Lenka - rozdział 8
Pod blokiem Ulki pojawiłam się na kilka minut przed osiemnastą. Z całej siły starałam się zapomnieć o niedobrych przeczuciach względem Leny i Karola. Miałam szczerą nadzieję, że wieczór spędzony w towarzystwie szefowej pozwoli mi na to.
Ruszając w stronę klatki schodowej, poczułam niesmak. Nie lubiłam tego osiedla. Mieszkali tutaj wyłącznie ludzie majętni, z tak zwanych „wyższych sfer”. Przeciętny Nowak nie mógł sobie pozwolić na zamieszkanie tutaj, chyba, że był właścicielem dobrze prosperującej firmy.
To właśnie to poczucie wyższości tutejszych mieszkańców mnie odrzucało i miałam poczucie, że to osiedle tworzyło jakby odrębną część miasta, zarezerwowaną wyłącznie dla bogaczy. Czułam się obco na tym terenie. Według mnie kamienica, w której mieszkałam, była zdecydowanie bardziej przyjazna. W dodatku tam każdy był na równi z każdym. Nie było lepszych czy gorszych, biedniejszych czy bogatszych. Przebywając na tym osiedlu i patrząc na nie, miałam nieodparte wrażenie, że tutejsi ludzie prowadzą nieustanny wyścig szczurów.
Nie wiedziałam, co mnie podkusiło, by założyć szpilki i teraz, przeklinając samą siebie, musiałam wchodzić w tych przeklętych butach na trzecie piętro. Mogłam co prawda skorzystać z windy, ale nie chciałam natknąć na któregoś z tych bogaczy.
Wreszcie, po kilku minutach męczarni, dotarłam na właściwe piętro. Odstrojona w prostą, granatową sukienkę, z pudełkiem czekoladek pod pachą, zapukałam do drzwi mieszkania Ulki. Otworzyła mi po niecałej minucie.
Kiedy ją zobaczyłam, rozdziawiłam usta, totalnie zaskoczona. W tej chwili mogłabym przysiąc, że idealna kobieta z biura rachunkowego i stojąca przed kobieta nie mają ze sobą nic wspólnego. Ulka rozpuściła włosy i zakręciła je w loki. Zamiast „biurowego” makijażu, zrobiła sobie klasyczne smoky eyes w połączeniu z błyszczącymi ustami. Ubrała się w obcisłą małą czarną przed kolano, na stopy podobnie jak ja, wciągnęła szpilki.
Musiałam przyznać, że w tym wydaniu wyglądała ona rewelacyjnie i poczułam się przy niej nieco jak szara myszka, w swoim swoim naturalnym make - upie.
- I jak? - zapytała mnie, uśmiechając się lekko.
- Wyglądasz... wow – tylko tyle udało mi się z siebie wykrztusić.
Szefowa ponownie się uśmiechnęła i zaprosiła mnie do środka. Kilka razy miałam okazję być w jej mieszkaniu i za każdym razem myślałam sobie „Jak tu pięknie.” Jednocześnie, z małą uszczypliwością domyśliłam się, że Ulka mieszkała tutaj dzięki babci lub cioci, która zostawiła jej w spadku pewną okrągłą sumkę. To była mała hipokryzja z mojej strony, ale jakoś nie mogłam się od niej powstrzymać.
Mieszkanie Ulki było podobnie jak moje, dwupokojowe, ale zdecydowanie bardziej luksusowe, przestronniejsze i nowocześnie urządzone. Szkoda tylko, że szefowa musiała w nim mieszkać sama.
***
Dwie i pół butelki wina później, Ulka zaproponowała, byśmy wybrały się do jakiegoś klubu. Patrząc na jej stan po naszym babskim wieczorku, kategorycznie odmówiłam. Szefowa była tak pijana, że ledwie słaniała się na nogach. Wszystko przez to, że co chwilę dolewała sobie wina, podczas, gdy ja powoli sączyłam jeden kieliszek przez cały ten wieczór.
Pomogłam się jej położyć i ogarnęłam co nieco salon. Wiedziałam, że Ulka bardzo boleśnie odczuje skutki dzisiejszego picia, więc postanowiłam nie przysparzać jej zmartwień. Po tym wszystkim zamówiłam taksówkę, bo jakoś nie miałam ochoty na samotny spacer o tej porze.
Będąc już we własnym mieszkaniu, zastanawiałam się, co zrobić z tak rozpoczętą nocą. Z jakiegoś powodu nie chciałam jeszcze iść spać. Poszłam więc do kuchni i zrobiłam sobie gorącą czekoladę. Cały czas korciło mnie, by „zajrzeć” do Leny i Karola. Kiedy powróciłam do salonu, postawiłam kubek z czekoladą na stole i z cichym westchnieniem popatrzyłam na album.
- Muszę się o tym przekonać, inaczej nie da mi to spokoju – powiedziałam do siebie i chwyciłam jedną z fotografii.
Wylądowałam w dużym, zagruzowanym pomieszczeniu. Betonowe ściany i pozostałości po oknach w postaci ogromnych dziur w ścianach tworzyły bardzo nieprzyjemne wrażenie. Zewsząd było słuchać zgrzyty „szaf”, odgłosy strzelaniny i głośne wybuchy pocisków.
Lena i Karol siedzieli pod ścianą, bokiem do dziur wyzierających na zniszczoną ulicę. Choć trzymali się za ręce, starając się pocieszyć nawzajem, to w ich oczach widziałam prawdziwy strach.
Za każdym razem, kiedy w pobliżu dochodziło do eksplozji, w powietrze wznosił się duszący pył. Karol podniósł się powoli z podłogi.
- Zostań tutaj – powiedział.
Lena spojrzeniem poprosiła o to, by jej nie zostawiał.
- W tamtej piwnicy jest moja matka. Obiecuję, że zaraz wrócę – pocałował żonę w czoło z czułością i chyłkiem przebiegł przez pomieszczenie.
Ruszyłam za nim, podobnie jak Lena. Karol zatrzymał się przy wyjściu i nim wybiegł z budynku, rozejrzał się po ulicy. Schylony, szybko pobiegł w kierunku nieruszonej budowli. Zanim mężczyzna zniknął w jej wnętrzu, pomachał z uśmiechem swojej żonie.
Głośny świst przeciął powietrze. W następnej sekundzie poczułam na twarzy gorący podmuch powietrza, a budynek, do którego wszedł Karol, zawalił się, jakby był z zapałek.
- Karol! Karol! - zaczęła krzyczeć Lena i już miała zacząć biec w stronę zniszczonej przez wybuch budowli, gdy zatrzymała ją inna postać.
Była to niższa od niej dziewczyna z czarnymi do ramion włosami. Objęła Lenę stanowczo i nie pozwoliła jej się uwolnić.
- Lenka – powiedziała spokojnym tonem, a kiedy blondynka nie zareagowała, zaczęła mówić głośniej: - Magda, posłuchaj mnie. On nie żyje, nie możesz już mu pomóc.
Dziewczyna pokręciła przecząco głową, jakby w to nie wierzyła. Łzy ściekały jej po policzkach, okropny grymas wykrzywił twarz.
- To nie prawda! - wrzasnęła.
Poczułam ponurą satysfakcję, kiedy obserwowałam zrozpaczoną Lenę. W ustach miałam gorzki posmak. Po co mi to było?
PS. To jest przedostatni rozdział „Lenki”.

Komentarze (13)
z nimi rozstawać. 5 :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania