Mama mojego męża
Idę chodnikiem bez drzew,jest bardzo gorąco,synku nie widzisz tego, będziesz tu kiedyś mieszkał.W końcu trochę cienia, dużo schodów, idę... . Jestem zmęczona,pukam po dłuższej chwili otwiera chuda, zmęczona życiem kobieta,synku nie widzisz jej to będzie nie bawem twoja babcia. Wchodzę, przyjechałam do twojego taty,nie ma go,ale to mnie teraz nie obchodzi, chcę tylko usiąść i odpocząć.Jest piękny dzień,ale w tym mieszkaniu go nie widać, ciężkie zasłony nie wpuszczają promieni słońca . Czuję odór papierosów i alkoholu,oddycham płytko żebyś tego nie czuł synku.Kobieta coś mówi,o coś prosi ,nie potrafię jej odmówić.Ide schodami w dół i znów ten chodnik i upał i myślę, że za chwilę muszę tu wrócić.Przekrecasz się na pewno poczułeś ,że nigdy jej nie polubie.
Komentarze (4)
Od lubienia są znajomi.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania