Lew i Waga.
I kiedy budzi cię tsunami,
które zdążyło dotrzeć już do bezgłowia,
to moje ramiona są najpierw.
Przepraszam.
Powinienem zrobić trochę miejsca,
zabrać rzeczy, dziecko, stojak na płyty
i przenieść się do zimniejszych krajów,
gdzie latem przylatują pingwiny.
Tymczasem tsunami zamarza w pół zdania,
pokrywa słowa, które zdążyłaś zapomnieć,
więc jestem najpierw, a potem ty.
Tuż za mną.
Schowana jak za tarczą słoneczną,
która roztapia lodowce gdzieś o północy,
żebyśmy nad ranem mogli się powtórzyć.
I kiedy budzi mnie tsunami,
kiedy zgarnia ze mnie popiół i dym,
to ty zaciągasz się najpierw.
Przez chwilę trzymasz mnie w płucach,
a potem oddajesz prosto do ust,
i znów jestem swój, choć przecież jednak.
.
.
.
.
Z cyklu: Detoks.
Dla D.
Październik, nowego roku pańskiego
Komentarze (28)
Ja, z autopsji powiem, że choć to nie jest łatwe - daje dużo satysfakcji. I wbrew pozorom, łączy więcej niż dzieli :)
Wagi przeważnie nie trawią egotopów i zdecydowanie jebać
Ale... Ja sam jestem i to fakt, że średnio siebie trawie 😆 Hahaha... Może ja lew w wagi skórze 😆
Dziękuję przeserdecznie. I zapraszam częściej.
"Tymczasem tsunami zamarza w pół zdania, pokrywa słowa, które zdążyłaś zapomnieć"
Pozdrawiam🤣:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania