Listek
Jak kamień w pęknięte, pistacjowe wzgórza,
meteor w atmosferycznych spalaniach.
Tak i ja, beznogi tancerz,
z ramionami pokrytymi pyłem z gwiazdozbiorów,
upadam po raz trzeci.
Zakładam na twarz błoto i zmokłe pióra,
korpus ubieram w mech i trociny.
I leżę tak do środy, dopóki nie nadepniesz na mnie,
a niebo nie stanie się znów purpurowe.
Dopiero wtedy poruszam palcami,
sznurki znów stają się napięte,
a kukła ożywa.
Komentarze (8)
cul8r
cul8r
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania