i wsiadałem wraz z innymi spieszącymi za czymkolwiek, uczestnikami mojej odległej, stanowiącej podporę wszystkiego podróży. Podążałem w złowrogi poziom mojej podświadomości. Wraz z wejściem czułem się zagubiony, gdy po raz kolejny zostałem zaatakowany co przyprawiło mój wieczny odgałęźnik racjonalizmu o dreszcze.

Budząc się, odkryłem coś nieprawdopodobnego, czego powszechna obiektywna głębia nie może ogarnąć. Odezwał się do mnie- Kot, który najprawdopodobniej zbiegł mojej irracjonalności z umysłu, pojawiając się nagle na oknie. Kontakt z nim uświadomił mi bardzo wiele tego, co nigdy nie jest wiadome. W pewnym momencie zaczął mrukliwym odgłosem sygnalizować swoją obecność. Ujrzałem w jego małej łapie skrawek zapisanego papieru. Po chwili wydobył z siebie, prawdziwe swe oblicze, mówiąc ludzkim głosem.

- Ja kot Mruczysław tutaj zebranym ogłaszam koniec istnienia, gdy na dworze pełnia się zaczyna. Koniec mego życia jest naprawdę bliski.

- Ale przecież nie ma tutaj więcej ludzi oprócz mnie, nawet tych wyśnionych, bo zapewne, to część nocnych ekscesji ogarniających mnie.

- Wiem, ale chciałem, aby moje odejście było bardziej pełne, czyli z pełną gamą ludzkich westchnień o zmroku a nie z jakimś jednym niewydarzonym, westchnieniem tylko jednej osoby więc nie przerywaj tylko słuchaj, bo zastępujesz mi całe miliony ludzi, współczujących mi w tej tragicznej chwili.

- Tak więc Ja -kot Mruczysław przekazuję do odczytu mój testament, gdyż życie jest zbyt ciężkie dla mnie, dlatego zapisuję tu obecnym przyjaciołom

- Jak masz na imię, potrzebuję tego do mojego ostatniego papieru, podpisanego własną łapą -Lumos

- Jak to, Lumos? Brzydkie, masz zmienić imię, bo za niedługo skończę swój żywot.

- Nazywam się Lumos, bo mam dawać światło jaśniejące nad innymi i dawać wspłómierną do duszy drogę do życia.

- Co za brednie, jesteś nikim pośrodku niczego

- Jesteś szaleńcem.

- Nieprawda. Uśmiech to jest to, co potrzeba nam teraz, dlatego pozwól, że wybiję lub usunę twoje uzębienie i wstawię szczękę wiecznego szczęścia. Każdy powinien ją nosić przynajmniej przez połowę swojego dnia, gdy wychodzi do innych ludzi, nie może być smutasem.

- Ty naprawdę masz swoje drugie ja, które karze ci mówić takie głupoty?

- Moje drugie i pierwsze ja podpowiada, że muszę dokonać na tobie tego zabiegu. -Ja nie widzę takiej konieczności.

- To bardzo dobrze, bo z tymi zębami to był żart.

- Proszę załóż ten przyrząd i nie zdejmuj, dopóki będziesz pośród innych. Podaje mu przyrząd który sprawia, że zęby są nienaturalnie wystrzeżone. Wracając do

mojej ostatniej woli, proszę o szczególną uwagę. Dla części z was, wybiorę w trakcie losowania przypisany spadek. Losuje.

- Moim przyjaciołom-Wymienia -Zapisuję dożywotni zapas kocimiętki, aby ten świat nie drażnił ich tak jak mnie, i żebyście odnaleźli się w każdym ze światów i w tym, po tej substancji.

- Dlaczego hołdujesz temu, aby sztucznie pokazywać to, że jesteśmy szczęśliwi, gdy postanawiasz popełnić samobójstwo?

- Bo udawanie może sprawić, że tak się z tym utożsamimy, że naprawdę w pewnym momencie będziemy czuć się lepiej, bo ludzie nie będą postrzegać nas jako niedostępnych, i zaczną do nas na początku uważnie , z pewną dozą niepewności podchodzić i my podtrzymując z nimi kontakt , będziemy właśnie tacy jakimi od zawsze chcieliśmy być.

- Co w twoim przypadku zawiodło, przy tylu pozytywach życia?

- Wydaje mi się, że nadużywałem przedmiotu do uśmiechu i stało to się niebezpieczną rutyną. Słuchajcie moi najmilsi, w celu poznania waszych najprawdziwszych intencji co do mojej osoby, proszę tu obecnego Lumosa , o szklankę całkowicie niepełną, że aż pustą. Więc Lumos podał mu ją. Kot z oburzeniem powiedział

- Miałeś mi dać szklankę, w której widoczny jest pewien pierwiastek niepełności, taką, która nigdy nie została napełniona. Tylko w takiej, mogę zobaczyć wasze bardzo oddalone, pączkujące, wypływające poza ramy oczywistości, twoje wewnętrzne ja i tym samym stosunek do mnie.

Po czym rozległ się dźwięk tłuczonego szkła. To co zobaczysz będzie w tobie na zawsze, dodał Kot. Kiedy miliony drobnych kawałeczków czystych w swej formie, rozszerzają się dotykając najdalszych zakątków istnienia, zaraz to się zmienia w nieułożoną układankę, o milionach drobnych części do złożenia. Przez to, że pomyliłeś się i ona nie była używana, stało się to, czy teraz to widzisz?

- Tak, ale to wymyka się wszelkim racjonalnym.

- No właśnie należy poznać istotę rzeczy, w niej samej to jest twoje własne życie. I wybory których dokonasz, to nie tylko to, co wydaje się na początku, to kręte ścieżki twojego istnienia. Można je ułożyć na miliony sposobów i wyciągać z jednego puzzla , kolejne o podobnej kolorystyce.

-Tylko od ciebie zależy, jak to wykonasz. Kot zaczął przekładać i nadkładać kolejne elementy, po chwili z nich zaczął wyłaniać się obraz, ukazujący czaszkę na czarnym tle. Lumos widząc to ukierunkowanym myśleniem przemienił to w księżyc o północy, który swym blaskiem rozświetlał te niejasne miejsca w ponurej i ciemnej przestrzeni. -Mruczysław nie zareagował na to i ponowił prośbę, o naczynie które za chwilę otrzymał.

- Przeleję teraz wasze niewidoczne przekonania o mnie i odczytam je.

- Więc patrząc na nie widzę, że Tola nie jest mi przychylna

- Tolu? dlaczego?

- Milczenie jest wymowną odpowiedzią

- Dalsze odczyty kota pomijam

- Lumos jest mi bliski i ma duży potencjał na naj naj naj najlepszego przyjaciela

Następne częścilabirynt umysłu-tekst cz.2

Średnia ocena: 3.2  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (13)

  • Nikto0 08.02.2021
    Proszę o to jak ktoś ocenia by napisał co jest złe albo dobre w tekście.
  • Mess 08.02.2021
    Heh...napewno podoba mi się przedstawienie samej ciemności ? fajnie to wygląda. Co do reszty straszny chaos...jest w tym coś denerwującego ale zarazem ciekawego. ?‍♂️
  • Nikto0 08.02.2021
    Dzięki za opinie jest to mój pierwszy tekst.
  • Jakbym kombinował, to bym wykombinował, że mi się wydaje, iż tekst jest przemyślany, nie pierwszy, napisany przez kogoś, kto pisze na co dzień, gdyż nie ma on znamion dziewiczych, tylko jakby celowo interpunkcję położoną, lub po prostu jeszcze nie dodaną.
    Chaosu nie ma, dla mnie nie ma, bo ja się odnajduję w chaosie i dla mnie jest zrozumiały - przynajmniej mam takie wrażenie, ale pisał go ktoś obyty z piórem, nie debiutant - wg mnie.
  • Mess 08.02.2021
    Chaos mam ma myśli w samym opowiadaniu nie w stylu pisania ?
  • Mess, Aaa, się zasugerowałem.
  • Nikto0 09.02.2021
    To jest mój pierwszy tekst. Mam pytanie do oceniających czy nadaję się do pisania? Wiem, że dużo jeszcze muszę zrobić, ale chodzi mi o potencjał.
  • Pisz po prostu jeśli chcesz, jeśli nie, to nie pisz - takie to proste.
  • Nikto0 09.02.2021
    yanko wojownik 1125
    Chcę pisać, ale chciałabym wiedzieć na ile jestem w tym dobra i czy na razie da się to w ogóle określić.
  • Celina 09.02.2021
    Przede wszystkim, to powinnaś ten tekst porządnie sformatować, żeby w ogóle dało się go przeczytać, wyjustować, zlikwidować entery, poprawić znaki interpunkcyjne itp.
  • Angela 09.02.2021
    Na swoim profilu, w publikacjach, po prawej stronie masz znaczek z ołówkiem, służący do edytowania teksty.
    Musisz to zrobić, jeśli chcesz by tekst był choć trochę bardziej czytelny.
    Powodzenia i nie zrażaj się, każdy kiedyś zaczynał i uczył się.
  • Nikto0 09.02.2021
    Dziękuję za wskazówki. Trochę poprawiłam, mam jeszcze drugą wersje na komputerze jeżeli chodzi o treść.
  • Zaciekawiony 12.02.2021
    Tu podobnie. Enter po każdym zdaniu wcale nie poprawia czytelności. Na dodatek masz przeniesione do nowej linijki części zdań, co utrudnia zrozumienie. Powinieneś to poprawić, bo na razie ciężko się w to wczytać.

    "Ciemność pochłaniająca ostatki świetliste[,] zalewająca swym nieobliczalnym, niewidocznym postrzeganiem. Właśnie teraz w tym stanie nieskończonego bałaganu, mrocznych tajemnic[,] znalazł się mój pogrążony w cienistym[,] pewnym[,] nerwowym układzie pokój. Zarysy przedmiotów stawały się coraz mniej widoczne[,] takie nieoczywiste, skrywane pod powłoką. Moje ogarnięte niewidocznością biurko stało się pracownią czarnych macek[,] kierujących swe odgałęzienia do [] łóżka. Mrok nie był czymś nowym, lecz zawsze był różny od poprzedniego[;] wyczuwałem te dyskretne jego odmiany. W nim może kryć się wiele."
    - Na przykład tak by to mogło wyglądać. Zaznaczyłem brakujące przecinki i skasowane powtórzenie.

    " - Ja[,] kot Mruczysław[,] tutaj zebranym ogłaszam koniec istnienia, gdy na dworze pełnia się zaczyna, koniec mego życia jest naprawdę bliski.

    -[spacja]Ale przecież nie ma tutaj więcej ludzi oprócz mnie[,] nawet tych wyśnionych, bo zapewne to część nocnych ekscesji[.]

    -[ ]Wiem, ale chciałem, aby moje odejście było bardziej pełne, czyli z pełną gamą ludzkich westchnień o zmroku[,] a nie z jakimś jednym niewydarzonym westchnieniem tylko jednej osoby[,] więc nie przerywaj tylko słuchaj, bo zastępujesz mi całe miliony ludzi współczujących mi w tej tragicznej chwili

    -[ ]Tak więc[: "Ja[,] kot Mruczysław[,] przekazuję do odczytu mój testament, gdyż życie jest zbyt ciężkie dla mnie[. Z]apisuję tu obecnym przyjaciołom[..."] -Jak masz na imi[ę,] potrzebuję tego do mojego ostatniego papieru podpisanego własną[ ]łapą

    -Lumos"

    I tak dalej. We wszystkich dialogach brakuje spacji po myślniku (a tak w ogóle użyty przez ciebie znak "-" to łącznik, myślnik jest dłuższy "— " ) a przenoszenie części zdań do nowej linijki psuje szyk i utrudnia zrozumienie kto co mówi.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania