Świetne drabble pokazujące, że nie tędy droga, że miłość to coś więcej niż specyfik, który można sobie wstrzyknąć i nagle puf, czyje się miłość.
Pozdrawiam ;)
Anonim01.06.2020
Shogi,
dokładnie tak. Sama chemia nigdy nie zastąpi potęgi uczuć. Bo niby jak sobie wyobrazić substancję wywołującą wstyd? Aż wstyd mysleć ;)
Antoni Grycuk
Sądzę, że może nie samą chemią, ale syntetyczne wywołanie odpowiedników miłości i innych uczuć jest tylko kwestią czasu. Oczywiście, zależy, o jakiej miłości mówimy. Kochać żonę jak brata nie byłoby miło, z kolei maltretowana kobieta, która nie ucieka od męża, bo uważa, że wciąż go kocha jest miłością skrzywioną. Miłość ma wiele odcieni, ale najczęściej jest tylko krótkofalowym narkotykiem.
Anonim01.06.2020
Rafał Łoboda
jeśli "syntetycznie", to coś musiałoby zmienić nasze myśli. Bo to myśli powstają najpierw na skutek bodźców z zewnątrz, one już wstępnie sterują ciałem, na przykład przyprawiając o skurcz, co jest odruchem warunkowym lub bezwarunkowym, następnie dają sygnał do wydzielania substancji utożsamianych z emocjami i to dopiero jest komplet. Chemią to można się upoić, jak alkoholem (który w pewnych aspektach ma podobne działanie jak miłość), ale miłość to znacznie więcej. Właśnie choćby dlatego, że miłości jest dziesiątki rodzajów.
Dzięki i pozdrawiam.
Ścieżki mózgu są niezbadane. Mózg to niesamowita machina, ale wciąż machina podlegająca prawom biologii, chemii, fizyki ^^
Myślę, że tabletka od miłości to wynalazek, którego skonstruowanie nie powinno być jakimś sf.
Jak bardzo ważna jest ta chemia w naszym mózgu pokazuje chociażby syndrom baby blues, gdzie po porodzie następuje spadek hormonów, co skutkuje obniżeniem nastroju. ^^
Ale miłość raczej nie potrzebuje wspomagaczy. :D
Anonim01.06.2020
Nawet jeśli powstanie tabletka wywołująca uczucia zbliżone do miłości, to trzeba będzie ją cały czas łykać. A miłość jest sama z siebie.
A gdyby chemia, czy ogólnie psycho-nauki były tak skuteczne, jak twierdzą, to psychoterapia nie trwałaby latami, czasem nawet pół życia, tylko o wiele krócej. Nauki-psycho są obecnie na poziomie medycyny w średniowieczu. Więc wynalezienie tabletki na pseudo-miłość potrwa pewnie kilka tysięcy lat.
A po odstawieniu alkoholu też następuje obniżenie nastroju. I po odstawieniu szopki. A nawet po auto-narodzinach :)
Antoni Grycuk samo uczucie miłości nie jest czymś wymyślnym, powstaje w dość pierwotnym obszarze mózgu, także stworzenie substancji pobudzające ten ośrodek, nie musi być fikcją naukową. Ale mózg to niesamowita machina, która składa się z wielu elementów: neuronów i połączeń między nimi, to też ma swój udział w życiu człowieka. :-)
Oczywiście, że po alkoholu następuje, bo to chemia, która oddziałuje na organizm w stopniu znaczącym. Podobnie jest z papierosami, uzależniasz się m.in. na związki zawarte w tytoniu, a następnie warunkujesz odruchy jak np. Palenie papierosa i kawa. To samo tyczy się narkotyków i wszelakich substancji uzalżaniających.
To pójdę jeszcze dalej do depresji poporodowej, która jest wynikiem m.in. niedostatecznej ilości neurosteroidów - spadek po porodzie. To tylko wskazuje jak bardzo chemia nami steruje i nie ma w tym nic złego. :-)
Gdyby nieznajomość lub ciągłe zaprzeczenie temu, wielu chorób nie dałoby się zahamować, w tym właśnie depresji.
Anonim01.06.2020
LeeaThorelli
kończąc watek, powiem, że ja wcale nie zaprzeczam neurochemii. Tylko twierdzę, że to jedynie wspomagacz, który tez powoduje cholernie silne sprzężenie zwrotne z myślami i odruchami.
Dalej dyskutować mi się nie chce, bo nie czuje takiej potrzeby.
Antoni Grycuk
Mówisz o odruchach warunkowych i bezwarunkowych?
Po prostu powtórzę, nic nie dzieje się poza mózgiem - a w mózgu nic nie dzieje się bez oddzialywań biologiczno-chemiczno-fizycznych. :-)
Nawet myśli nie powstają w nim od tak.
Antoniuszu→Hmm... zdaniem mym, wszelka sfera ludzkich uczuć, takich i owakich, świadomości tożsamości itp...
jest w pewnym sensie na ''miedzy''→między→"fizyką'' a "duchowością"→ (jak zwał tak zwał)
Mózg jest siedliskiem owych ''odczuć'' ale nie ich jedynym ''producentem" i jedynym domkiem.
A kto jest owym wspólnikiem... to już zależy, kto w co wierzy lub nie.
Tak jakoś to subiektywnie widzę, ale mogę się mylić:)
Anonim01.06.2020
Też tak uważam, Dekoś.
Bo jak wyjaśnić różne reakcje noworodków jednojajowych?
Ja jedynie próbuje zrozumieć to, co mi potrzebne, a co uzależnione jest od cielesności. Bo Człowiek to duch i ciało, żeby nie powiedzieć: duch i zaduch ;)
Dzięki za wizytę i słowa.
A co do drabble→Hmm... miłowanie wszystkiego jak leci, to też niezbyt dobry pomysł:)
Nawet może być niebezpieczny.
Natomiast nie stawiałbym znaku = między wzruszeniem a miłością. Wzruszać się mogą także ludzie bardzo źli.
Anonim01.06.2020
Dekaos Dondi
oni tez kochać potrafią, czasem. Patrz Hitler i Ewa.
Dzięki.
Widocznie specyfik powinien mieć dwie wersje. Dla par i dla singli. Dla singli byłby droższy, bo z silniejszym dodatkiem odpowiadającym za miłość własną. Ten składnik musi być deficytowy, stąd przypuszczenie, ze droższy, bo o ile wiele osób potrafi kochać innych, to ma problem z choćby akceptacją siebie, o miłości nie wspominając.
Można by ten dodatkowy składnik co prawda pozyskiwać od narcyzów i egoistek, ale zaraz wejdą kwestie moralno-etyczne i skończy się tak czy siak zejściem do podziemia.
Anonim02.06.2020
Bajko,
prawdziwa miłość zaczyna się od "braku wpływu zła" - to tak w skrócie. Ale rzeczywiście najczęściej jest to tożsame z miłością samego siebie. Ale to dużo bardziej odległe od tego, czym jesteśmy zalewani przez psychologię czy to popularną czy akademicką.
Natomiast w tym tekście chodziło mi o to, że chemia nigdy nie zastąpi prawdziwości.
Dzięki za wizytę i kilka słów.
Komentarze (29)
Pozdrawiam ;)
dokładnie tak. Sama chemia nigdy nie zastąpi potęgi uczuć. Bo niby jak sobie wyobrazić substancję wywołującą wstyd? Aż wstyd mysleć ;)
Dzięki i pozdrawiam.
Sądzę, że może nie samą chemią, ale syntetyczne wywołanie odpowiedników miłości i innych uczuć jest tylko kwestią czasu. Oczywiście, zależy, o jakiej miłości mówimy. Kochać żonę jak brata nie byłoby miło, z kolei maltretowana kobieta, która nie ucieka od męża, bo uważa, że wciąż go kocha jest miłością skrzywioną. Miłość ma wiele odcieni, ale najczęściej jest tylko krótkofalowym narkotykiem.
jeśli "syntetycznie", to coś musiałoby zmienić nasze myśli. Bo to myśli powstają najpierw na skutek bodźców z zewnątrz, one już wstępnie sterują ciałem, na przykład przyprawiając o skurcz, co jest odruchem warunkowym lub bezwarunkowym, następnie dają sygnał do wydzielania substancji utożsamianych z emocjami i to dopiero jest komplet. Chemią to można się upoić, jak alkoholem (który w pewnych aspektach ma podobne działanie jak miłość), ale miłość to znacznie więcej. Właśnie choćby dlatego, że miłości jest dziesiątki rodzajów.
Dzięki i pozdrawiam.
a ja już prosiłem Waszą Literkową o szlaczek ;) Czekam ;)
Fajnie ujęty temat.
Pozdrawaim
To nasze myśli są najważniejsze, one wywołują wszystko.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Dzięki, Kigja.
Pozdrawiam
Myślę, że tabletka od miłości to wynalazek, którego skonstruowanie nie powinno być jakimś sf.
Jak bardzo ważna jest ta chemia w naszym mózgu pokazuje chociażby syndrom baby blues, gdzie po porodzie następuje spadek hormonów, co skutkuje obniżeniem nastroju. ^^
Ale miłość raczej nie potrzebuje wspomagaczy. :D
A gdyby chemia, czy ogólnie psycho-nauki były tak skuteczne, jak twierdzą, to psychoterapia nie trwałaby latami, czasem nawet pół życia, tylko o wiele krócej. Nauki-psycho są obecnie na poziomie medycyny w średniowieczu. Więc wynalezienie tabletki na pseudo-miłość potrwa pewnie kilka tysięcy lat.
A po odstawieniu alkoholu też następuje obniżenie nastroju. I po odstawieniu szopki. A nawet po auto-narodzinach :)
Dzięki i pozdrawiam.
Oczywiście, że po alkoholu następuje, bo to chemia, która oddziałuje na organizm w stopniu znaczącym. Podobnie jest z papierosami, uzależniasz się m.in. na związki zawarte w tytoniu, a następnie warunkujesz odruchy jak np. Palenie papierosa i kawa. To samo tyczy się narkotyków i wszelakich substancji uzalżaniających.
To pójdę jeszcze dalej do depresji poporodowej, która jest wynikiem m.in. niedostatecznej ilości neurosteroidów - spadek po porodzie. To tylko wskazuje jak bardzo chemia nami steruje i nie ma w tym nic złego. :-)
Gdyby nieznajomość lub ciągłe zaprzeczenie temu, wielu chorób nie dałoby się zahamować, w tym właśnie depresji.
kończąc watek, powiem, że ja wcale nie zaprzeczam neurochemii. Tylko twierdzę, że to jedynie wspomagacz, który tez powoduje cholernie silne sprzężenie zwrotne z myślami i odruchami.
Dalej dyskutować mi się nie chce, bo nie czuje takiej potrzeby.
Pozdrawiam
Mówisz o odruchach warunkowych i bezwarunkowych?
Po prostu powtórzę, nic nie dzieje się poza mózgiem - a w mózgu nic nie dzieje się bez oddzialywań biologiczno-chemiczno-fizycznych. :-)
Nawet myśli nie powstają w nim od tak.
jest w pewnym sensie na ''miedzy''→między→"fizyką'' a "duchowością"→ (jak zwał tak zwał)
Mózg jest siedliskiem owych ''odczuć'' ale nie ich jedynym ''producentem" i jedynym domkiem.
A kto jest owym wspólnikiem... to już zależy, kto w co wierzy lub nie.
Tak jakoś to subiektywnie widzę, ale mogę się mylić:)
Bo jak wyjaśnić różne reakcje noworodków jednojajowych?
Ja jedynie próbuje zrozumieć to, co mi potrzebne, a co uzależnione jest od cielesności. Bo Człowiek to duch i ciało, żeby nie powiedzieć: duch i zaduch ;)
Dzięki za wizytę i słowa.
Pozdrawiam
Nawet może być niebezpieczny.
Natomiast nie stawiałbym znaku = między wzruszeniem a miłością. Wzruszać się mogą także ludzie bardzo źli.
oni tez kochać potrafią, czasem. Patrz Hitler i Ewa.
Dzięki.
Dzięki i pozdrawiam.
Można by ten dodatkowy składnik co prawda pozyskiwać od narcyzów i egoistek, ale zaraz wejdą kwestie moralno-etyczne i skończy się tak czy siak zejściem do podziemia.
prawdziwa miłość zaczyna się od "braku wpływu zła" - to tak w skrócie. Ale rzeczywiście najczęściej jest to tożsame z miłością samego siebie. Ale to dużo bardziej odległe od tego, czym jesteśmy zalewani przez psychologię czy to popularną czy akademicką.
Natomiast w tym tekście chodziło mi o to, że chemia nigdy nie zastąpi prawdziwości.
Dzięki za wizytę i kilka słów.
Pozdrawiam
Dzięki Hope.
Pozdrawiam
Zasady głosowania w zakladce o mnie. Dla przypomnienia - ustalamy własne podium: 3 - 2 - 1. Punkty uzasadniamy.
Głosujemy do 11 czerwca / czwartek/ godz. 23.59
Zasady głosowania w zakladce o mnie. Dla przypomnienia - ustalamy własne podium: 3 - 2 - 1. Punkty uzasadniamy.
Głosujemy do 11 czerwca / czwartek/ godz. 23.59
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania