Poprzednie częściLenka - prolog i rozdział 1

Lenka - rozdział 4

W poniedziałkowy poranek wstałam punktualnie o godzinie szóstej piętnaście. Po szybkiej kąpieli, obowiązkowym wypiciu kubka herbaty pomarańczowej i zjedzeniu śniadania, zaczęłam się szykować do pracy. Ubrałam się w jasnoniebieską koszulę i czarną, ołówkową spódnicę przed kolano, założyłam pantofle na niskim obcasie, zrobiłam lekki makijaż i po tym, jak upewniłam się, że wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy mam w torbie, byłam gotowa do wyjścia.

Na klatce schodowej spotkałam pana Mietka, sąsiada z parteru.

- Dzień dobry – przywitałam się z nim, uśmiechając się.

- Dzień dobry – odpowiedział, lustrując mnie wzrokiem.

Pan Mietek miał pięćdziesiąt lat i samotnie wychowywał dwójkę nastoletnich dzieci. Z tego, co mi było wiadomo, jego żona zmarła na raka kilka lat temu. Mój sąsiad był posiadaczem podkręconych wąsów, obfitych, zawsze zaczerwienionych policzków i małych oczek, które zdawały się dostrzegać wszystko.

Powstrzymałam ciche westchnięcie żalu. Naprawdę, szczerze współczułam mojemu sąsiadowi, jednak najbardziej szkoda było mi jego dzieci, które po śmierci matki zupełnie nie potrafiły się odnaleźć. Były zamknięte w sobie i unikały towarzystwa, a moje próby wciągnięcia w rozmowę zwyczajnie ignorowały. Choć ci nastolatkowie byli dla mnie obcy, to bałam się tego, jak będzie wyglądać ich przyszłość.

Na przystanek autobusowy dotarłam w samą porę – akurat nadjechała trójka, mój autobus. W środku panował ścisk, zresztą jak zwykle o tej porze i musiałam poprosić kogoś o skasowanie biletu jednorazowego.

Wysiadłam na piątym z kolei przystanku i przeszłam przez ulicę, kierując się w stronę bloku, w którym lokale na parterze i pierwszym piętrze były pawilonami usługowymi. Moje miejsce zatrudnienia znajdowało się na parterze.

Było dziesięć minut przed ósmą, kiedy przekroczyłam próg biura. Moja szefowa, Ulka, siedziała już przy swoim komputerze i płynnie stukała w klawiaturę.

- Cześć – powiedziałam na powitanie.

- Cześć – odpowiedziała, nie odrywając wzroku od ekranu.

Z jej zachowania odczytałam, że była z jakiegoś powodu podenerwowana. Powiesiłam swój jasny płaszcz na wieszaku i podeszłam do swojego biurka, na którym spoczywał już pokaźny stosik faktur do zaksięgowania.

Lokal, w którym zostało urządzone biuro, miał kształt prostokąta i był urządzony minimalistycznie. Ściany były pomalowane na niebieski kolor, na podłodze położone były płytki. Naprzeciwko wejścia stało kilka regałów, po brzegi wypełnionych segregatorami. Prostopadle do nich stały dwa biurka z komputerami. Dodatkowo przy biurku szefowej stało urządzenie wielofunkcyjne, które było jednocześnie drukarką, kserokopiarką i faksem. W specjalnie oddzielonym kącie, znajdował się mały stoliczek i dwa krzesełka, gdzie można było napić się herbaty czy zjeść drugie śniadanie.

Czekając, aż mój komputer łaskawie się uruchomi, rzuciłam okiem na szefową. Jak zwykle, wyglądała nienagannie. Kruczoczarne włosy miała ułożone w ciasnego koka, usta muśnięte szminką w kolorze czerwonego wina, oczy podkreślone eyelinerem. Idealnie dopasowana granatowa garsonka i biała koszula bez żadnych zagnieceń. Tak, Ulka była chodzącą perfekcją.

Szefowa podchwyciła mój wzrok, na szczęście akurat wtedy, kiedy komputer był gotowy do pracy. Z nieopisanym uczuciem ulgi zajęłam miejsce przy biurku, ciesząc się, że ominie mnie bura od niej. Kiedy Ulka była zła lub czymś poirytowana, to mnie się obrywało, jakbym to ja była wszystkiemu winna. Na szczęście, takie sytuacje miały miejsce bardzo rzadko.

Kiedy zaczynałam księgować pierwszą fakturę, szefowa wstała od swojego biurka.

- Znowu tu był – fuknęła.

Wiedziałam o kim mowa. Były mąż Ulki, Przemek, facet, który przepijał każdą kwotę, od jakiegoś czasu nachodził swoją eks, by wyciągnąć od niej parę złotych na alkohol. A szefowa, ze względu na to, co ją kiedyś z nim łączyło, nie potrafiła odmówić.

- Szkoda, że mnie tu nie było, już ja bym mu pokazała gdzie raki zimują – wycedziłam przez zęby.

Miałam na tego Przemka alergię. Krew się we mnie gotowała, kiedy go widziałam. On też za mną nie przepadał i dziwnym trafem zawsze nachodził Ulkę, kiedy mnie nie było w pracy. Nigdy nie powiedziałam tego głośno, ale szefowa zwyczajnie dawała się wykorzystywać.

 

***

Parę minut po godzinie szesnastej wyszłam z pracy. W drodze do domu zrobiłam małe zakupy i do mieszkania weszłam równo o siedemnastej. Zaparzyłam sobie kubek herbaty i czekałam, aż mój obiad odgrzeje się w piekarniku. Po posiłku postanowiłam, że sprawdzę, co dzieje się u Leny i Karola. Inaczej mówiąc, zdecydowałam, że wybiorę się na wycieczkę w przeszłość.

Tym razem odczuwałam lekki strach. Kiedy sięgałam po zdjęcie, prosiłam w myślach o to, bym nie trafiła w sam środek walk.

Moje modlitwy chyba zostały wysłuchane, bo znalazłam się w jakimś kościele. Widziałam ogromny, przepiękny ołtarz z obrazem Matki Boskiej i palące się na nim świece. Dookoła mnie kłębiło się mnóstwo ludzi. Wszyscy byli ubrani bardzo podobnie: mieli na sobie coś, co przypominało mi bluzę moro, a na ich ramionach widziałam biało – czerwone opaski. To musieli być powstańcy.

Spojrzałam w bok. Tuż obok mnie stał Karol, który obejmował ramieniem Lenę. W oczach dziewczyny widziałam zachwyt i poruszenie. Chciałam zobaczyć, na co ona patrzyła, ale tłum ludzi przede mną skutecznie mi to utrudniał.

Kiedy patrzyłam na twarze zebranych, miałam przeświadczenie, że byłam świadkiem czegoś bardzo ważnego. Wyczuwałam nietypową atmosferę w kościele, nie potrafiłam określić, czym ona była spowodowana.

Wtem rozległy się słowa:

- Ślubuję!

Potem wszyscy obecni ustali na baczność. Z ich ust popłynęła „Rota”:

 

„Nie rzucim ziemi skąd nasz ród!

Nie damy pogrześć mowy. (...) ”

Twarze zgromadzonych ludzi wyrażały radość i szczęście; niektórzy mieli łzy w oczach, inni już płakali. Mnie również ogarnęło wzruszenie. Po tym, jak wróciłam do teraźniejszości, postanowiłam, że nadrobię swoje zaległości w wiedzy o powstaniu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • BreezyLove 05.03.2015
    Bardzo szybko się czyta a to dlatego że takie ciekawe :) pisz dalej a ja z chęcią to przeczytam :) 5
  • Angela 05.03.2015
    Jak wyżej :] 5
  • Megi :3 05.03.2015
    Bardzo fajnie, że oprócz najważniejszego wątku, jakim jest powstanie, ukazujesz także prywatne życie bohaterki. 5 :).
  • Prue 06.03.2015
    Opisy bardzo dobre. Ten dział podobał mi się. Jest dobrze wyważony. Dam 5
  • KarolaKorman 06.03.2015
    Kolejna dobra część ;) 5 ;)
  • Shika 06.03.2015
    Nie przepadam za historiami związanymi z powstaniem, ale to jest super. Świetnie piszesz, czekam na następne części :)
  • Amy 08.03.2015
    Chyba troszkę za dużo słów "był", "była", "było". Innych vłędów nie zauważyłam. Podoba mi się postać szefowej. :) Nie jest taka... pewna siebie. :)
  • wolfie 08.03.2015
    Dziękuję za wszystkie uwagi i opinie :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania