Pokaż listęUkryj listę

Mała burza - Rozdział 1 (nawiązanie do Szklanych Deszczy)

Postaci ze Szklanych, ale znajomość nie jest konieczna. Taki spin-off/prequel. Ale raczej pisane w podobnym stylu i nastroju. Więc serdecznie zapraszam, na moją małą burzę.

 

Rozdział pierwszy

 

Maia

 

Dokładnie obliczyła prawdopodobieństwo każdej odpowiedzi. Notes wypełnił się malutkimi cyferkami, kiedy czekała na swoją niedoszłą "ofiarę" w szatni. W końcu, będąc na przedostatniej już stronie wcisnęła małą ramkę:

 

"92% - nie

1,25% - tak

6,7% - zapyta czy mówię poważnie

0,05% - nie odpowie''.

 

Śmiechu nie uwzględniała, kto jak kto, ale ona była za dobra na to, żeby po prostu ją wyśmiać. 

Ponad jeden procent, że się uda. Szczerze mówiąc, nie spodziewała się takiego wyniku. Tak wysokiego rzecz jasna.

Zdecydowanie przeważała opcja odmowy, ale i tak najbardziej przerażało ją to pięć setnych na końcu listy. Powinno być tam zero, jednak brała pod uwagę, że tak też może się stać. Że zada pytanie, a w odpowiedzi dostanie tylko martwą ciszę. Dwoje piwnych oczu zniknie z jej pola widzenia, kiedy dziewczyna odwróci się do niej tyłem i nic nie mówiąc, odejdzie. 

Wiedziała, że to może się stać.

I wiedziała, że nawet jeśli do tego dojdzie, ona nie będzie potrafiła pobiec za nią, zatrzymać jej, zawołać. A kiedy zobaczy, że jej pytanie jest już zamiecione pod dywan, już nie będzie próbowała go wyciągać. 

Była tchórzem. Te resztki odwagi, jakie zostały jej wydzielone przy urodzeniu, właśnie zebrała w jedną kulkę, którą zamierzała wystrzelić, jak kulę armatnią albo nabój pistoletu, prosto między te piwne oczy. Taki był plan. Realizacja wymagała jeszcze dziesiątek ciasteczek czekoladowych od mamy i sesji płaczu w szkolnej łazience. Ale wypłakała oczy, więc teraz nie rozpłacze się, zadając to najważniejsze na świecie pytanie, a cukier sprawiał, że choć była przerażona, nie mogła się doczekać, żeby w końcu móc to zrobić.

I co? I tak ją przegapiła.

 - Co tam tak bazgrzesz?

Podniosła wzrok, ale zaraz go cofnęła. Piwne oczy, piwne oczy, te piwne oczy. Ale nie, ma być odważna.

Spojrzała na nią wręcz wyzywająco. Zsunęła się z parapetu, żeby móc stanąć naprzeciwko niej. Była niższa, ale dosłownie czuła, że jej oczy płoną nie mniej niż policzki. Wcisnęła notes do kieszeni i cicho wzięła głębszy oddech.

Kiedy tylko zauważyła, że uśmiechnięte usta zaczęły się otwierać, postanowiła ją uprzedzić. Wiedziała, co dokładnie miała powiedzieć. Nie może pozwolić jej tego zniszczyć. Nawet jeśli zrobiłaby to nieświadomie... Nie do wybaczenia.

 - Chcę zapytać czy jesteś w stanie kiedykolwiek pokochać mnie w inny sposób - wyrecytowała na jednym wdechu. - Nie jako przyjaciółkę - dodała po chwili spokojniej. - W taki, jak ja kocham ciebie.

W końcu to wyrzuciła. Po latach to wyrzuciła. Wydawało jej się, że zabrzmiało strasznie sztucznie, ale nic.

Wdech, wydech.

Dokładnie studiowała jej twarz.

Ponad jeden procent. 

A jak się nie uda? Świat się nie zawali.

Chociaż fakt faktem, miała w domu pięć niezaczętych czekolad na wszelki wypadek.

I nagle - jak wybuch supernowej, czy nawet ten pierwszy Wielki Wybuch – śmiech.

Matma zawiodła ją po raz pierwszy w życiu.

Ale... To nie był złośliwy śmiech. Czy ona w ogóle była zdolna do czegoś takiego jak złośliwość? Czy doszło by w ogóle do tej rozmowy, gdyby faktycznie była?

Nie i nie. Więc z czego się śmiała? 

Ręka na ramieniu tylko dodała dezorientacji.

Zamrugała raz. Zamrugała drugi. Śmiech wciąż rozbrzmiewał.

 - Jesteś naprawdę przeurocza, kiedy próbujesz kłamać - usłyszała w końcu w odpowiedzi. - Ale już tyle razy próbowałaś mnie na coś nabrać... Zrozum w końcu, że nigdy ci się nie dam.

Wypięła dumnie pierś i teraz to ona miała wyzywające spojrzenie. Tylko że w jej oczach błyszczały jeszcze jakieś ogniki rozbawienia, chyba była zadowolona ze swojej odpowiedzi. 

Druga para oczu już trochę zgasła. Ale... Nie! Nie, nie, przecież brała pod uwagę, że nie weźmie jej na poważnie, więc teraz wystarczy tylko…

 - Zoe, ja…

Drobny gest. Wtedy jeszcze nie wiedziała, jak bardzo wywróci wszystko do góry nogami.

Odwróciła się, czując, że ktoś popukał ją w ramię.

 - Maia Zanetti? - zaczął, zanim do końca się odwróciła.

Pokiwała głową ze zniecierpliwieniem. Kojarzyła go. Był z równoległej klasy. Ten, jak mu tam…

 - Donatello Chevalier - przedstawił się pospiesznie. - Od dzisiaj przewodniczący samorządu. Mogę cię prosić na chwilę?

Już miała go spławić, kiedy została tak okrutnie odepchnięta przez przyjaciółkę. Pokazała jej dwoje uniesionych kciuków i szeroki uśmiech, bezgłośnie życząc powodzenia.

Maia miała ochotę krzyczeć, no bo naprawdę, czy oni już wszyscy powariowali?!

Odwróciła się z powrotem do Chevaliera, chcąc mu oznajmić, że nie ma czasu, jednak on najwidoczniej też nie miał go za dużo, bo zaraz złapał ją za nadgarstek i pociągnął zanim zdążyła chociaż krzyknąć. Albo zacząć płakać. Albo rzucać się. Cokolwiek.

I teraz dawała się ciągnąć przez całą szkołę, czując jak opuszczają ją resztki odwagi, jednocześnie na zawsze przekreślając jej szanse na szczęśliwe życie u boku najwspanialszej osoby na świecie.

Stanęła jak wryta. Ten tutaj... Ten cały Chevalier... Właśnie zniszczył jej życie.

On też stanął. Ale przed drzwiami. Otworzył je i zaprosił do środka.

 - Witamy w samorządzie. Rozumiem, że zgadzasz się zająć stanowisko skarbnika.

Akurat teraz - naprawdę była bliska łez.

W kącie siedział ten, no, Chris, jeśli się nie myliła. Siostra Zoe kiedyś z nim chodziła. Za Donatellem siedziała Agnes Chevalier, no tak, pewnie jego siostra. Były z tego samego rocznika, więc Maia kojarzyła, jak się nazywała, ale nie znała jej osobiście.

Za to drugiej dziewczyny nie kojarzyła wcale.

- Monica – przedstawiła się w odpowiedzi na jej pytające spojrzenie. Uśmiechnęła się miło, choć nie jakoś szeroko i uścisnęła jej rękę.

Maia wydukała swoje imię, tak cicho, że Donatello musiał je powtórzyć.

- To dziewczyna, o której wam mówiłem. Najlepsza z matmy w całej szkole, choć jest dopiero w pierwszej klasie. Lepszego skarbnika nie znajdziemy.

Wcale nie czuła dumy, dobrze wiedziała, że jest najlepsza i nawet jeśli jego słowa były w jakiś sposób miłe, to teraz tak bardzo chciała stamtąd uciec, że nawet nie podziękowała. Czuła, że już ich wszystkich nienawidzi.

Donatello zaczął ją wdrażać w sprawy czysto organizacyjne. Codziennie rano w tej sali (tak jakby miała zamiar przychodzić) i czasami po lekcjach, ale wtedy poinformuje ją o „zebraniu” (kompleks wyższości jak nic, za kogo on się miał? Przewodniczący szkoły to nie jest jakaś super ważna pozycja). Potem wyliczył jej obowiązki (uważaj, bo cokolwiek z tego zrobi, pff), a na koniec przedstawił jej pozostałą dwójkę.

- To jest Chris, najbardziej irytujący człowiek w tej szkole, więc nie musisz z nim rozmawiać – tak, jakby w ogóle zamierzała – i najlepiej omijaj go szerokim łukiem. - Zamierzała omijać ich wszystkich, nie żeby coś.

Wciąż czekała, aż dopuści ją do głosu, żeby mogła zacząć odmawiać, tego jakże kuszącego stanowiska.

- A to Agnes, moja siostra, choć pewnie się znacie, jesteście w równoległych klasach. Nie jest w samorządzie, ale łazi za mną, jak głupia.

Sama zainteresowana tylko prychnęła. Zaraz jednak podeszła do Mai i mocno ją uściskała. Myślała, że zaraz oczy wyskoczą jej z orbit. Co ona do cholery wyprawia.

- Od początku roku – zaczęła piszczeć dziewczyna – czekam na okazję, żeby ci powiedzieć, że jesteś najsłodszą osobą, jaką w życiu widziałam!

Trajkotała najlepsze o tym, jaka Maia jest drobniutka i słodziutka, jakie ma śliczne wielkie oczy i piękne włosy. Już, już chciała ją odepchnąć i zacząć krzyczeć, jakie to jej zdaniem sztuczne i niepotrzebne, ale Donatello jej uratował – nie zapominając o tym, że przed zaledwie kilkoma minutami zrujnował jej życie.

Odciągnął siostrę za kołnierz i rzucił krótkie „cicho”. Zareagowała jak posłuszny piesek.

Maia naprawdę miała już odruchy wymiotne.

I kiedy Donatello już miał kontynuować zachwalanie tego wariatkowa, wcięła się, licząc, że w końcu uda jej się stamtąd uciec.

- Mam dużo nauki, obowiązków, kółek i naprawdę nie chcę tu marnować resztek swojego czasu wolnego. Dziękuję serdecznie za propozycję, ale nie.

Wszyscy oprócz przewodniczącego spojrzeli na nią, jakby chcieli jej składać kondolencje. Donatello z kolei utwierdził ją tylko w przekonaniu o kompleksie wyższości, jeśli nie boga. Co nie zmieniało faktu, że jego wzrok przyprawił ją o ciarki.

Zmrużył oczy, jakby przez chwilę przetwarzał, co powiedziała. W końcu odezwał się głosem tak przerażająco spokojnym, że całkowicie ją zmroziło.

- To nie jest propozycja. Od teraz to twój obowiązek. A jeśli kółka ci tak przeszkadzają, to chętnie porozmawiam z nauczycielami, żeby cię z nich wypisali. A czas wolny możesz wykorzystać na naukę, jeśli ona też cię tak ogranicza.

Nie powiedział właściwie nic specjalnego, ale i tak cała się trzęsła.

Samorząd? Wariatkowo? O nie, nie. Sekta albo mafia, ewidentnie.

Uciekła z płaczem.

Następne częściMała burza - Rozdział 2

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • Karo 10.04.2017
    Ładny styl, przyjemnie się czyta. Myślę, że nie mogę się do niczego doczepić. 5
  • Ichigo-chan 10.04.2017
    Dziękuję C:
  • Dimitria 10.04.2017
    Masz bardzo przyjemny i płynny styl pisania. Na pewno będę czytać dalej i chyba nadrobię poprzednią cześć, bo muszę przyznać, że udało Ci się mnie zaciekawić :)
    5 zostawiam ;)
  • Ichigo-chan 11.04.2017
    Dziękuję ♥ niedługo zabiorę się za drugi rodział
  • Mrocznaa 10.04.2017
    Ciekawy początek ;) Chyba też nadrobię wcześniejszą część w wolnym czasie, a tymczasem 5 ;).
  • Ichigo-chan 11.04.2017
    Dziękuję i serdecznie zapraszam do Szklanek :D ♥
  • Stern 10.04.2017
    Jak dla mnie - spoko. Pewnie wpadnę poczytać dalej :D
  • Ichigo-chan 11.04.2017
    Supidupi ♥ Dziękuję
  • MinYoongi 11.04.2017
    Ciekawie się zapowiada i bardzo przyjemnie się czyta.
    Będę zaglądać tu częściej. 5.
  • Ichigo-chan 12.04.2017
    Dziękuję ♥ Zapraszam serdecznie ♥
  • Paradise 05.05.2017
    więcej Donniego? ja się pisze! :D fajny, ciekawy rozdział :D podoba mi się, że Maia jest główną bohaterką :) na pewno będę śledzić obie serie :D zostawiam 5 :)
  • Ichigo-chan 06.05.2017
    Dziękuję!!! ♥♥♥

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania