lizol
nie był
jak indywidualnie wskrzeszający się Jasiu
niezdolny do poboru życia z trwałymi wiązaniami
przez podlicznik wody ogrodowej
nieboszczki wychowującej ich syna
okryci mgłą z łaskotaniem promieni
patrzyli jak objazdowi głupcy
na część tego przewyższenia
pod śledzie do namiotu
w czasie chwilowej ugody z życiem
bez poczęcia najładniejszych nieślubnych dzieci
dobijał się do przywlekanego z pracy
zapachu włosów pierwszego z korony mgły
i metrum jej wykroku ze stukaniem obcasów
kiedy proszona podchodziła do telefonu
próbowała ale nie potrafiła się z tego wyśmiać
Następne części: lizol
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania