Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

LBnP nr 58_Gniew Matki

Młoda wilczyca kluczyła między drzewami i ocierała swoje kasztanowo brązową sierść o krzaki, by wrócić do swoich młodych. Plamy światła porannego słońca przemykały po jaśniejszym grzbiecie. Po jej uszu docierały brzęczenie owadów, śpiew ptaków, szum z korony drzew i inne, ale zbytnio ją to nie interesowało z powodu zająca, którego trzymała w pyszczku dla swoich dzieci. Patrząc na to, że miała trójkę, to na długo im nie starczy, ale nic nie szkodzi, pierwszy głód zostanie zaspokojony, a będzie mogła trochę się pobawić z dziećmi.

Ciepły letni wiatr doprowadził do nozdrzy zapach krwi, normalnie by na to nie zwróciła uwagi, w końcu miała jedzenie, ale ten zapach dochodziło z kryjówki. To dość mocno ją zmartwiło. Przekroczyła ostatnie krzaki tworzące kryjówkę z nadzieją, że zobaczy młode.

Serce matki zamarło, gdy jej oczom ukazały się plamy krwi i ślady ciągnięcia. Nie było wesołego pisków i skomleń. Nie było miękkiego futerka, do którego mogłaby się przytulić po tym polowaniu. A ich zapach był słaby i stłumiony przez guano nietoperzy.

Matka szeroko otworzyła oczy w niedowierzaniu, upuściła zdobycz i zawołała. Nerwowo biegła od krzaka do krzaka, sprawdzając, czy tam się nie ukryli.

Po paru chwilach bezowocnych poszukiwań postanowiła powziąć trop. Szybko znalazła zapach i podążyła za nim. Po paru drzewach zorientowała się, że podąża też za zapachem guana.

 

***

 

Słońce weszło na szczyt sklepienia niebieskiego, gdy wilczyca dotarła do grupy pięciu łysych małp siedzących przy ognisku. Matka cicho i ostrożnie zbliżyła się do nich. Wolałaby nie podchodzić do nich, bo cały czas pamiętała, że właśnie przez takie stwory, ona od paru tygodni szuka swojej watahy. Ale trop prowadził do nich lub przez nich, więc musiała to sprawdzić. Gdy była bezpieczna za krzakami i kilkanaście kroków od nich, serca ma… wilczycy raz jeszcze zamarło, zauważyła rozczłonkowane ciała swoich dzieci.

Eks-matka chciała rzucić się na nich, ale nie zrobiła tego. Wiedziała, że szybciej zginie, nisz ich dorwie. Postanowiła obmyślić plan i upolować tych drani.

Eks-matka leżała w tym samym miejscu, w którym ich znalazła i czekała, aż któryś się oddali. Słońce nieco się przesunęło, a nikczemnicy grzali się przy ogniu, dwójka *jeden o żółtych włosach, a drugi miał włosy tego samego koloru co grzbiet wilczycy* jedzeniu owoców, inna dwójka *jeden miał ognisto ktęcone włosy, a drugi nosił cimnobrązowe włosy do ramion* korzenie, a jeden *Miał nadłóżże włosy o kolorze czerni, a jego ciało było pokryte licznymi bliznami* usmażone mięso. Wilczyca z powodu gniewu myślała, że to był wcześniej kawałek z jednego z jej dzieci, ale w rzeczywistości to był kawałek papugi.

Rozmawiali o ostatnich wydażeniach i żartowali.

Ten o jasnokasztanowych włosach wstał i poszedł za krzak. To była idealna okazja, tylko musiała to dobrze rozegrać.

Wstała na równe łapy i cichaczem udała się, żeby zajść go od boku. Poczekała krótką chwilę.

Usłyszała, strumień uderzający o glebę. To był sygnał. Skoczyła, odbiła się od pnia drzewa i wylądowała na ramionach. Była na tyle ciężka, że powaliła go. Szybko pobiegła dalej, minęła powalony pień i zaczęła nasłuchiwać. To była dla niego na tyle niespodziewana sytuacja i nagły ból, że nie mógł nijak zareagować. Przest co wilczyca nieco się zmartwiła, pomyślała, że już popełniła błąd, przez który cały plan pójdzie w pieruny.

Wtem usłyszała krzyk, jego krzyk. Ten dźwięk bardzo ją ucieszył. Nie dlatego, że jest psychopatką, bądź że chciała, żeby cierpieli. Nic z tych rzeczy. Jedynie potrzebowała tego krzyku, tylko tyle i aż tyle.

Skupiła całą swoją uwagę na reszcie drani, ci szybko wstali i pobiegli do swojego towarzysza. Najwolniejszy był po drugiej stronie ogniska ten, który jadł ptaka.

Wilczyca wykorzystała ich nieuwagę i błyskawicznie zaszła długowłosego od boku i z prędkością błyskawicy, złapała pyskiem za jego kark i złamała go.

Krew poleciała do ust wilczycy i na jej grzbiet, i przednie łapy. To Eks-matce przypomniało, jak raz wróciła z polowania, mając na swoim futrze plamy krwi, to je jedyny syn wylizał je. Może dlatego, bo był wtedy głodny, a to pachniało jak jedzenie, lub chciał, żeby jego matka była czysta. Był za mały, by jej to wytłumaczył, a teraz nigdy tego się nie dowie. Już nie.

Już załatwiła prawie połowę tych draniów, a nawet nie wiedzą, co się dzieje, wszystko układa się wprost idealnie.

Zaciągnęła zwłoki do krzaków, a sama poszła cicho nieco dalej. Wilczyca na szybko wyczyściła się z krwi, na tyle ile mogła i obserwowała, jak trój osobowa grupa próbuje pomóc rannemu. Próbowali być na tyle cicho, jak mogli.

Dwójka wystawiła swoje włócznie i zabezpieczali dwie różne kierunki, a trzeci próbował podnieść rannego. Jeden strażnik zauważył, że jest ich o jednego za mało i od razu poinformował szturchnięciem resztę o tym fakcie.

Cała drużyna zaczęła się trząść, a wilczyca mogła wyczuć ich strach. Ucieszyła się tym faktem, ponieważ to oznaczało, że będą popełniać więcej błędów. Oczywiście dalej musiała być ostrożna. Jeśli zlekceważy swoich przeciwników, a raczej swoje ofiary, to może źle się dla niej skończyć.

Eks-matka obserwowała i czekała na kolejną okazję. Łyse małpy powoli zaczęły się wycofywać, okrążając ogniska. Po paru krokach jeden strażnik się przewrócił. To był znak.

Wszyscy od razu obrócili się w jego stronę i skupili całą swoją uwagę na nim. Eks-matka cicho zaszła drugiego strażnika od tyłu, złapała go za nogę i zaciągnęła do krzaków od ogniska.

Ofiara bez czekania, zaczęła krzyczeć, gdy upadał, wypuścił włócznie, a potem próbował ją szybko podnieść, ale był już za daleko. Swoimi dłoniami chwytał ściółki, torfu, a nawek korzeni, ale był zbyt słaby, by się utrzymać. Z jego nogi pociekła krew, ścięgna zostały przerwane, co powinno wywołać niesamowicie silny ból, ale z powodu stresu i adrenaliny nic nie poczuł, mimo wszystko bał się i chciał zostać uratowany.

Krzyk zwrócił uwagę reszty, ci odwrócili się w stronę swojego towarzysza. W samą porę, żeby zobaczyć, jak jest zaciągany w krzaki i bezskutecznie walczy o życie. Chcieli pomóc, ale jeden trzymał rannego, a drugi leżał, przez to nie zdążyli zareagować, a słyszalny krzyk za krzaków, skutecznie ich do tego zniechęcił.

Wilczyca założyła, że została wykryta, ale to już prawie nie miało dla niej znaczenia. Zostało tylko dwóch, trzech, jeśli liczyć rannego.

Ten, który trzymał rannego, delikatnie położył go na ziemi i powoli podszedł do broni. A strażnik stał zaraz za nim i szykował się do ataku.

Eks-matka nie była aż tak głupia, czekała spokojnie. Gdy podniósł włócznie, ona poruszyła tylnymi łapami, żeby pohałasować liśćmi, najpierw z prawej, a potem z lewej.

Łyse małpy wędrowały wzrokiem od jednego hałasu do drugiego. Zrobili dokładnie to, czego się spodziewała, chcieli ją po prostu zabić. Jeśli by wyskoczyła, z całą pewnością zostałaby nabita. Jeśli pobiegnie którąś ze stron, to oni zaatakują. Musiała ich jakość zaskoczyć, szybko wpadła na pewien pomysł.

Napięła mięśnie, poczekała chwilę i skoczyła do tyłu. Na tyle wysoko, żeby ją zauważyli.

Gdy zobaczyli, jak wyskakuje ze krzaków, ustawili włócznie i zaparli się stopami. Czekali, aż wpadnie, ale… pobiegła w swoje lewo, co tą dwójką zdezorientowało. Po chwili ciszy uznali, że zaspokoiła żądzę krwi i poszła sobie.

Wrócili do swoje rannego towarzysza, złapali za jego ramiona i ostrożnie pociągnęli w stronę ogniska. Cały czas bacznie obserwowali otoczenie, z którego odchodzili. Gdy doszli na miejsce, to od razu udali się w stronę zachodniej drogi.

Wilczyca znowu zaszła ich od tyłu, poczekała chwile w bez ruchu, za krzakami. Gdy byli dość blisko, stanęła na tylnych nogach i położyła przednie łapy na plecach jednego z łowców. Przewróciła go i wgniotła w ziemię, uderzenie było na tyle silne, że stracił przytomność. Pod łapami wilczycy rozległ się trzask, łamanych kości.

Drugi stał w osłupieniu. Parzył, jak ona przegryza kark obecnej ofierze. Ostatni raz spojrzał na swojego towarzysza, ze szeroko otwartymi oczami i z otwartą paszczą. Gdy usłyszał kolejny trzask, odrzucił broń i pobiegł w przeciwnym kierunku.

Eks-matka normalnie by mu odpuściła i dałaby temu jednemu uciec, ale to nie była normalna sytuacja. Szybko przeskoczyła nad swoją pierwszą ofiarą, goniła uciekiniera dość krótko. Chciał uciec na drzewo, ale złapała za jego nogę w samą porę. Próbował ją skopać, ale jej futro amortyzował uderzenia.

Jednym mocnym ruchem ściągnęła go na glebę. Osłaniał szyję i głowę, rękami swymi, ale nic to nie dało, włożyła jego szyję między swojej zęby i zacisnęła je, powoli dusząc go.

To był koniec.

 

***

 

Wilczyca powoli wracała do rannego, by go dobić. Nie dla zemsty, nie dla litości, to było tylko formalność. Tylko tyle i aż tyle.

Powoli podeszła do niego. Nawet nie skradała się, nie było w tym sensu. Nie mógł uciec, schować się, czy nawet się bronić.

Gdy doszła do niego, on wyraźnie na nią czekał. Spokojnie leżał na plecach i na znak. Podeszła od przodu, spojrzała na niego i chwile poczekała.

Ranny spojrzał na nią, gdy stała przed nim. Nie bał się, nie próbował się bronić. Tylko czekał. Doskonale wiedział, że już jest trupem.

Podeszła jeszcze bliżej, włożyła jego szyje między swoje zęby i zacisnęła pysk tak szybko i mocno jak tylko mogła.

Umarł, bez krzyków, bez wiercenia. Szybko i bezboleśnie.

Rozejrzała się po okolicy, dostrzegła zwłoki swoich dzieci, a przynajmniej tego czego po nich pozostało. Koło nich wykopała jedną dużą dziurę, a następnie włożyła tam je i na sam koniec zakopała dziurę.

Matka siedziała przez chwile w milczeniu przy świeżo zrobiony niewielkim pagórku. Po chwili zawyła w smutku i rozpaczy, długie i niskiej częstotliwości, odgłos przebijał się przez drzewa i krzaki.

Zawyła raz… drugi… trzeci…

W końcu odeszła od grobu i pozbierała zwierzynę w jedno mieście. Skoda byłoby gdyby miałoby się zmarnować.

Po zebraniu trupów poczuła dziwną satysfakcję, nie z powodu chorej żądzy, czy coś. A jedynie to, że teraz ta parszywa piątka już nigdy nie zabije czyjegoś dziecka.

Koniec.

Link na Forum: https://www.opowi.pl/forum/literkowa-bitwa-na-proze-linki-do-w934/

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • Literkowa Bitwa na Prozę 5 miesięcy temu
    Witam w Bitwie i powodzenia! Proszę wstawić link na Forum: https://www.opowi.pl/forum/literkowa-bitwa-na-proze-linki-do-w934/

    i zaznaczyć kategorię Bitwy

    Literkowa
  • Depreszon 5 miesięcy temu
    Dziękuję.
  • Literkowa Bitwa na Prozę 5 miesięcy temu
    Depreszon musisz wejść na Forum i w ten adres wstawić link swojego opowiadania.
    Pod tekstem niepotrzebny
  • stereo_dream-dolby-C 5 miesięcy temu
    "normalnie by na to nie zwróciłaby uwagi" - normalnie by na to nie zwróciła uwagi
    *jeden , a drugi * - Przecinek po spacji.
    "Z jego noga" - Z jego nogi.
    "dwóch, trzech - Przecinek po trzech.
    "W ten usłyszała krzyk" - Wtem
    "stała przednim. " - przed nim
    "bez krzyków, bez wiercenia. Szybko i bez boleśnie" - bez cierpienia... bezboleśnie

    Jest jeszcze kilkanaście potknięć, nie chciało mi się kopiować.

    "Plan w pieruny" i "Łyse małpy" robią swoje.
  • stereo_dream-dolby-C 5 miesięcy temu
    "wiercenia" nie wiem w jakim sensie, to może dobrze. jeśli chodzi o ruch.
  • Depreszon 5 miesięcy temu
    Dziękuję za komentarz i zwrócenie uwagi. Obiecuję w przyszłości wrócić większą uwagę na tego typu rzeczy, a teraz poprawie to na co pan/pani wrócił/a uwagę i to co uda mi się na szybko zauważyć.
  • stereo_dream-dolby-C 5 miesięcy temu
    Depreszon, Wal wszystkim na "ty", dziękować nie ma za co. Podra:)
  • Literkowa Bitwa na Prozę 5 miesięcy temu
    Rozpoczynamy głosowanie. Zapraszamy na Forum:
    https://www.opowi.pl/forum/literkowa-bitwa-na-proze-glosowanie-w935/
    Autorzy czytają i pozostawiają komentarze i nagradzają według zasady: 3 - 2 - 1 plus uzasadnienie; dlaczego?
    Głosowanie potrwa do 18 listopada /sobota/ do godz. 23:59

    Literkowa
  • Wzorowa Płaczlinda 5 miesięcy temu
    Po jej uszu docierały brzęczenie owadów,
    Wiedziała, że szybciej zginie, nisz ich dorwie
    Miał nadłóżże włosy o kolorze czerni,
  • Wzorowa Płaczlinda 5 miesięcy temu
    doszłam do konca i sie zmęczyłam łokrutnie. jako literkowa rozkazuję ściągnąć z głównej i najsamprzód poprawić kto to zawnioskował zapytowuję houk
  • Pasja 5 miesięcy temu
    Ciekawe opowiadanie z perspektywy wilczycy. Jednak źle się czyta. Zapis z błędami zakłóca i zastanawia. Bo w trudnych słowach nie robisz błędów, a w prostych się zdarzają. I są to błędy banalne.

    Pozdrawiam
  • Literkowa Bitwa na Prozę 5 miesięcy temu
    Zapraszamy!!! Jeszcze o dwa dni przedłużamy głosowanie. Autorko/Autorze zachęcamy i liczymy na Ciebie.
    /niedziela - poniedziałek/

    Literkowa

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania