Letnia noc

Jeszcze nigdy nie widzieli tak gwieździstego nieba. Zdawało im się, jakby oprócz niego i ich samych, kompletnie wszystko przestało istnieć. Może dlatego, że leżeli na plecach, na rozłożonym kocu i jedyne co podlegało ich spojrzeniom to właśnie owa granatowa już, nocna bariera. Nie słyszeli dźwięku miasta, cywilizacji. Spoczywali na swoim miejscu – tam gdzie zimą spędzili swój pierwszy sylwester a latem wieczór w towarzystwie przyjaznego psa. Otaczały ich wysokie, zielone, górskie drzewa, widoki oddalonych wsi, wysokie, potężne góry i miliony świecących jasno gwiazd. On użyczył jej swojego silnego ramienia, by mogła oprzeć głowę. Przytulała się do jego klatki i głęboko oddychała. Czuła jego zapach, męskiego ciała, które było tak blisko jej. Otwierała i zamykała oczy co jakiś czas by upewnić się, że nie śni a on jest ciągle obok. Bardzo często miała wrażenie, że zasłużyła tylko i wyłącznie na to by pojawiał się w jej marzeniach sennych a nie w rzeczywistości. Wiedziała, że mu też zdarzało się tak myśleć.

Pogrążeni w milczeniu i odczuwaniu obecnej chwili, w tym samym czasie się poruszyli. Odwrócił się do niej przodem i przygarnął do siebie. Nie musieli mówić głośno, ledwo słyszalny szept był im bardzo wyraźny.

- Myślisz, że te wspomnienia i to co teraz się dzieje zabieramy ze sobą po śmierci? – zapytała, podświadomie mając jakąś teorię.

Uśmiechnął się i delikatnie pocałował.

- Nie sądzę, że to przepada. Przynajmniej ja wiem, że nigdy tego nie zapomnę.

Teraz ona zamilkła. Tak bardzo chciałaby widzieć go nawet wtedy… Po wszystkim. Po całym życiu.

- Nigdy nie będę Cię miała dość. Zdajesz sobie z tego sprawę? – dotknęła dłonią jego włosów i twarzy.

- A wiesz, że ja zawsze będę Cię pragnął?

- A masz świadomość, że oddałam Ci wszystko moje?

- A sądzisz, że ja zrobiłem to samo? – spytał kierując to pytanie do jej ucha. Przez jej ciało przeszedł dreszcz.

- Aa… - zaczęła jakby chciała odpowiedzieć. Nie pozwolił jej. W tamtym momencie, pod niebem, pod gwiazdami gdzie wszystko stało się możliwe, postanowił, że ją pocałuje. W miejscu gdzie otaczała ich natura, w miejscu gdzie zaczęła i rozwijała się ich historia… Uniósł się na łokciu i popatrzył jej w oczy. Wtedy mogła mu odpowiedzieć.

- Nie ważne ile byłoby żyć. Nie ma znaczenia w jakiej byłabym postaci. Ja wiem… że zawsze poznam te oczy. Zawsze ujrzę w nich Ciebie. Miałam wrażenie, że są znajome już na pierwszym spotkaniu. Uwielbiam je. Nigdy nie widziałam piękniejszych i jestem Ci dozgonnie wdzięczna, że mi je podarowałeś. To najpiękniejszy prezent.

I tak zasnęli, objęci, pod gwiazdami a w tle przygrywała im dosyć słyszalna natura. Wiał lekki wiatr kołysząc trawę i liście drzew na boki a koniki polne miarowo cykały. W tamtym, obecnym rozdziale swojego wspólnego wszechświata kontynuowali własną historię…

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Angela 25.10.2016
    Czytało się bardzo ciekawie, jak gdyby narrator był obecny i jedynie stał tuż obok.
    Tekst romantyczny do granic i choć nie jestem fankom takich utworów, tu aż sobie westchnęłam : ) 5
  • mroczna_kraina 26.10.2016
    Sama nie jestem zwolenniczką ale jednak w tym przypadku cos mnie tchnelo. Dziękuje za opinię :)
  • Dimitria 25.10.2016
    Bardzo piękny tekst zostawiam 5 ;)
  • mroczna_kraina 26.10.2016
    Dziękuje :)
  • Kobra 25.10.2016
    Daję 5 :-)
  • mroczna_kraina 26.10.2016
    Dziękuje ;)
  • Perzigon69 26.10.2016
    Też nie za bardzo lubię romantyczne teksty, ale nie powiem że ten ci się nie udał :D 5 z wielkim plusem.
  • mroczna_kraina 26.10.2016
    Strasznie się cieszę ;) Dzięki!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania