Przemijanie
PROLOG
Rodzimy się na tej ziemi, doświadczając w swoim życiu wielu przeciwności, radości, smutków upadków i spektakularnych powstań.
Moje życie do pewnego czasu przepełniało mnóstwo upadków i załamań psychicznych. Które nie były bezpośrednio związane z moją psychiką, czy otaczającym światem, lecz brakiem zrozumienia części siebie, że wszystko przemija z wiatrem.
I tak stało się ze mną zagłębiając się w świat, używek imprez i ucieczki od mocy, której nie potrafiłam kontrolować. Upadłam na same dno nocnika, brnąc jedną dłonią w gównie, drugą usilnie próbowałam dosięgnąć nieba.
Nie widziałam co robić w swoim życiu, nie miałam wyższych aspiracji, a nawet nie próbowałam uczyć się lepiej, aby osiągnąć cokolwiek. Siedząc w swojej bezpiecznej przestrzeni, na garnczku u starych. Chciałam jedynie imprezować i zdobywać kolejne skrajne doświadczenia, bo tylko takie były w stanie dostarczyć mi jakichkolwiek emocje.
ROZDZIAŁ I - Wypadek czy przeznaczenie?
Pierwszym wyrwaniem mnie z sideł dna społeczeństwa był wypadek samochodowy.
Dzięki niemu zaobserwowałam przemijanie i doceniłam śmierć, czując jej bliskość na własnej skórze. Był to jedyny moment w którym nie miałam żadnej myśli w głowie. Jakby czas zatrzymał się wraz z moim sercem i umysłem. I faktycznie tak było, co do sekundy pamiętam zachowanie kierowcy, krzyki i uderzenie w drzewo. Po którym mnie poharatało, nie mogłam wziąć oddechu, a ciało było sparaliżowane, butelka piwa którą miałam w ręku tkwiła tam do momentu, aż nie wysiadłam z samochodu. Tak jak inni tracą świadomość i mdleją, a emocje nie pozwalają im zapamiętać ani sekundy, ja zapamiętałam wszystko. Bliskość z śmiercią pozwoliła mi zrozumieć czym jest przemijanie i że w każdym momencie możemy stracić wszystko, a nawet swoje życie.
Nie potrzebowałam dużo czasu, aby stanąć na nogi. W dosłownym słowa znaczeniu, wstając z łóżka szpitalnego po 10 dniach leżakowania, mój błędnik zapomniał gdzie jego miejsce i uczyłam się chodzić na nowo, krok po kroku. Ciało pamiętało ruchy aczkolwiek błędnik miał z tym problemy zrzucając mnie na prawą stronę.
Z pierwszymi krokami, normalnym oddechem bez drenażu i z połową włosów na głowie rozpoczęłam nowe życie...
Nowe bez używek, papierosów, alkoholu i starych znajomości, to doświadczenie było moim przeznaczeniem i nauczycielem przemijania. Przez cierpienie i siłę woli weszłam na kolejny poziom śwaidomości.
ROZDZIAŁ II -" Święta Krowa"
Nowe życie z nowymi rutynami i wiedzą, którą pozyskiwałam od innych. Podążałam ścieżką fałszywych guru z kradzioną wiedzą i stawałam się taka sama jak oni. Zaczęłam medytować i leczyć swoje ciało praną, w pewien sposób zajęłam swoją psychikę pozytywnym myśleniem , aby nie wchodzić w niskie stany emocjonalne.
Lecz cały rozwój duchowy, który wtedy praktykowałam wprowadził mnie w kolejne błędne koło. Kto by pomyślał że tak samo można uzależnić się od wykupywania kursów z samorozwoju jak od alkoholu czy innych używek. Nie potrafiłam odnaleźć własnej drogi, jedynie robiłam to co sugerowali mi inni. Jakbym była marionetką sterowaną przez coś powyżej. Szukałam skrajnych emocji, doświadczając uniesień w medytacji i jodze. Zadowolona z własnej osoby wpadłam w kolejne sidła narcystycznego myślenia. Jaka to nie jestem super mądra, piękna i w ogóle. Kłamstwo przez które tworzyłam wokół swojej osoby, spowiło mgłą wiele istot, które stały się ofiarami mojego zapatrzenia się w swoją osobę. W tamtym momencie obrosła w tłuszcz, pozbawiając swojego ciała harmonii, kobiecej energii i braku zrozumienia własnej seksualności. I tak święta krowa mimo że zdrowa fizycznie stała się bardziej jak krowa niż święta.
Ta lekcja nauczyła mnie jednego, piękno przemija wraz z twoją świadomością.
ROZDZIAŁ III- Przyjaciele też znikają ?
Kiedyś miałam przyjaciela o tym samym nazwisku, często mówiliśmy że jesteśmy rodzeństwem, a po okazaniu dowodów nikt nie potrafił zaprzeczyć. Był dla mnie jak brat którego nigdy nie miałam, a ja dla niego byłam siostrą której on nigdy nie miał. Pewnego razu pokłóciliśmy się o pierdoły i nie odzywaliśmy do końca jego dni. W momencie gdy żegnałam go po raz ostatni , wrzuciłam do dziury w ziemi, czerwoną różę z jastrzębim piórem i podpisem na wstążce.
"Zawsze o tobie pamiętałam, twoja siostra"
Nie zdawałam sobie sprawy, że pióro symbolizowało odesłanie duszy do eteru, zawsze kojarzył mi się z ptakami. Może dlatego że potrafił rozmawiać z papugami i gołębiami, wygwizdując do każdego z osobna inną melodię.
Tego dnia płakałam jak nigdy, mając świadomość, że już nigdy go nie przeproszę i pożegnaliśmy się w niezgodzie. Z pogrzebu wróciłam zapłakana, rzuciłam się w ramiona babci i płakałam dalej. To był pierwszy raz kiedy przez całe moje 20 letnie życie babcia powiedziała mi coś miłego.
Przyjaźnie mijają i budują się nowe, lecz niektóre znikają na zawsze i nie powrócą już zza światów.
ROZDZIAŁ IV- Sen czy przepowiednia ?
Przed śmiercią przyjaciela miałam sen. Byłam w nim ptakiem, latałam nad przyjacielem który biegał wokół kościoła. Obok były wysokie blokowisko nad które nie mogłam się wznieść. Rozbiłam się na jednym z okien i osiadłam na balkonie. Spróbowałam po raz kolejny się wzbić i przelecieć nad budynkami. W momencie kiedy się udało, upadłam wprost przed moim domem, zamieniając się w człowieka. Widziałam jak z domu wychodzą młodzi mężczyźni i w tym sąsiad. Weszłam do środka i sen się urwał.
Sen powrócił dwa lata później, podczas covida. Ja byłam na kwarantannie, a moja mama i dziadkowie byli w szpitalu.
Sen rozpoczął się tak samo byłam w nim jastrzębiem, ale mój przyjaciel też nim był i lataliśmy razem jako ptaki nad kościołem, później wzniosłam się nad wysokie bloki, a on odleciał w drugą stronę. Poleciałam bez problemu nad wysokimi budynkami i upadłam przed swoim domem , widziałam jak wychodzą z niego mężczyźni, w tym sąsiad.
W drzwiach wejściowych przywitała mnie moja babcia, która miała wtedy może dwadzieścia parę lat. Wprowadziła mnie do środka a ja zamknęłam drzwi wejściowe. Z góry po schodach schodziło jeszcze kilka mężczyzn, dziwiłam się dlaczego oni tutaj są, miała podejrzenia jaką osobą była babcia za młodu. Wypuściłam ich na zewnątrz a w wejściu ujrzałam postań w czarnym dresie z garbatym nosem i wytatuowanym na szyi kielichem z sztyletem które był oplecione różańcem. Weszłam do środka i powiedziałam babci że ma nie otwierać drzwi. Lecz ona dumnie podeszła do nich i z uśmiechem na twarzy powiedziała: " NA MNIE JUŻ CZAS"
Następnego dnia dostaliśmy telefon ze szpitala, że nasza babcia zmarła.
A ja nie odczułam smutku, czy rozpaczy jak wcześniej przy przyjacielu.
Co najciekawsze kilka tygodni później zmarł również sąsiad, którego widziałam w śnie.
Czas leci nie ubłaganie, a w momencie kiedy pogodzisz się z przemijaniem, zrozumiesz że śmierć nie jest czymś złym lecz to kolejna kartka w rozdziale twojego życia.
Rozdział V - Przekraczanie granic
Wszystko przemija, wszystko się kończy, umiera i odradza się od nowa.
Tak samo i ja umarłam wielokrotnie w środku, doświadczając dysonansu poznawczego. Zderzając się z dorosłością, która zgniotła mnie jak chrząszcza.
Nie potrafiąc właściwie zadbać o dom, gotować a zwłaszcza ogarnąć życia wyprowadziłam się do Wielkiej Brytanii, zwalając całą swoją chaotyczną energię na mojego partnera...
Zamiast dziewczyny w domu miał małe dziecko, które nie potrafiło zadbać właściwie o swoje potrzeby, a co dopiero potrzeby drugiej osoby. Tworząc związek trzeba żyć w harmonii i nie oczekiwać, że jedna bądź druga strona stanie się twoim tatusiem /mamusią.
Proces dysonansu poznawczego związanego z wyjściem z roli dziecka trwał dwa lata i tak minął nam czas rozstań i powrotów. Które paradoksalnie wznosiły nasz związek na wyższy poziom, prowadząc do głębszego zrozumienia naszych potrzeb.
Rozdział VI- Nauczyciele przemijania
Pszczoły są doskonałymi nauczycielami przemijania jako naturalnego cyklu życia. Odkąd zaczęłam przy nich pracować obserwuję to na co dzień. Codziennie w ulu któraś z nich umiera i rodzi się od nowa, co najciekawsze pszczoły potrafią reanimować i wzbudzać do życia królową, która z nieoczywistych powodów wydaje ostatnie tchnienie.
W ulu życie i śmierć przeplata się jak warkocz, dlatego tak bardzo uwielbiam te stworzenia.
Pszczoły pokazały mi, że nawet pasja może minąć i odejść w zapomnienie. Do zeszłego tygodnia myślałam, że poszłam na krawiectwo z pasji i lubiłam to robić, ale nie udawało mi się w tym zawodzie, czynności związane z szyciem mnie irytowały i często wpadałam w złość. Nie rozumiałam dlaczego tak się dzieje, a z każdej pracowni krawieckiej zwalniają mnie w przeciągu kilku miesięcy.
W końcu zrozumiałam,że nie lubię tego zawodu !
Przez całe 10 lat odkąd zaczęłam naukę, aż do teraz oszukiwałam siebie, a jedyne co robiłam to powtarzałam tzn. program pokoleniowy. Czyli w każdym pokoleniu w naszej rodzinie jest krawcowa. Zrozumiałam, że to nie jest moje a mojej babki, matki i prababki.
Ja nie kocham szycia ja kocham pszczoły!
I tak przejmuję pałeczkę po moim dziadku, pra dziadku itd. Ponieważ pośrednie pokolenie nie miało żadnego pszczelarza! Ja postanowiłam nim zostać, bo pszczoły są cudowne, wytwarzają coś niebywale znakomitego jedynie z dwóch składników, zupełnie jakby używały magii.
Tajemnica pszczół jest prosta, są w pełni pogodzone z przemijaniem i śmiercią, dzięki temu potrafią wskrzeszać królową i tworzą życiodajne produkty.
EPILOG
I tak wszystko kończy się i zaczyna na nowo. To co nam nie służy zostawiamy za sobą jak kolejną kartkę ulubionej książki. Życie to jedynie jej kolejne rozdziały, które możemy napisać sami i cieszyć się z ich powstania, albo zlecić pisanie komuś innemu, który narzuci nam co mamy robić i jak żyć. Zupełnie jakbyśmy wcielili się w bohatera powieści którą przeczytaliśmy jakiś czas temu. To do ciebie należy wybór, czy będziesz czytać przez całe życie tą samą historię, czy zaczniesz pisać swoją własną.
Komentarze (13)
Mądry życiowo. Gratuluję!
Ludzie piszący takie teksty łatwo mogą wpaść - i często wpadają - w pułapkę sztywnego moralizatorstwa, ale Ty tego uniknęłaś.
zderzenie sacrum i profanum - które nie jest oczywistą prowokacją jak to się zbyt często dzieje na tym portalu
porównanie z warkoczem też super
Zdecydowane 5.
Pozdrawiam :)
Ten tekst pisałam z natchnienia, najpierw powstał tekst chaotyczny. Wiele informacji w jednym akapicie. Po czym dostałam olśnienia. "życie jest jak książka" i tak sobie powstały rozdziały hahaha. 😁
https://www.opowi.pl/forum/literkowa-bitwa-na-proze-linki-do-w934/
Piona.
https://www.opowi.pl/forum/literkowa-bitwa-na-proze-glosowanie-w935/#reply
Zapraszam do oddania głosów.
Epilog najbardziej, co wspomniałem w głosowaniu:)
P.S↔Takich tekstów mam niewiele, bo wolę udziwniać, ale jakieś chyba są:)
Pozdrawiam🙃:)
Jeszcze raz dziękuję :)
Pozdrawiam.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania