„- Uwaga pasażerowie! - głośniki na lotnisku nagle ożyły. - Samolot do Mediolanu już na państwa czeka. Proszę niezwłocznie udać się na płytę lotniska.”
Znakomity dialog, lecz chyba w życiu nie leciałeś samolotem, bo na żadnym lotnisku nie proszą pasażerów „na płytę lotniska”. Ale wyobraźnię to ty masz!
Jeśli był to lot z Nowego Jorku JFK to zapowiedź mogła brzmieć następująco:
'Passengers travelling to Milan are asked to proceed to the gate number D10'.
To wielka sztuka pisać o czymś, czego się nie przeżyło. Dlatego jestem pełen podziwu. Daję 5 i pozdrawiam.
W punkt, bowiem faktycznie, nigdy jeszcze nie leciałem samolotem i mówiąc szczerze, jakoś wielce się do tego nie kwapię ;p
Chciałbym natomiast zaznaczyć, że fragment, na który zwróciłeś uwagę nie jest w żadnym wypadku efektem ignorancji z mojej strony. Przed napisaniem tego tekstu czytałem trochę o procedurach na lotnisku, jednakże niestety, nigdzie jeszcze nie znalazłem żadnych informacji na temat tego, jakie zasady obowiązywały na nim przeszło pół wieku temu. Prawdopodobnie umieszczę akcję tej powieści w latach 50, lub 60, czyli jeszcze przed śmiercią Kennedy'ego (wcześniej lotnisko to nosiło nazwę New York International Airport). Być może dokopię się do tego, jakie były wówczas procedury. Domyślam się, że mogły zajść w międzyczasie jakieś zmiany, zwłaszcza po WTC.
Niemniej bardzo Ci dziękuję za pozytywny komentarz oraz naturalnie trafne spostrzeżenie, co bardzo sobie cenię ;) Będą jeszcze kolejne części, także zapraszam do lektury i w wolnej chwili z chęcią zajrzę też do Twoich tekstów. Pozdrawiam!
Haha, ale to już Ci zazdroszczę takich fajnych podróży :) z tym lotniskiem jeszcze to dopracuję, bo to taka pilotażowa wersja pierwszych rozdziałów książki, jaką planuję napisać :D Dzięki za odwiedziny i już dziś kolejna cześć jak coś. Do Ciebie też wpadnę, bo mignęła mi tam jakaś riposta i już jestem ciekaw ;)
Komentarze (6)
Znakomity dialog, lecz chyba w życiu nie leciałeś samolotem, bo na żadnym lotnisku nie proszą pasażerów „na płytę lotniska”. Ale wyobraźnię to ty masz!
Jeśli był to lot z Nowego Jorku JFK to zapowiedź mogła brzmieć następująco:
'Passengers travelling to Milan are asked to proceed to the gate number D10'.
To wielka sztuka pisać o czymś, czego się nie przeżyło. Dlatego jestem pełen podziwu. Daję 5 i pozdrawiam.
Chciałbym natomiast zaznaczyć, że fragment, na który zwróciłeś uwagę nie jest w żadnym wypadku efektem ignorancji z mojej strony. Przed napisaniem tego tekstu czytałem trochę o procedurach na lotnisku, jednakże niestety, nigdzie jeszcze nie znalazłem żadnych informacji na temat tego, jakie zasady obowiązywały na nim przeszło pół wieku temu. Prawdopodobnie umieszczę akcję tej powieści w latach 50, lub 60, czyli jeszcze przed śmiercią Kennedy'ego (wcześniej lotnisko to nosiło nazwę New York International Airport). Być może dokopię się do tego, jakie były wówczas procedury. Domyślam się, że mogły zajść w międzyczasie jakieś zmiany, zwłaszcza po WTC.
Niemniej bardzo Ci dziękuję za pozytywny komentarz oraz naturalnie trafne spostrzeżenie, co bardzo sobie cenię ;) Będą jeszcze kolejne części, także zapraszam do lektury i w wolnej chwili z chęcią zajrzę też do Twoich tekstów. Pozdrawiam!
Z Nowego Jorku leciałam do Rejkawiku, ale nie pamiętam, czy coś gadali przez głośniki, bo byłam strasznie skonana ?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania