No tak. Jeśli to by nie było w moim guście, to co by miało być?
Ja pierdole.
Znowu to samo.
Mistrzostwo.
Jak tak można. Coraz bardziej mam chęć Cu odkroić łeb i trzymać w lodówce.
Trochę na kolanie, trochę tak impulsem, bo mnie przyciągnęło tyle wystawionych prac.
Wiesz, miałam kiedyś całkiem odwrotny pogląd, ale nie pisze już psedopoezji, bo ona o dziwo okazała mi się być bardziej ograniczającą niż psedoproza.
Dziękuję. Cieszę się, że nadal żyjesz ;).
Przeczytałam sobie opis. Jeszcze parę dni, bo muszę się dobrać do laptopa.
Poczuwam za ulgę, życie mnie już głównie nudzi i pobolewa.
Nie za szczególnie znajduje jeszcze silne bodźce jakoś rzutujące na przerwanie marazmu, by to chociaż szarpnieciami, ale nie jakby przez grubą szybę. A jak znajduje do koszta są dotkliwe. I niematerialne.
Ku..a aleś pojechała. Ja myślałem, że nikt nic nie napisze przez mój chujowy temat, a tu się posypały wiersze, i co jeden to lepszy. Jestem w szoku. Wywaliłaś system w moim odczuciu, który leży i błaga o litość.Jeśli to pisane na kolanie, to co to za kolano? Cóż mogę?
jedynie 5
Przesadzasz ;)). Ale dziękuję.
Czasem na kolanie w zatłoczonym przedziale przychodzą mi do głowy pomysły apokaliptyczne.
Wtedy nie mam długopisu.
Wysiadam na nie swoim przystanku.
W sumie - każdy jest trochę niemoj.
Niemampojecia96 to może po prostu temat dopasował się do Twoich wizji. Czyli wiersz był wcześniej, wystarczyło podłożyć kolano :)
ps wklej link, coby nie zapomnąć
Piękne. Absolutnie. I oto, NMP, skroiłaś kolejne d'œvre - malutkie, ale niezaprzeczalne.
"Nim dotrę do nadgarstka..." cudny opis powolnego odchodzenia. Zdejmą jej zegarek, czyli uwolnią od praw śmiertelnego świata.
"Zakręci mi się w głowie, czas uniesie
Światy w ramiona i zawróci chwiejnie" - kocham.
"To tobą wytnę z siebie imię tego pluszowego misia" -
Wycinasz z siebie słabość, którą symbolizuje ten pluszak. Słabość, czyli niewinność albo ufność? A może pokorę?
"Aż nie przyjedzie znowu ostatni autokar" - samobójstwo znów się nie powodzi.
"To było wczoraj - ale będzie dzisiaj
Bo tylko chłodny nóż tak ciepły gardła puls
Potrafi kochać.
Do końca." - podmiot będzie kontynuować walkę z życiem,bo pragnie dostać się na drugą stronę. Rozpaczliwie. Tam szuka ciepła.
I kończysz piękną klamerką, wracając znów do ostatniego tchu. Wrócę. Ten tekst jest tego warty. 5.
Swoją drogą: jak JA CI ZAZDROSZCZĘ TEJ ZNOJOMOŚCI FRANCUSKIEGO. Miałam tylko w gimnazjum, ale wtedy w modzie było nie być na frnacuskim tylko się melinować na szluga, a to był jedyny czas mego bycia modną. Potem mnie cośtam francuzi uczyli na fonetycznej zasadzie, że ''le solej bri, że słi malad''. I tak też pół dukam. Ćwierć dukam.
Podeszło mi bardzo, bardzo, choć jestem ostatnio jakaś mniej liryczna. Aż mnie naszło coś napisać... Ale chyba już nie potrafię nie-prozą o.o Ale to nie zmienia faktu, że mnie naszło po Twoich wersach. Takie bardzo Twoje, mocne i niekoalowe, emocje zawoalowane bezemocjonalnym słowem. O tak to widzę ;)
"Do ostatniego tchu - aż dotrę tam, gdzie z zimnego nadgarstka zdejmą jej zegarek." <3
Komentarze (27)
Ja pierdole.
Znowu to samo.
Mistrzostwo.
Jak tak można. Coraz bardziej mam chęć Cu odkroić łeb i trzymać w lodówce.
Wiesz, miałam kiedyś całkiem odwrotny pogląd, ale nie pisze już psedopoezji, bo ona o dziwo okazała mi się być bardziej ograniczającą niż psedoproza.
Dziękuję. Cieszę się, że nadal żyjesz ;).
Mam zapisane nawet.
Poczuwam za ulgę, życie mnie już głównie nudzi i pobolewa.
Nie za szczególnie znajduje jeszcze silne bodźce jakoś rzutujące na przerwanie marazmu, by to chociaż szarpnieciami, ale nie jakby przez grubą szybę. A jak znajduje do koszta są dotkliwe. I niematerialne.
jedynie 5
Czasem na kolanie w zatłoczonym przedziale przychodzą mi do głowy pomysły apokaliptyczne.
Wtedy nie mam długopisu.
Wysiadam na nie swoim przystanku.
W sumie - każdy jest trochę niemoj.
ps wklej link, coby nie zapomnąć
Może i masz rację - przyczyny są dla mnie zawsze trochę niejasne. Wszystkiego.
"Nim dotrę do nadgarstka..." cudny opis powolnego odchodzenia. Zdejmą jej zegarek, czyli uwolnią od praw śmiertelnego świata.
"Zakręci mi się w głowie, czas uniesie
Światy w ramiona i zawróci chwiejnie" - kocham.
"To tobą wytnę z siebie imię tego pluszowego misia" -
Wycinasz z siebie słabość, którą symbolizuje ten pluszak. Słabość, czyli niewinność albo ufność? A może pokorę?
"Aż nie przyjedzie znowu ostatni autokar" - samobójstwo znów się nie powodzi.
"To było wczoraj - ale będzie dzisiaj
Bo tylko chłodny nóż tak ciepły gardła puls
Potrafi kochać.
Do końca." - podmiot będzie kontynuować walkę z życiem,bo pragnie dostać się na drugą stronę. Rozpaczliwie. Tam szuka ciepła.
I kończysz piękną klamerką, wracając znów do ostatniego tchu. Wrócę. Ten tekst jest tego warty. 5.
Poza interpretacją ostatniego fragmentu podanego przez Ciebie - reszta naprawdę dość trafnie, mocno haczy o moją intencje.
Dziękuję. Merci. Danke.
"Do ostatniego tchu - aż dotrę tam, gdzie z zimnego nadgarstka zdejmą jej zegarek." <3
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania